W jaskini pod górą Mgielną znajdował się obóz. Pełen porozbijanych namiotów, dymiąch ognisk i śmierdzących koni. Była to kryjówka, niezbyt tajna zresztą, niesławnego gangu. Napadali oni kiedyś na wszystko co możliwe, zaczynając od podróżnych, a kończąc na burmistrzach. Wszystko zepsuł ostatni napad. Większość członków gangu została ranna, a ich przywódca zwany Szfindolem, odszedł.
-Mam ważny list!-wykrzyknął Bartek, który wyglądem przypominał szczura, a jego zadaniem było zbieranie informacji.
-Zanieś go do głównego namiotu!-odpowiedział mu Jakub, jak zawsze ze swoim kubkiem w dłoni.
Po drodze do największego namiotu, Bartek minął wielu osobliwych ludzi. Jeden z nich twierdził że jest ambasadorem, choć nie wiedział czego, a drugi zwany Oliwierem ciągle powtarzał słowo "kurczak!".
Pod namiotem przywódcy zatrzymał go strażnik, Krzysztof. Był on jednym z najstarszych członków gangu, lecz od pewnego czasu jego rola ograniczała się do obserwowania okolicy.
-Mam wiadomość dla niego!-oznajmił energicznie Bartek.
-Od kogo?-zapytał ze znużeniem Krzysztof.
-Od kogoś ważnego-warknął Bartek-A teraz daj mi przejść.-Panie, otrzymaliśmy ważną wiadomość-oznajmił Bartek.
-Od kogo?-spytał się przywódca
-Od królików
-Daj mi to szybko-nagle odżył, co nie zdarzyło mu się od czasu odejścia Szfindola.
-Już podaję-odrzekł kurier, a on wyrwała mu szybko list z ręki.
Chwilę zajęło jemu przeczytanie tego, a gdy to zrobił, przeczytał dla pewności to jeszcze raz.
-Zawiadom ludzi. Mają się natychmiast zbierać-odrzekł łamiącym się tonem.
-A coś się stało?-zapytał zaskoczony Bartek.
-Legolas zabił Szfindola, i teraz jest na naszym tropie. Podobno pomaga mu Igi oraz pewien zabójca z odległej krainy. Idziemy ich zabić!-wykrzyknął Dziobek.