Za górami i lasami, w krainie siedmiu pagórków żył pewien człek. Na miano mu było Szfindol, i był bohaterem minionych lat, lecz niedawno zaczął chorować. Choroba nie tykała się wyłącznie jego rąk czy nóg, najbardziej działała na jego głowę . We wszystkich ludziach zdawał się widzieć trole, a ci którzy się z nim nie zgadzali, znikali na zawsze.
Pewnego jesiennego poranka postanowił wybrać się do najbliższej wioski po jedzenie, a także po karmę dla swego stadka swoich gadających królików, które nosiły imiona Alfa oraz Amelia . Założył swój nieodłączny kapelusz, a także swój półtoraręczny miecz, którym kiedyś pokonał wielu członków stowarzyszenia zwanego ZILC. Te czasy już bezpowrotnie przemineły, i jedynie kogo teraz może pokonywać to swego sąsiada w szachach, zwanego Legolasem Siódmym Tego Imienia.
Po dotarciu do wioski postanowił skierować się do sklepu Obłąkanego Mihała, który często bełkotał od rzeczy, ale miał najlepsze i najtańsze produkty w całych Ligowicach.
-Halo, jest tu kto?-zawołał Szfindel.
-Jaaaaaa, a ktoż by iiiinnnyy mógł tuuuuuu byyyyć?-pijacko zabełkotał Mihał.
-Jeszcze nie ma południa, a ty już pijany jesteś?-zapytał się z dezaprobatą wojownik.
-Nie juuuuuż, tyylko jeeeeszcze!-wręcz zawył Mihał
-Nie mnie to oceniać-odpowiedział Szfindol-Chciałbym kupić trochę miodu oraz sałatę dla królików.
-Miuuuuut? Skąd ja Ci mam wziąąąć miuuuut? -Zapytał sklepikarz.
-Może zza lady, ty pijany głupcze!-zdenerwował się Szfindol.
-Aleeee tuuu nic nie maaaa-odpowiedział Mihał, nie wiedząc, że to są jego ostatnie słowa. Szfindol przebił go swym mieczem, a następnie wziął miód, sałatę i udał się do domu.Po powrocie domu zastał króliki ucinające sobie drzemkę na jego fotelu. Nie miał serca ich budzić, postanowił więc zrobić sobię obiad. Gdy próbował otworzyć słoik miodu, z jego ogródka dobiegł dziwny dźwięk.
-Prosimy o otworzenie drzwi oraz nie stawianie się w trakcie aresztowania- dźwięk był lekko zniekształcony przez odległość
A więc dopadli mnie, pomyślał. Obudził króliki, po czym kazał im uciekać, a samemu zaczął ubierać kolczugę i ostrzyć miecz. To moja ostatnia bitwa, muszę odejść godnie.
Drzwi otworzyły się z hukiem, po czym wbiegł przez nie milicjant uzbrojony w kuszę. I kolejny, i kolejny, aż w sumie zebrało się ich dziesięciu.
-Tylko tylu?- ryknął śmiechem Szfindol
-Jeszcze ja - wszedł przez drzwi ktoś jeszcze. Jego sąsiad, Legolas, ten z którym zawsze grał w szachy! Zdradził go.
-Szykuj się na śmierć-ryknął Szfindol i rzucił się w wir walki. Cięcie za cięcie, Pchnięcie za pchnięciem, zabójstwo za zabójstwem, aż w końcu zostali sami. On, z wieloma ranami, cały pokryty krwią, i Legolas, w swym nieskazitelnie czystym mundurku.
-Żegnaj, Szfindolu-rzekł, po czym jednym prostym ruchem ręki obciął mu głowe.Koniec
Ciąg dalszy nastąpi
![](https://img.wattpad.com/cover/319417352-288-k535573.jpg)