∆ 3 ∆

333 32 5
                                    

Nie wrócił do magazynu przez kolejnych kilka godzin.
Chiara była świadoma, że nie zamknął drzwi, jednak nawet na sekundę nie odczuła pragnienia do podjęcia próby ucieczki. Zamiast tego, cierpliwie czekała.
Doskonale wiedziała, że celowo stworzył jej idealną okazję do ucieczki. Był ciekaw czy przypadkiem nie podda się tej pokusie.

Jednak Chiara w ciągu ostatnich dziesięciu lat swojego życia zdążyła się już wielokrotnie przekonać, że pośpiech najczęściej prowadzi do klęski. Wygrywają ci, którym nie brak cierpliwości.
Jako, że nigdy nie chciała być na straconej pozycji, już od dawna pielęgnowała w sobie tę wartościową cechę.

Mogła czekać. To nie było dla niej problematyczne.

Jednakże krótki czas, który spędziła z Valentino zdążył już jej coś powiedzieć o mężczyźnie.

Pragnął czegoś nowego.
Uwielbiał być zaskakiwany.
Chciał by okazywała mu posłuszeństwo, ale przy tym pozostała sobą.
Intrygowała go jej odwaga i pewność siebie.

Jeśli chciała utrzymać zainteresowanie Valentino na tym samym poziomie, bądź też sprawić, by oszalał na jej punkcie, nie mogła czekać zbyt długo.
Konieczne było odnalezienie złotego środka. Idealnie odmierzony czas był tutaj kluczem do sukcesu.

- No dalej... - mamrotała pod nosem, krążąc po magazynie skąpanym w ciemnościach.

Zrobiła dokładnie dwa kółka nim skierowała kroki w stronę drzwi. Pozostanie w magazynie przez tak długi czas mogłoby wzbudzić w Valentino podejrzenia.
Zamierzała pozwolić mu myśleć, że pragnienie ucieczki wygrało i że naprawdę postanowiła spróbować szczęścia.
Wychodząc z magazynu postarała się, żeby drzwi zaskrzypiały najgłośniej jak się da.
Przez chwilę tylko stała w progu, próbując przyzwyczaić się do światła słonecznego, którego była pozbawiona przez ostatnich kilkanaście godzin.

W końcu zrobiła parę kroków naprzód. Osłoniła oczy prawą ręką, przy okazji zauważając złamany paznokieć na środkowym palcu. Siarczyście przeklęła pod nosem, po czym rozejrzała się wokół. Otaczały ją sporej wielkości magazyny, oznaczone literami alfabetu. Ten, z którego właśnie wyszła miał wielką literę K tuż obok drzwi, namalowaną prawdopodobnie farbą w spreju. Wokół zdawało się nie być żadnej żywej duszy, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że jest poddawana próbie.
Przeciągnęła się, rozprostowując ramiona, jak gdyby dopiero co obudziła się z krótkiej drzemki.
Chiara czuła, że jest obserwowana i zdawała sobie sprawę, że musi ich jakoś sprowokować, by dowiedzieć się na czym konkretnie polegać będzie próba.
Wyciągnęła dłoń i popchnęła drzwi za sobą, zamykając je z trzaskiem. Był na tyle głośny, że w końcu wywabił z kryjówki mężczyznę, ukrywającego się za ścianą budynku. Nie minęła nawet minuta i już poczuła jak chwyta ją za prawe ramię i odciąga w tył.

- Zwariowałaś? Chcesz, żeby nas złapali? - usłyszała szept tuż przy swoim uchu.

Puścił jej ramię w momencie, gdy obydwoje znaleźli się za ścianą budynku, dzięki czemu w końcu mogła się odwrócić w jego stronę. Podniosła głowę, by lepiej przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Jego prawy łuk brwiowy był paskudnie rozcięty, podobnie zresztą prezentowała się dolna warga. Siniaki na twarzy miały różne odcienie fioletu i żółci, co świadczyło o tym, że był bity przez dłuższy czas.

- Dociera do ciebie co się dzieje? - zapytał, jak gdyby była ułomna.

Przechyliła głowę w prawo, przyglądając mu się z cieniem uśmiechu na ustach.

- Kim ty do cholery jesteś, co? - zapytała wprost, zbijając go z pantałyku.

Przez chwilę patrzył na nią zszokowany, nie do końca wiedząc co powinien odpowiedzieć. Zupełnie tak, jak gdyby dotychczas trzymał się określonego planu, ale nagle coś poszło nie po jego myśli. Kiedy w końcu udało mu się otrząsnąć, udzielił jej odpowiedzi.

DEFINICJA uprowadzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz