Po cichu wymknęłam się z domu, w duchu modląc się, żeby babcia, jak to czasem jej się zdarzało, nie obudziła się. Miałam jeszcze pół godziny do ustalonego czasu, więc nie musiałam się zbyt spieszyć, jednak nie byłam w stanie usiedzieć w miejscu. Chciałam mieć to wszystko już za sobą.
Szybkim krokiem skierowałam się w umówione miejsce. Światło z ulicznych lamp przyprawiało mnie o dreszcze, cały czas miałam wrażenie że zaraz coś wyskoczy z za rogu. Ponurej atmosfery dodawał również mocny deszcz, przez który przemokłam już do suchej nitki.
Bałam się, że mimo późnej pory ktoś nie będzie spać i mnie zauważy, przez co nasz plan się nie powiedzie. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić co się stanie, jeżeli coś nie wypali... Nie mogę zostawić babci samej, nie może umierać w samotności. Nie zasłużyła sobie na taki los, zawsze była dla wszystkich dobra, opiekowała się nami i chciała dla nas jak najlepiej.
Gdy w końcu zobaczyłam wejście do lasu moje serce przyśpieszyło. Możliwe, że właśnie podjęłam najgorszą w swoim życiu decyzje, bo co, jeśli Jake zrobi mi coś...? Jednak... Ciężko było mi sobie wyobrazić, żeby on mógł mi coś zrobić. Mimo faktu, że ledwo go znałam z każdą chwilą ufałam mu coraz bardziej, coś mnie to niego przyciągało, chciałam być przy nim... Ale już za późno, żeby się wycofać nawet, jeśli moje wcześniejsze obawy miały się wydarzyć. Decyzja podjęta, robię to w końcu dla babci, nie wybaczyłabym sobie gdybym nawet nie spróbowała zrobić czegoś, by przy niej zostać.
Jakieś piętnaście minut przed czasem byłam na miejscu. Jake'a jeszcze nie było, więc musiałam poczekać, bałam się że wystawi mnie do wiatru i co ja wtedy zrobię? Nie moge przecież od tak wrócić do domu, a nie mam nikogo, u kogo mogłabym zostać.
Kiedy wkońcu wybiła pierwsza trzydzieści usłyszałam czyjeś kroki. Spanikowana ukryłam się wśród drzew, jednak gdy rozpoznałam zbliżającą się postać powoli spokojnie wyszłam. Kiedy podszedł bliżej, wyraźnie rozbawiony powiedział:
- Nie musisz się bać, to tylko ja, nie zrobię ci krzywdy. - Skończywszy mówić rozczochrał moje włosy ręką, zabrał ode mnie rzeczy i dodał - Pospieszmy się, żebyś się nie pochorowała.
Poszłam za nim kawałek dalej, do ukrytego samochodu. Widząc go stanęłam jak wryta, przed oczami właśnie miałam czarny, elegancki, luksusowy i pewnie super-drogi samochód.
- To naprawdę jego samochód...? Musi być bardzo bogaty... - pomyślałam zszokowana.
Kiedy podeszliśmy bliżej otworzył mi drzwi i ruchem ręki pokazał mi żebym wsiadła, następnie poszedł schować moje rzeczy. Zanim odjechaliśmy okrył mnie ciepłym kocem, który wyciągnął z bagażnika mówiąc przy tym, że to po to, bym się nie przeziębiła. Po czym usiadł na miejscu kierowcy i odjechaliśmy.
Droga mijała nam w ciszy. Mimo zmęczenia nie byłam wstanie usnąć, więc obserwowałam drogę, jednak przez otaczającą nas ciemność mało widziałam. Widziałam jedynie otaczające nas zewsząd drzewa oświetlane przez księżyc. W pewnym momencie jednak zmęczenie wzięło górę i usnęłam.
Pov. Jake
Wysiadłem z samochodu i chciałem już budzić moją kochaną Mate, jednak w tym momencie podbiegł do mnie jeden z członków stada i zaczął mówić:
- Witaj Szanowny Alf... - nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
- Witaj Charlie - odpowiedziałem przyjaźnie, jednak urywając wypowiedź mojego rozmówcy.
- Ona jest człowiekiem baranie, traktuj mnie jak człowieka, nie swojego Alfę - warknąłem w myślach w jego stronę - idź szybko i przekaż reszcie stada, że mamy człowieczego gościa i wszyscy mają zachowywać się przy nim tak, żeby nie domyślił się, że jesteśmy watahą wilkołaków - dodałem po chwili. Dzięki Bogu, że nie zdążyłem jej obudzić, na razie nie może poznać prawdy... Jeszcze nie teraz.
Pov. Lilly
Nie spałam długo, jazda trwała około pół godziny, może parę minus więcej. Jake obudził mnie, następnie pomógł mi wysiąść. Z bagażnika wziął mój plecak, po czym ruszyliśmy dalej. Był środek nocy, dookoła stały duże drewniane domy, jedne sprawiały wrażenie, że mieszka w nich ktoś bardzo bogaty, inne wyglądały przeciętnie. Miałam wrażenie, że znajdujemy się na środku tego *słowo*. Przed nami był sporej wielkości plac zabaw dla dzieci oraz małe jeziorko z mostkiem po środku, obok stała niewielka szkoła.
Jake prowadził mnie w stronę drzwi jednego z tych ,,bogatszych" domów. Weszliśmy do środka, następnie schodami do góry. Kiedy wyszliśmy na piętro pokazał mi pokój z łazienką w którym miałam tymaczasowo zostać, podał mi mój plecak z ubraniami, bym nie musiała siedzieć dłużej w przemoczonych, po czym sam wyszedł i powiedział, że zajrzy do mnie zaraz.
Aby przebrać się udałam się do toalety uprzednio biorąc suche rzeczy na przebranie. Szybko wykonałam wyżej wymienioną czynność, po czym wróciłam do pokoju.
Był środek nocy, a znużenie dało o sobie znać jeszcze bardziej po krótkiej drzemce... Stwierdziłam, że rano rozejrzę się po domu, teraz po prostu chciałam się już położyć. Rano babcia odkryje moją ucieczkę, dopiero potem znajdzie list, mam nadzieję że on choć trochę sprawi, że nie będzie się o mnie aż tak bać...
Kładąc się na miękkim materacu i przykrywając świeżą, pachnącą kwiatami pościelą jeszcze chwilę myślałam o tym wszystkim po czym spokojnie udałam się w objęcia Morfeusza.
C.D.N
Drodzy czytelnicy!
Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał. Niestety ciekawsza część akcji zostanie przeniesiona do następnego rozdziału, ponieważ staram się pisać rozdziały poniżej 700 słów, co nie zawsze (na przykład teraz) się udaje. Mam nadzieję, że to dla was nie problem. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, trzymajcie się ciepło i papaaaaa! ❤️❤️❤️❤️☺️
P.S. Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin Wilczkuuu !❤️
CZYTASZ
Next to you
RomanceOna - Prosta dziewczyna, której życie rzuca kłody pod nogi, jeszcze nie znalazła tego jedynego. On - Alfa stada Białych Kłów, wciąż poszukuje swojej Mate. Kiedy los na zawsze złączy ich dusze czy w końcu odnajdą prawdziwe szczęście?