Bycie łowcą nie było łatwe. Po pierwsze to było mało opłacalne, po drugie wskaźniki śmiertelności w tym zawodzie przekraczały granice przyzwoitości.
Taka praca nie mogła być jedynym źródłem utrzymania ponieważ zlecenie łowca otrzymywał raz, może dwa razy w miesiącu chyba że pracował w bardziej niebezpiecznych strefach, ale do nich byli przydzielani ci bardziej doświadczeni.
Dlatego Iza miała dzienną prace - w kawiarnii. Pracę którą lubiła. I pracę nocną, którą wykonywała bo się na tym znała i do tego była przygotowywana przez całe swoje życie.
***
Minęło kilka tygodni od jej przeprowadzki do Nowego Jorku i każdego dnia ze zniecierpliwieniem czekała na telefon od Aloisa. Naprawdę chciała wreszcie zabrać się za polowanie a on nie dzwonił.
Miała ochotę zadzwonić sama, ale wiedziała, że pospieszanie go tylko sprawi, że zwolni.
Dlatego Iza czekała.
Aż wreszcie się doczekała.
- Lisa, muszę iść na chwilę na przerwę - powiedziała Iza do swojej koleżanki, która właśnie była w trakcie przygotowywania espresso.
- Jasne, idź.
***
Na zapleczu Iza oddzwoniła do swojego wujka.
- Alois?
- Izabela? Znalazłem ci partnera do polowań.
- Nareszcie. Czemu zwlekałeś z tym tak długo? - wyrwało jej się.
- Nie narzekaj - powiedział Alois sucho. Wyraźnie nie był zadowolony z jej tonu głosu.
Iza wywróciła oczami.
- Po co uczyłeś mnie polować skoro teraz nie chcesz bym polowała?
- Żebyś wiedziała jak się obronić.
- Wyszłam z wprawy przez ten brak akcji.
- To teraz nabierzesz wprawy z powrotem. Jak tylko Liam przyjedzie dostaniesz zlecenie.
- Nareszcie.
- Nareszcie? - zapytał Alois. Wiedziała, że teraz pokręcił głową nawet jeśli go nie widziała - Pamiętam jak kiedyś za wszelką cenę nie chciałaś zabijać wampirów a teraz popatrz.
- Najwyraźniej jestem ofiarą syndromu Sztokholmskiego - odpowiedziała Iza z rozbawieniem.
- Na to wychodzi - Alois odpowiedział nie podzielając jej entuzjazmu - Montgomery będzie w mieście pojutrze. Nie idź nigdzie bez niego.
Byle do poniedziałku.
***
Zachary poleciał prosto z Nowego Jorku do Las Vegas, aby załatwić kilka kontraktów związanych z przejęciem jednego z hoteli.
Wiedział, że na przyszły tydzień Izabela była umówiona na sesję zdjęciową. Jane - jeśli chciała - potrafiła działać szybko.
Oczywiście nigdy jej tego nie powie, ale był z niej dumny. Nie musiała pracować, a jednak prężnie rozwijała się w dziedzinie, którą lubi. Na przestrzeni czasu miał okazję zaobserwować całkiem sporo kobiet, które odziedziczyły znaczną fortunę po swoich rodzicach i większość z nich po prostu zbierała owoce tego kto zasadził ktoś inny zamiast budować coś swojego. Jego siostra była inna.
Zachary natomiast od dziecka był wychowywany z taką intencją, że kiedyś odziedziczy rodzinną firmę.
Nieskromnie mówiąc dobrze sobie z tym radził. Stopniowo poszerzał działalność swoją „małego" imperium. Ale w prowadzeniu firmy nie chodziło jedynie o podwajanie zysków. Chodziło również o utrzymywanie sieci kontaktów
CZYTASZ
Zakochałam się w Wilkołaku
WerewolfIzabela w dzień pracuje w kawiarni. W nocy jest łowcą wampirów. Izabela - pomimo swoich nocnych aktywności - nie miała pojęcia o tym, że wilkołaki istnieją. O ich istnieniu dowiaduje się dopiero, gdy w jej życiu pojawia się tajemniczy i przystojny...