Łowca wampirów

142 4 2
                                    

Izabela zrozumiała, że nawiedzający ją sen był wspomnieniem a nie tylko wytworem jej wyobraźni.

Zrozumiała to dokładnie miesiąc po przeprowadzce do Michaela.

Tradycyjnie, jak w każdą sobotę wybrać się na spacer do pobliskiego lasu. Troszkę się zapomniała i choć obiecała mamie, że nigdy nie wróci do domu po zmroku tym razem zaszła zbyt głęboko w las by zdążyć wrócić nim zajdzie słońce.

Zrozumiała swój błąd dopiero gdy para czerwonych oczu zamigotała miedzy liśćmi.
To była bestia taka sama jak w jej snach.
Iza odwróciła się na pięcie i zaczęła uciekać, uciekać najszybciej jak może jednak potknęła się o pień drzewa i upadła.

Tym razem sądziła, że naprawdę zginie, ale wtedy usłyszała strzały. Strzały były głośne tak, że musiała zakryć uszy.

- Iza, nic ci nie jest? - Iza podniosła głowę i ujrzała znajomą twarz. Wujek Alois?

- Alois? Co ty tu robisz?

- Aktualnie ratuje ci tyłek. Tak właściwe uratowałem- poprawił się pomagając jej wstać, schował srebrny pistolet za pazuchę.
Iza odwróciła wzrok by spojrzeć na mężczyznę o szaro-białej cerze, który teraz krwawił dość obficie ze swojej rany.

Pozwoli, jego skóra czerniała. Wyglądał jak spalona osoba ale przecież nie było żadnego ognia. Na końcu tego procesu zamienił się w szary pył.

- C-co to było? - Iza zapytała zszokowana doświadczeniem tego przedziwnego zjawiska.

- Wampir- odpowiedział spokojnie Alois, zapalając przy tym papierosa.

- Wampir. Jak z legend? W sensie takie mityczne stworzenie, które nie istnieje?

- Jak widzisz- odpowiedział z rękami w kieszeni - Nie takie mityczne.

Dalej nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła.

- A-ale jak to??

- Iza, nie mam całego dnia. Wstawaj, wracamy do domu - powiedział szorstko jej wujek.

- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - zapytała Iza z ciekawością.

- Nie wiedziałem, ale Emilie martwiła się o to gdzie jesteś i postanowiłem cię poszukać. Miałaś ogromne szczęście, że dotarłem na czas.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj w końcu to nie ja byłem o krok od bycia zjedzonym – Alois machnął ręką jakby nic się wielkiego nie stało. Jakby Iza nie była o krok od utraty życia przed sekundą - Najwyższy czas żebyś się nauczyła jak radzić sobie z tymi demonami.

Iza nie wiedziała jeszcze co ma na myśli, ale wkrótce miała się dowiedzieć. I nie było to nic dobrego.

***

Kiedy Iza wróciła z Aloisem do domu wujek i mama spojrzeli na siebie porozumiewawczo.

- Myślisz, że już czas? – zapytała Emilie.

- Najwyższy. Zwlekaliśmy z tym zbyt długo. Iza, usiądź.

Alois wskazał na kanapę w salonie. Iza posłusznie wykonała polecenie i spojrzała na swojego wujka pytająco. Dalej cała się trzęsła ze strachu i adrenaliny spowodowanego atakiem. Nogi miała jak z waty więc była wdzięczna, że kazali jej usiąść. Tego właśnie potrzebowała.

Czego nie potrzebowała to słowa, które padły później.

- Skoro już wiesz, że istnieją wampiry powinnaś też wiedzieć, że istnieją ludzie tacy jak ja którzy z nimi walczą – powiedział Alois. - Taka osoba jest nazywana łowcą.

Zakochałam się w WilkołakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz