Ratunek|5

40 9 9
                                    

Bardzo wyraźny dźwięk łamanego nosa dotarł do moich uszu. Leżałam na podłodze. Wypiłam tyle alkoholu, że nie miałam pojęcia co się dzieje obok mnie. Pojedyńcze słowa, krzyki i łomoty odbijały się ode mnie i moich bębenków. Powoli traciłam przytomność. Bardzo głośny trzask drzwi i cisza. Odpłynęłam.

Ocknełam się w moim łóżku. Nie mam pojęcia ile czasu tu leżałam. Nie wiem też jak do licha się tu znalazłam. Byłam przecież na podłodze w salonie.

Wysiliłam się, żeby podnieść swoje ciało do pozycji siedzącej. Lekko zsunełam jedną stopę z łóżka. Nagłe uczucia przerażenia we mnie trafiło.
Kurwa mać! Ten plant próbował zaciągnąć mnie do łóżka siłą!
Co jeśli on dalej tu gdzieś jest?
Muszę być cicho i szybko sprawdzić kuchnie i resztę pomieszczeń.
Tylko... nie mogę iść tam bez broni. Złapałam w rękę kubek, który już od dawna leży na moim stoliku nocnym.

Powoli, niczym szpieg, stawiałam kroki po posadzce. Szłam na samych końcach moich palców u stóp i dzielnie dzierżyłam przed sobą ten czerwono-niebieski kubek.

W salonie czysto. Spojrzałam szybko na zegar wiszący na jednej ze ścian. Jest już 3 w nocy. Musiałam spać trochę czasu.
Niesiona adrenaliną poczłapałam do kuchnii. Wychyliłam się przez framugę drzwi, żeby rozpoznać sytuację i bezpieczeństwo terenu.

Ktoś stał oparty o blat. Cholera.. muszę działać szybko.
Wskoczyłam do pomieszczenia, jednocześnie gwałtownie ciskając kubkiem w nieznaną mi jeszcze osobę z nadzieją, że jeśli to Marco to mocno oberwie.

Postać zrobiła szybki i zwinny unik od mojej broni.

Zasłoniłam oczy rękami i zaczęłam krzyczeć jakieś bzdury.
W odzwie usłyszałam tylko dźwięk włącznika do światła i cichy śmiech.

- Spokojnie. To tylko ja. Już dawno pozbyłem się stąd twojego kolegi.
Usiądź. Zrobiłem Ci herbatę. Głowa musi nieźle boleć, co?

Odciągnęłam jeden palec z mojej twarzy, żeby przez utworzoną dziurkę móc otworzyć jedno oko i zobaczyć adresata słów, które przed chwilą do mnie dotarły.
Uświadomiłam sobie jak idiotycznie muszę teraz wyglądać. Stoję tu i zachowuje się jak wariatka. Najpierw rzucam kubkiem, a potem zakrywam oczy. Czy to jakiś konkurs na najlepszą 5 latke?

Widzę przed sobą mojego sąsiada z mieszkania niżej. Odrazu prostuje się i ściągam dłonie z twarzy. Próbuję przybrać jak najbardziej naturalną postawę, żeby nie ośmieszyć się bardziej.

-Jake? Co ty robisz w moim mieszkaniu? Jak długo tu jesteś?

-Przyszedłem, bo usłyszałem krzyk i trzaskanie o mój sufit. Drzwi nie były zamknięte na klucz, więc nie było problemu.

Faktycznie.. nie zakluczyłam ich. Można powiedzieć, że moje zapominalstwo trochę mnie dzisiaj uratowało.

-Wtedy zobaczyłem tego gościa, który się do ciebie dobierał. Było widać, że nie jesteś w stanie super trzeźwości i próbujesz go odepchnąć, więc uderzyłem go parę razy, żeby cię puścił i wyrzuciłem go za drzwi.

-O Boże, Jake! Dziękuję..  nie wiem co by się stało, gdybyś tu nie wszedł.. ale wiesz, że możesz mieć kłopoty przez pobicie?

-Nie przejmuje się tym. Nikt nie jest w stanie mnie złapać, więc nie widzę problemu. Chcesz posłuchać resztę historii czy dalej zadawać pytania o mnie?

Dał mi wymowne spojrzenie i skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej. Plecami oparł się swobodnie o mój blat kuchenny.
Kiwnełam głową na znak potwierdzenia i przyzwolenia na dalsze opowiadanie. Ruszyłam nieznacznie do przodu i usiadłam na stołku barowym, biorąc w dłonie herbatę, która już wcześniej zaparzył.

- Po tym jak frajer został na wycieraczce, wróciłem się do Ciebie, ale ty już wtedy odpłynęłaś. Nie dałem rady cię dobudzić.

-Przepraszam... Ja... wydaje mi się, że trochę przesadziłam z winem.

-To nie moja sprawa. Nie musisz się tłumaczyć. Zrobiłem tylko to co powinienem. Podniosłem Cię i zaniosłem do łóżka.
Właściwie to zaraz po tym miałem wyjść, ale uznałem, że byłoby to skrajnie nie odpowiedzialne. Wiesz
.. na wypadek, gdyby przypałętał się tu spowrotem.

Pik. Dźwięk wiadomości wysłanej na mój telefon komórkowy dotarł aż z salonu do kuchnii.
Pik. Kolejna. Pik, Pik, Pik.
Postanowiłam się podnieść.

- Przepraszam na moment.

Chwiejnym i powolnym krokiem zeszłam z krzesła i przeniosłam swoje ciało do salonu. Złapałam komórkę i wróciłam do Jake'a.
Patrzył na mnie badawczo, jakby zadając sobie pytanie "kto do cholery wypisuje o tej godzinie"
Odblokowałam ekran.

Uparty:Wybacz mi piękna. Trochę przetrzeźwiałem i żałuję. Nie wiem z jakim fagasem mnie zdradzasz ale możesz mu przekazać, że idiota złamał mi nos!!!

Uparty: Cholerny dureń, zepsuł nam tak obiecująca noc, prawda?

Uparty: Odpisz mi kurwa.

Uparty: Chyba, że pieprzysz się z nim w nagrodę za jego "bohaterstwo" ?

Czytałam jego wiadomości z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy. Poczułam jak łzy zbierają się w kącikach moich oczu. To okrutne co do mnie pisze, po tym co próbował mi zrobić. Czułam wewnątrz, że zaraz się rozkleję. Moje kończyny zacząły trząść się w niekontrolowany sposób.

Ciepły dotyk dłoni na ramieniu niespodziewanie ogrzał moje ciało i uspokoił drżenie.

- Kto do ciebie pisze, że tak zareagowałaś?

-To nikt. Nieważne Jake. Myślę, że musisz już iść. - wysiliłam się na delikatny uśmiech i jedna z łez spłynęła mi po policzku

-Daj mi na chwilę ten telefon.

-Oszalałeś? N-ni...

Ale nie zdążyłam dokończyć, ponieważ moja komórka znajdowała się już w rękach chłopaka.

-Oddaj to! - uniosłam lekko głos wyciągając rękę po moją własność.

- Za chwilę oddam, nie piekl się tak. Zrobię tylko jedną rzecz i wraca do ciebie.

Następnym co widziałam, był fakt tego, że mój sąsiad robił sobie zdjęcie w wyciągniętym palcem środkowym wprost do obiektywu. Nastukał coś na ekranie i wręczył smartfon spowrotem w moje ręce.
Uprzednio go blokując.

- Będę leciał. A ty najlepiej idź już spać i zamknij za mną drzwi. Nie pij już tyle, Delilah!

- Jeszcze raz dziękuję. Dobrze, że tu byłeś.

Odprowadziłam go do drzwi i jak najszybciej przekręciłam klucz po jego wyjściu.
Podreptałam smętnie i z sporym zmęczeniem do mojej sypialnii.
Rzuciłam się na łóżko.
Odblokowałam ekran mojego telefonu.
Tylko jedna wiadomość.
Weszłam na chat rozmów z Marco.

D.: Hej, tu ten palant, który przerwał ci cudowny wieczór.

D.: *przysyła zdjęcie*

D.: Seks w nagrodę był świetny. Żałuj, że cie nie było. A.. no tak. Wywaliłem Cię za drzwi.

O matko.. co on na wypisywał.
Muszę przyznać, że mimowolnie usmiech wpełzł na moją twarz. To było nawet zabawne.

Uparty: Jeszcze będziesz moja, Delilah. Widzimy się jutro.

Eh....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Good Job, Delilah.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz