𝕂𝕖𝕓𝕒𝕓 𝕟𝕒 ℝ𝕫𝕖ś𝕜𝕠

53 6 12
                                    


Wilgotny, szary początek dnia odbił się na nosie wszystkich dzieciaków ze szkoły, czuć się było jakby śnieg spadł, a jedynie błoto dookoła. Wszystkie ptaki jeszcze nie wstały, a dźwięk kół na ulicy jak jak i opadłszy smog był nieustanny, nie do pominięcia. Czysty "słit morning', jakby to ex-nauczyciel rozszerzonego angielskiego powiedział, przed tym jak został wysłany do innej szkoły, przez fałszywe doniesienie o molestowaniu chłopców z pierwszej klasy 016. 

Kiedy prawdziwy molestant dalej pracował na terenie placówki szkolnej. 

Była godzina 7:24, Oxy stała obok budki z kebabem, drżąc jak osika. Jeżeli było coś czego nie lubiła gorzej od ASMR, to były to zimne, wilgotne temperatury. O wiele bardziej wolała ciepełko koca, pod którym ogląda Lucyfera na Netflixie.  

"Pewna jesteś, że te białe żaby są legitne?" spytał dość ładny, męski głos zza budy "Meksykańska jakość" odparła pankuwa, opierając się o zimne drzwi vana z zatłamszonym hukiem, czego od razu pożałowała. Chłód metalu przedarł się nawet przez jej ciemnoniebieską kurtkę. 

Po szybkim zaciśnięciu zębów zaciekle potarła swoje ramiona, bo pomimo owej skórzanej kurtki o wielu kolorowych naszywkach było jej cholernie zimno, było może.. 7 stopni Celsjusza? Raczej mniej. 

Brązowołosy kebabiarz prychnął, pociągając nosem "Ja nie wiem, zachorowały szybko" 

"Bo karmisz je gównem" Oxy warknęła w jego stronę, kopiąc tyłem ciężkiego buta drzwi budkowoza, wprawiając metal w wibracje "Ejejej!" chłopak oparł ręce o okienko, wyglądając zza niego na zgorzkniałą nastolatkę "Kup se klej"

I jak nie trzaśnie jak nie ptaszek nie zaćwierka, nagle zza okna wyleciało zaplecione w sreberko żarcie "Kebaba masz!" rzucił, wszczynając tym samym niespotykany u Oxy gimnastyczny wysiłek czterystu słoni ku złapaniu sreberka, z miną bardziej przerażoną niż gdy dowiedziała się, że jako jedyna nie zaliczyła coopera w drugiej gimnazjum. 

Gdy akcja schwytania delikwenta się powiodła, Ox wyprostowała się, przytulając ów 30 centymetrowe, parzące danie do piersi niczym noworodka z wyraźną ulgą wyrysowaną na twarzy "Jakby to spadło.." wysyczała, ściskając oczy. 

Dziewczyna westchnęła głęboko, a dreszcze przeszły po jej torsie z nagłego ciepła.

"Askelotly się karmi robalami" zaczęła przez zęby "W zoologicznym popytaj, to ci dadzą. Jak powiesz, że jesteś ode mnie to może ci jeszcze jakąś ładną zniżkę dadzą" spojrzała na chłopaka już bardziej spokojna, poprawiając jej czarny plecak z adidasa, który zsunął jej się z ramienia podczas jej cyrkowych manewrów.

Kebabiarz miał karmelowe włosy z niebieskimi pasemkami, niebieskie oczy, a na jego pyzich policzkach wyrysowane były pomalowane kropki, robiące za piegi, najpewniej kredką do oczu, ukradzioną od siostry. Nosił też lekki makijaż podkreślający oczy, który dodawał uroku do jego całościowego charakteru niezręcznego ekstrawertyka. 

Miał może z 23 lata, nikt nie wie, dobre jedzenie tworzy though.

Oxy położyła kebsa na ladę "Ale teraz na serio" Ox oparła się wolnymi rękoma o tą samą ladę, spoglądając spod byka na niego "Pójdź do tego mniejszego zoologicznego, bo w tym większym dodają jakieś chemikalia do robaków, wiem, miałam żółwia, zdechł po dwóch tygodniach po dawaniu mu tej nowej karmy" stuknęła paliczkiem o ladę "Jeżeli przy ladzie będzie taka ala różowłosa, to powiedz, że Ox zareklamowała tego ich całego Kameleona. Da ci zniżkę na jakieś 30% jak się jeszcze uśmiechniesz, lubi takie wymalowane cipy jak ty" 

Niebieskooki ostro wessał powietrze do płuc, powstrzymując wszystkie pociski w stronę Ox jakie wykreowały mu się pod jego czachom, byle nie zacząć walki, wiedział bowiem, że oklepała by mu twarz bez potu "W sumie z tego co wiem ogólne cipy to też lubi" dodała. 

Bydgoska Szkoła Narodowego Wpierdolu Five Night's at Freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz