∆ 1 ∆

390 36 3
                                    

*kilkanaście godzin wcześniej*

Spełniała wszystkie spośród wyznaczonych przez niego kryteriów. Piękna brunetka o jasnych oczach, średniego wzrostu. Szczupła sylwetka typu klepsydra. Poniżej 25. roku życia. Nie miała także wady wymowy, ani zbyt wysokiego, skrzeczącego głosu. Poza walorami estetycznymi, miała także sporą zaletę w innej, równie istotnej kategorii.

Nie miała nikogo.

Żadnej rodziny, żadnych bliskich przyjaciół.
A to oznaczało jedno - była łatwą zdobyczą. Nikt nie zauważy jej zniknięcia, nikt nie będzie jej szukał.

Właśnie dlatego Vanessa Tieri siedziała teraz na tylnym siedzeniu, odurzona i związana. Wyciągnięta z imprezy, na której nie wypiła dużo. Podstępem zaciągnięta do samochodu czekającego na rogu.

Carlos, prowadzący samochód już od kilku godzin, miał szczerze dosyć. Nienawidził swojej roboty, jednak wiedział, że nigdzie indziej nie mógłby liczyć na tak wysokie wynagrodzenie, jakie dostawał od swojego obecnego szefa.
Spojrzał na swojego towarzysza niedoli - Marco, który beztrosko grał właśnie w Candy Crush Saga. Regularne uprowadzenia kobiet z czasem wprowadziły ich w stan ogólnej znieczulicy.
Uciszyli swoje sumienia, nim zaczęły im cokolwiek wyrzucać.

Wybierali boczne drogi, by zminimalizować ryzyko. Jednak na jednej z nich i tak natrafili na pojedynczy policyjny patrol, kontrolujący prędkość. Gdy funkcjonariusz dał znak, że mają zjechać na pobocze, poziom adrenaliny w ich organizmach gwałtownie wzrósł. Marco zgasił wyświetlacz telefonu i zerknął na tylne siedzenie. Kobieta leżała z głową opartą o szybę, a włosy zasłaniały jej twarz. Nadgarstki, przewiązane cienkim, ale wytrzymałym sznurem, schowane były pod materiałem kurtki, którą okrył jej ciało.
Carlos posłusznie zatrzymał samochód i odsunął szybę. Przybrał na twarz maskę zniecierpliwienia i po krótkim powitaniu, okazał dokumenty funkcjonariuszowi drogówki.

Jak się tego spodziewał, policjant zobaczywszy kobietę, stał się podejrzliwy. Zapytał kim jest i polecił, aby ją obudzić. Marco był na to przygotowany.

— Panie władzo, to moja siostra. Wstyd przyznać, ale jest schlana w trzy... To znaczy... Jest pijana do tego stopnia, że nie kontaktuje. Na imprezie niemal stała się ofiarą gwałtu i wieziemy ją teraz do szpitala, żeby otrzymać raport o napaści od doktora. Bez tego nie mamy nawet jak oskarżyć tego suk-

— Rozumiem - przerwał mu funkcjonariusz o wrażliwych na przekleństwa uszach. - Potrzebujecie eskorty? Jest poważnie ranna?

Marco z trudem powstrzymał zwycięski uśmiech cisnący się na jego usta.

— Nie, eskorta jest zbędna. Do szpitala już niedaleko.

Carlos i Marco pożegnali policjanta i podziękowawszy za zrozumienie i pomoc, ruszyli w dalszą drogę.
Dreszczyk emocji, którego doświadczyli sprawił, że stali się ostrożniejsi. Pozostała droga upłynęła im w ciszy, a Marco nie powrócił już do przerwanej gry.

Gdy tylko wjechali na teren pilnie strzeżonej posesji, pojawił się dobrze im znany chłodny niepokój. Ich szef był na tyle nieprzewidywalny, że równie dobrze mógł zabić ich obydwoje za użycie nieodpowiednich słów czy posłanie krzywego spojrzenia. Wszyscy chodzili wokół niego na palcach, martwiąc się nie tylko o posadę, lecz także o własne życie.

W momencie, w którym wysiedli z samochodu, podbiegł do nich jeden z ochroniarzy. Wręczył im klucze do magazynu K i poinformował, że szef niedługo przyjedzie.
Marco i Carlos nie tracąc czasu, przenieśli nieprzytomną brunetkę do jednego z wielu budynków znajdujących się na terenie należącym do szefa. Wykonali standardowe procedury, po czym oparłszy się o maskę samochodu, cierpliwie czekali na pracodawcę. Carlos zdążył wypalić trzy papierosy nim czarne Maserati wjechało z piskiem opon na podjazd.

DEFINICJA uprowadzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz