3. Ocean blue eyes

26 5 7
                                    

Minęły dwa dni. Minęły dwa dni od kiedy Louis Tomlinson dostał mój numer i do mnie nie napisał, ani razu. Musiałem w końcu sobie przyznać, że na to czekałem. Dalej nasza „relacja" mnie przerażała, ale chciałem dostać SMS, który może zapoczątkuje coś, na co nie byłem do końca gotów. Być może wcale nie miał zamiaru do mnie pisać, a ja bezsensownie na to czekałem. Na coś co nigdy nie miało się stać.

Również minęły dwa dni od kiedy Lottie na skrawku kartki, zapisała swój numer w moim notatniku. Miałem w planach się do niej odezwać, ale za każdym razem wymawiałem sobie, że zrobię to później i przeciągnęło się. Tak tylko trochę.

Kolejnym powodem czemu tego nie zrobiłem, był mój strach. Nie łatwo było mi go przełamać, ale dziewczyna wydawała się naprawdę ciepłą osobą. Sprawiła, że bałem się trochę mniej i nabrałem odwagi, dlatego pierwszą czynnością, którą zrobiłem po przebudzeniu, było odezwaniem się do niej. Nie najlepiej świadczyło o mnie wysyłanie wiadomość dwa dni po uzyskaniu namiaru, ale lepiej późno niż wcale. Wymigam się jakoś. Powiem, że byłem zajęty i nie miałem czasu, bo pracowałem za barem.

Podszedłem do biurka, wyciągając z szuflady notatnik. Otworzyłem dobrze mi znaną stronę i spojrzałem na starannie zapisane cyfry. Drżącymi rękoma przepisywałem każdą po kolei, nie chcąc zrobić gafy. Sprawdziłem dwukrotnie, czy nigdzie się nie pomyliłem i zapisałem numer dziewczyny pod nazwą „Lottie".

Przez krótką chwile zastanawiałem się co mam napisać, aby nie wyjść na głupka, aż w końcu się zdecydowałem.

Ja: Cześć tu Harry. Mam nadzieje, że mnie pamiętasz.

Po przeczytaniu tej wiadomości stwierdziłem, że mogłem napisać ją inaczej. Nie brzmiała dobrze, tylko strasznie drętwo. Miałem pełno wątpliwości, lecz gdy ją wysłałem, zebrało się ich jeszcze więcej. Z niecierpliwieniem czekałem na odpowiedź dziewczyny. Nagle do mojego pokoju zapukała moja mama, więc odłożyłem komórkę.

- Harry poszedłbyś ze mną na zakupy? Ellie prosiła, żebym zrobiła zakupy najpotrzebniejszych rzeczy, więc się zgodziłam. - patrzyła na mnie, błagalnym spojrzeniem.

Nie lubię zakupów, ale mówiłem już, że nie potrafię jej odmawiać?

- Jasne. - odpowiedziałem krótko. - Już schodzę, tylko się ogarnę.

- Dziękuje. - uśmiechnęła się promiennie. - Kocham cie skarbie.

- Ja ciebie też kocham mamo.

***

Nienawidzę zakupów. Od zawsze uważałem, że to nie potrzebna strata czasu, chodzenie po galerii handlowej i wchodzenie do każdego sklepu. Trzymałem się wersji, że lepiej kupić bezpośrednio to czego potrzebujesz, niż błądzić wszędzie. Czas, który moja mama spędzała na zakupach, mógłbym przeznaczyć na o wiele więcej, lepszych rzeczy. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego tak długo siedziała w jednym sklepie skoro i tak nic nie kupowała. Może ja jestem dziwny i nie pojmuje takich rzeczy, albo dlatego, że nie jestem kobietą.

Raczej to, że jestem dziwny. Bo jestem.

- Przytrzymasz mi to? - podała mi swoją torebkę, wchodząc do przymierzalni.

- A mam wyjście? - parsknąłem śmiechem, siadając na pufie.

- Nie masz. - próbowała udawać poważną, lecz nie zbyt jej to wychodziło.

Spojrzałem ponownie na ekran telefonu, czekając na dwie wiadomości. Cierpliwie czekałem, aż któreś z nich napisze. Lottie rozumiałem, ponieważ sam zwlekałem, aż dwa dni, ale Louis? Wziął moi numer i nawet nie napisał. Czemu tak bardzo mnie to denerwowało?

Stranger Mental ||Larry Stylinson|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz