No jasne, Lu potrzebujemy twojej pomocy bla bla bla. Mogli powiedzieć, że sobie nie radzą. Papiery, które zostawił Eric były w całkowitym nieładadzie. Gdyby nie to, że w zasadzie prawie byli spokrewnieni i znali się tak dobrze na ile znać się może rodzeństwo, to nic by z nich nie rozczytała.
Od godziny stała przy recepcji ich dworku gościnnego próbując dość do ładu z ustaleniami brata jednocześnie zastanawiając się gdzie go znowu wcięło. Był najstarszy z rodzeństwa i to z nim Luna miała najlepszy kontakt, a ostatnio zbudował się między nimi dziwny mur i nie miała pojęcia dlaczego.
Jeszcze niedawno siedzieli pod kocami w domu bawiąc się niczym za czasów dzieciństwa i zdradzając sobie sekrety. Może to jego żona nagle zaczęła mieć problem? W końcu niedługo urodzi im się pierwsze szczenię. Ale nie, przecież Sara nigdy nie miała problemu z tym jaki kontakt mieli.
Więc może to wina studiów? Dwa kierunki na raz to sporo, a jeśli dodać do tego powdwójne życie, czas dosłwonie ucieka przez palce. To by jednak znaczyło, że po części sama była winna, że w jakimś stopniu zaniedbała relację z ulubionym bratem, ale to przecież nie była prawda.
A może....
- Sabinita kochana! - zawołała widząc starszą wilczycę przechodzącą holem w pośpiechu.
- Lu? Tylko szybko skarbeńku, lord Ardelean zaszczycił nas w tym roku swoją obecnością. Już przyjechali, więc spieszę się ich powitać.- Ten stary pryk? - Sabina zachichotała, ten wilk może i był lekko denerwujący, ale żaden wilk nie odważył się tak o nim mówić - nie ma go przecież na liście. Nie zdążę znaleźć mu prywatnych i luksusowych komnat w trzy sekundy!!
- Wiem, wiem, dlatego chcę się dowiedzieć co tu robi i w razie czego zająć mu czas żebyś jednak zdołała znaleźć mu jakiś pokój - zaśmiała się i już miała ruszyć w drogę, gdy Luna zatrzymała ją po raz kolejny.
- Sabinita, ty wiesz gdzie pojechał Eric tak w ogóle? To już któraś z kolei tych tajemniczych misji, gdzie nikt nic nie wie - przygryzła wargę w zamyśleniu
- Niestety ja ci nie pomogę. Sama nic nie wiem, a gdybym wiedziała pewnie i tak nie mogłabym nic powiedzieć. Z jakiegoś powodu te wyjazdy są owiane tajemnicą, chociaż jak chcesz możesz zapytać naszego alfy - śmiała się głośno odchodząc, po tym jak zobaczyła minę Lu.Nic zresztą dziwnego, mało kto w watasze miał odwagę pytać alfy Tane'a o cokolwiek. Tego wilka lepiej było unikać, szczególnie, że władcą był dobrym, więc jak chciał mieć swoje sekreciki to niech je miał. Tylko to czasami było aż za bardzo irytujące. Luna powstrzymywała się od zadawania pytań tylko dlatego, że miała gdzie uciekać, właśnie w tych momentach podwójne życie było jej błogosławieństwem.
~~~
Sześć godzin później wszystkie wilki były juz zakwaterowane, a następni goście mieli przyjechać dopiero rano. Luna z ulgą wróciła do domu i w końcu zdjęła z siebie strój, który miała na sobie od rana.
Wykorzystała wolną chwilę i zadzwoniła do przyjaciółki ustawiając telefon na głośnomówiący podczas gdy sama szykowała się do snu.
- Poważnie mówisz? - zaśmiała się Ana
- Wiesz, że tak Anita haha. Nie chcę niczego obiecywać, bo trwa impreza w rezerwacie - zaklnęła kiedy po raz trzeci upuściła szczotkę do włosów - a skoro Erica nie ma, bo załatwia jakieś sprawy dla al... firmy i nie ma go w domu, zresztą tylko ja jestem teraz, a poza tym jest pełnia, więc...
- Na pewno coś pójdzie nie tak - dokończyła Ana - chociaż nie mam pojęcia co ma pełnia do tego. Jasne, niektórzy mają problemy ze snem, ale to nie jest koniec świata przecież.
Luna przestała chodzić po pokoju i przysiała na łóżku zasmucona. Czasami ciężko jej było wytłumaczyć problemy z domu, a chcąc być jak najbardziej szczerą czasami jej wypowiedzi nie były do końca jasne. W końcu co pełnia miała wspólnego z problemami oprócz bezsenności? No właśnie.
Muszę jej kiedyś powiedzieć prawdę. Muszę. Nie mogę w końcu ciągnąć tego w nieskończoność.
~~~
Kolejny dzień przyszedł z pewnością zbyt szybko. Już o świcie zjawili się pierwsi goście. Eric wciąż był nieosiągalny, więc ponownie na barkach Luny było zakwaterowanie nowoprzybyłych.
Oczywiście głównym tematem był alfa Tane. Przywódca watahy Złotego Księżyca skończył trzydzieści lat, a jednak w dalszym ciągu nie odnalazł przeznaczonej mu wilczycy.
Nie każdy był z tego zadowolony, była to bowiem prosta droga to zmiany władzy. Walki o pozycję afly watahy zdarzały się dużo częściej kiedy dany przywódca pozostawał samotny.Dla żartów młode, niesparowane wilczyce postanowiły postawić tarota. Jeśli wierzyć im słowom zbliżało się spore zamieszanie i jeszcze większe kłopoty.
Liczba słow: 727
CZYTASZ
Całe życie między wilkami
Hombres Lobo"Lu" kończąc studia orientuje się, że mieszkając całe życie z wilkołakami dowiedziała się niewiele. To historia o ludzkiej kobiecie, której skomplikowane życie staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Życie w dwóch światach jeszcze nigdy nie było...