2.

27 6 0
                                    

     Z krzaków wyszedł nieco zdyszany mężczyzna, prawdopodobnie był w lesie pobiegać, ale czemu w takich zaroślach? Nie mam pojęcia. Zauważając mnie oraz to, że płaczę, szybko podbiegł do mnie, ukląkł przede mną i zapytał, co się stało.

- Hej, wszystko gra? Płaczesz, coś się stało? - zapytał widocznie zmartwiony.

- Nie, wszystko w porządku, możesz iść dalej. Poradzę sobie, serio... - Nie będę przecież zrzucać swoich problemów na losową osobę, którą spotkam, prawda?

- Nie ma takiej opcji, że cię tu zostaw... - szybko uciął - Po prostu nie wyglądasz najlepiej, może chcesz pogadać? - Naprawdę aż tak przejął się stanem obcej osoby?

Już miałam znowu odmówić, jednak kiedy spojrzałam mu w oczy znowu pojawiło się to dziwne uczucie. Chciałam, żeby został tu, przy mnie, jednak... To przecież obcy człowiek! Co się ze mną dzieje?

- Ja... - naprawdę nie wiedziałam, co powiedzieć, czy powinnam mówić obcej osobie o swoich problemach? Z drugiej strony... To uczucie, wydaje mi się jakbym znała go już od dawna, jednak... Skąd? - Nawet nie znam twojego imienia... - dodałam.

- Jake - wyciągnął rękę w moją stronę.

- Lilly - odwzajemniam gest i uścisnęłam jego dłoń.

- Teraz już znasz moje imię, a więc...? Co się stało? - dociekał.

- Jakby to powiedzieć... - chwilę milczałam dobierając odpowiednie słowa. - Kiedy miałam dwanaście lat ojciec odszedł do innej kobiety. A o nas zapomniał, teraz wraca po pięciu latach i... Chce żebym zostawiła babcię i z nim zamieszkała, daleko stąd, aż w Virginii... - po tych słowach wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem.

- Virginia? Między Nevadą, a Virginią naprawdę spory kawał drogi... - powiedział zdziwiony.

- Wiem, właśnie dlatego tak bardzo nie chcę jechać, będę musiała zostawić tutaj wszystko i wszystkich, bo z odwiedzinami nie będzie tak prosto. - A, zapomniałam wspomnieć o najlepszym, wyjazd jest już jutro. Powinnam się już pakować najlepiej, jednak tak cholernie nie chcę tam jechać. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic do czynienia! A tym bardziej z nim mieszkać! - płakałam coraz głośniej, nie mając się do czego przytulić objęłam własne kolana.

Jake widząc moją rozpacz i to jak mi ciężko przysunął się do mnie delikatnie i objął ramieniem nic nie mówiąc. Tego mi było trzeba, bliskości drugiej osoby... Siedzieliśmy tak jakiś kwadrans, po czym chłopak odsunął się na chwilę i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, że chyba wie, jak mi pomóc.

- A może... - zamyślił się na moment - A co gdyby tak... Uciec?

- Uciec? - powtórzyłam - Ale... Nie wiem nawet gdzie, chyba nie mam dokąd. Do przyjaciółki nie pójdę, to na pewno będzie pierwsze miejsce, gdzie będą mnie szukać... - zastanawiałam się.

- Naprawdę to, co teraz powiem może zabrzmieć głupio, wiem, jednak to chyba jedyne, co możesz zrobić, a uwierz lepsze to, niż gdybyś miała po nocach w lasach przesiadywać lub na ławce w parku.

- Co masz na myśli? - zaniepokoiłam się, o co mogło mu chodzić...?

- Mam całkiem duży dom i wolny pokój gościnny, jeśli tylko chcesz, a z tego co słyszę masz ograniczone możliwości wyboru... Mogłabyś przenocować u mnie te kilka nocy, co ty na to?

- Nie, nie ma mowy! Nie znamy się przecież... - co innego mogłam niby odpowiedzieć? Z drugiej strony... Po części miał rację, nie mam wyjścia. Jednak na to nie mogę się zgodzić.

- Mówiłem, że to głupi pomysł, jednak zarazem twój jedyny sposób, żeby bezpiecznie przeczekać te parę dni. - tłumaczył się.

- Może... Wymienimy się numerami telefonów, a ja... Przemyślę to? - naprawdę byłam w ślepym zaułku, nie mogłam przecież wyjechać, nie mogę zostawić moich bliskich. Chłopak mimo, że obcy wydawał się dobrym człowiekiem. To nie był ten typ seryjnego mordercy, raczej... Miły i kochany facet.

- Dobra, nie ma sprawy, daj telefon to ci wpiszę - po tych słowach podałam mu swój telefon we wcześniej wspomnianym celu. Podając na moment nasze dłonie zetknęły się, Jake spojrzał na mnie takim wzrokiem... Nie, nie możliwe, zdawało mi się.

- Um... Ja już muszę się chyba zbierać, naprawdę dzięki za pomoc, odezwę się do ciebie później! - mówiłam w pośpiechu zbierając się, żeby wrócić do domu.

C.D.N

Witajcie, mam nadzieję że rozdział się spodobał, dajcie znać w komentarzach co myślicie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witajcie, mam nadzieję że rozdział się spodobał, dajcie znać w komentarzach co myślicie.🔥💜

Trzymajcie się ciepło, do następnego rozdziału, papatki! ♥️♥️♥️

Next to you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz