Gabinet Profesora

13.2K 56 1
                                    

Schodzę w dół po schodach. Wyglądam za Marcinem przez barierki, ale go nie zauważam. Być może stracił cierpliwość i przysnął na kanapie. Ale na kanapie też też go nie znajduję.

- Marcin? - krzyczę
- Tutaj! - odpowiada. Głos dochodzi z jego gabinetu

Chyba już zaczął wczuwać się w role niedobrego nauczyciela, skoro się tak ukrywa. Nie chce odstawać, dlatego przybieram skruszona minę i delikatnie wchodzę przez uchylone drzwi.

- O kurwa... - kwituje moj mąż z pełnym podziwu spojrzeniem - Sabina, jak ty wyglądasz? W takich ubraniach przychodzisz na lekcje? Myślisz, ze to odpowiedni strój dla uczennicy? Prawie widać ci tyłek. Podejdź do mnie.
- Dlaczego, proszę pana?
- Muszę sprawdzić, czy ta spódniczka nie jest za krótka.

Podchodzę do niego powolnym krokiem. Wyciąga ręce w stronę moich ud. Przebiega dłońmi w górę i w dół ich zewnętrznych stron.

- Tak jak myślałem, jest za krótka - mówi opanowanym głosem. Podnosi się z krzesła i ruchem palca karze mi oprzeć się o blat biurka tak, żeby mój brzuch był do niego przyparty.
- Czy naprawdę muszę to robić, proszę pana? - pytam z udawanym strachem w głosie. Tak naprawdę doskonale wiem co czeka mnie za chwile i nie mogę się tego doczekać.
- Jeszcze jedno słowo, a dostaniesz nie piec, a dziesięć klapsów. Oprzyj się o blat.
- Okej - odpowiadam od niechcenia
- Słucham?
- Tak, proszę pana.
- Grzeczna dziewczynka. A teraz licz na głos. Próby ucieczki będą dodatkowo karane, rozumiesz?
- Tak, proszę pana.

Następuje chwila ciszy, a po chwili czuje piekący ból na prawym pośladku. Jęczę z bólu i zaciskam żeby.

- Jeden...

I nagle kolejna porcja piekącego bólu na tym samym pośladku. Nie potrafię się pohamować i zakrywam pośladki dłońmi. Odpycha je gwałtownie.

- Co się stało? Boli? - pyta z udawana litością w głosie. Kiwam nieznacznie głowa. Na to bierze moje włosy w pieść i mocno zaciska, tak, że czuję szarpniecie. Robi to po to, aby lekko podnieść moja głowę od blatu.  - Masz trzymać ręce przy sobie, albo obije ci ta śliczna buźkę, zrozumiano?
- Tak, proszę Pana. - odpowiadam z udawanym strachem. Jestem pełna nadziei, ze uda mi się dostać karę od Pana. Policzkowanie to chyba moja ulubiona forma otrzymywanej kary, najbardziej upokarzająca i dająca do zrozumienia, jaka jest moja pozycja w naszej „łóżkowej hierarchii". Postanawiam wiec delikatnie go sprowokować...

- Na ilu klapsach się zatrzymaliśmy?
- Na dwóch, proszę Pana.

I przy trzecim odechciewa mi się cwaniakować. Czuje się gorzej, bardzo piecze mnie tyłek.

- Trzy - mówię cicho i czekam na czwarty cios, który będzie momentem Marcina na zaprezentowanie swojej bezlitosnej, dominującej strony.

Czuję ból, tym razem w lewym pośladku, dzięki czemu pieczenie nie jest aż tak nieznośne, dlatego postanawiam działać. Czas na mój ruch. Zaczynam machać biodrami w lewo i w prawo, oraz staram się zakryć obolałe pośladki dłońmi. Mocno chwyta mnie za nadgarstki, odciąga je od mojego ciała i i jeszcze raz uderza w pupę. Skomlę jak mały szczeniaczek, ale otrzymana kara skutecznie mnie uspokaja.

- Tego za wiele. Podnieś się i stań twarzą do mnie. - mówi apodyktycznym tonem Marcin. Chyba wiem, co dla mnie szykuje.

Chwyta mnie za ręce i obraca w kierunku fotela w którym się rozsiada. Ciągnie mnie za sobą, dzięki czemu siadam na nim okrakiem, twarzą do niego. Wyjmuje z szuflady biurka czarne skórzane rękawiczki i powoli je ubiera, dając mi się nacieszyć widokiem jego pięknych, męskich dłoni.

Srebrna sukienkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz