Cudnie. Zajebista szkoła, dyrektorka nawet mnie jeszcze nie zna, a już ma mnie gdzieś. Jestem nową uczennicą! Przydałoby się załatwić kogoś kto mnie oprowadzi!
To gdzie może być ten pokój gospodarzy?
Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna z brązowymi włosami i oczami.
-Hej, wiesz może gdzie jest pokój gospodarzy? - Zapytała. Eh... czyli ona mi nie pomoże.
-Nie. - Odparłam.
-Jak możesz nie wiedzieć? - Zapytała marszcząc brwi. Westchnęłam.
-Jestem nowa. - Odparłam i już zamierzałam odejść, gdy dziewczyna złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się przyjaźnie. Cudnie, Pani Miła się znalazła.
-Oh, naprawdę? Ja też! Też musisz iść do głównego gospodarza? - Litości.
-Ta. - Powiedziałam najbardziej zniechęcająco jak mogłam.
-Poszukamy go razem! - Zawołała. Za jakie grzechy?
Pociągnęła mnie na dziedziniec.
-Jestem pewna, że to nie w te stronę. - Stwierdziłam.
-Rozejrzymy się trochę. I tak musimy poznać tą szkołę. - Niby tak.
-Dzień dobry, jesteśmy nowe, zwiedzamy szkołę! - Pani Towarzyska podeszła do pierwszego napotkanego osobnika i się przywitała. Albo ma zaburzone postrzeganie rzeczywistości, albo ciągnie ją do nieprzyjemnych ludzi, bo chłopak do którego zagadała wyglądał mniej więcej tak samo niezachęcająco jak ja. Albo po prostu jest tępa, bywa i tak.
Czerwonowłosy badboy popatrzył na mnie jakby czegoś oczekując.
-...Cześć. - Powiedziałam wreszcie.
-Cześć, to idźcie zwiedzać. - Łał, jaki rozmowny... do tej dziewczyny obok mnie i tak pewnie to nie dotrze. Zawróciła i pociągnęła mnie w z powrotem do szkoły.
Zaraz po wejściu do budynku podszedł do niej jakiś chłopak. Miał wielkie okulary, fryzurę na grzyba, zielony sweter i ogólnie wyglądał jak ciota.
-Cześć Su! - Powiedział rozradowany. Aaa... czyli moją prześladowczymi ma na imię Su. - Co u ciebie?
-Spoko, a u ciebie? Jak to się stało, że tu jesteś? - Zapytała w odpowiedzi Su.
-Przekonałem rodziców, żeby zmienili mi szkołę, byłbym za bardzo przybity nie mogąc cię widzieć. - Uuu... staaalkeeer! Ha, ciekawe czy z gatunku tych groźnych, czy nie.
-Oh, to fajnie. - Su wyraźnie nie bardzo wiedziała jak mu odpowiedzieć. - Ken, to moja nowa przyjaciółka... - Od kiedy my niby jesteśmy przyjaciółkami? Spojrzała na mnie pytająco. Jasne, nawet nie znasz mojego imienia, a już nazywasz mnie przyjaciółką. Weź się ogarnij.
-Yua. - Odpowiedziałam i przeniosłam beznamiętnie spojrzenie na Kena.
-Miło cię poznać! - Odpowiedział wesoło chłopak. Ten też nie zauważył mojej nie chęci do świata? Powiedzcie, że nie trafiłam na liceum idiotów. Ken kontynuował. - Masz bardzo ładne imię, nigdy takiego nie słyszałem. - Patrzyłam na niego bez żadnej reakcji.
-Cóż, my dwie musimy jeszcze załatwić kilka formalności, do zobaczenia później Ken! - Su złapała mnie za ramię i pociągnęła w głąb korytarza, gdy tylko ogarnęła, że nie mam zamiaru prowadzić rozmowy.
-Oczywiście! - Zawołał za nami Ken.
Su szła nie zwracając na nic uwagi, ale na szczęście ja czytałam napisy na drzwiach, dlatego stanęłam jak wryta przed jednymi, by ją zatrzymać.
-To tu. - Powiedziałam tylko wskazując głową drzwi.
-Och! Faktycznie! - Ucieszyła się.
Weszła do pomieszczenia.
-Dzień dobry, szukamy głównego gospodarza. - Powiedziała Su.
-Dzień dobry, to ja, nazywam się Nataniel. - Odpowiedział blondyn. Był ubrany w koszulę i miał niebieski krawat. Będę go nazywać Pan Sztywny. Albo Sztywniak. Albo Mądrala. Jeszcze się zastanowię. - W czym mogę pomóc?
-Dyrektorka kazała nam się z tobą spotkać w sprawie naszych dokumentów. - Odparła Su.
-Oh, jesteście nowe, oczywiście zaraz przejrzę wasze teczki. - Powiedział, odwrócił się i zaczął grzebać w swoich papierach. - Potrzebuję jeszcze od was obu zdjęcia, opłaty w wysokości 5€ za teczkę i co najważniejsze wygląda na to, że zapomniałyście dołączyć formularze z podpisami rodziców.
-Jesteś pewien, że nie ma mojego formularza? - Odezwałam się pierwszy raz od wejścia do tej sali. - Sama wszystko przygotowałam. - Wierutna bzdura, brat mi wszystko przygotował i właśnie dlatego jestem pewna, że wszystko co trzeba tam było.
-W razie czego, sprawdzę czy wasze formularz nie zawieruszyły się wśród innych dokumentów. A wy zajmijcie się zdjęciem i opłatą. - Odpowiedział. - W każdym razie, miło widzieć, że nowe, odpowiedzialne uczennice będą uczęszczać do naszej szkoły. - Odpowiedzialne? Ha, ha, ha! Stary, to był naprawdę dobry żart.
Su nie odpowiadając wyciągnęła mnie z sali. Eh... czemu ona tak się na mnie uwzięła?
-Hm, gdzie mogłybyśmy sobie zrobić te zdjęcia? - Zastanawiała się głośno Su.
-Na bazarze. - Odpowiedziałam. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale ją zignorowałam. Ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły, a ona jako, że nadal trzymała mnie za rękę była zmuszona do tego samego.
Szybko wyszłam ze szkoły i poszłam na bazar. Dzięki Bogu Su miała problemy by za mną nadążyć i nie zamierzała mnie puścić, przez co nie miała kiedy mówić.
Zrobiłyśmy sobie zdjęcia i wróciłyśmy do szkoły. Tym razem to ja złapałam ją za rękę, żeby znowu wykorzystać jej brak umiejętności w szybkim chodzeniu i gadaniu jednocześnie.
Natknęłyśmy się na Nataniela zaraz po wejściu do szkoły.
-Nasze formularze się znalazły? - Zapytała Su.
-Właściwie dość mocno się zawieruszyły, ale tak, znalazłem je. - Odpowiedział i podał nam dokumenty. I znowu to Su mnie gdzieś ciągnęła. Eh.
Dyrektorka na szczęście była tylko kilka metrów dalej.
-To wasze uzupełnione teczki? - Zapytała dyra. - Nie przyjmuję takich latających kartek! Znajdźcie jakieś spinacze! - Wrzasnęła zaraz. Wow, głośna jest. Jak słoń. Będzie Hefalumpem. Jeśli dobrze pamiętam, to tak nazywały się te słonie z Kubusia Puchatka.
Su od razu chciała mnie ciągnąć na poszukiwania.
-Mam spinacze w plecaku. - Powiedziałam kucając. Chwilę to zajęło, ale wreszcie wyjęłam łańcuszek spinaczy i odpięłam dwa. Jeden podałam Su, a drugim spięłam swoje dokumenty.
-Teraz wszystko się zgadza. - Odpowiedziała na powrót spokojna dyra. To chyba już podchodzi pod rozdwojenie jaźni. - Od teraz jesteście oficjalnie uczennicami liceum Słodki Amoris.
Dałam nam jeszcze kartki z planem lekcji (okazało się, że jesteśmy w jednej klasie, wszechświecie, co ja ci zrobiłam?), a także z numerami i kodami do naszych szafek i wytłumaczyła jak zmienić kod. Okazało się też, że lekcje już się skończyły. Su powiedziała, że wraca do domu, a ja jeszcze poszłam sprawdzić swoją szafkę i rozejrzeć się po szkole.
Znalezienie mojej szafki nie było jakieś strasznie trudne. Zmieniłam kod i już miałam iść ogarnąć rozkład szkoły, gdy obok mojej głowy pojawiła się czyjaś ręka. Odwróciłam się i napotkałam szare oczy.
-Suń się. - Powiedziałam.
-Nie, chciałbym cię poznać. - Odparł czerwonowłosy.
-Suń się. W tym, pierdolonym momencie. - Uśmiechnął się cwaniacko.
-Damie nie wypada się tak wyrażać. - Odpowiedział. Westchnęłam.
-Daj mi przejść, albo cię do tego zmuszę. - Moja cudem uratowana przed Suśką cierpliwość właśnie poszła się jebać.
-Chciałbym to zobaczyć. - Nie potrzebowałam więcej. Najpierw przywaliła mu mocno w brzuch, gdy się zgiął chwyciłam jego rękę, która do tej pory zagradzała mi drogę i ją wykręciłam. Chłopak jęknął, a ja go popchnęłam, jako, że się tego nie spodziewał i nie był w najwygodniejszej pozycji wywalił się.
Kilkoro uczniów, którzy się temu przyglądali zaśmiało się. Ja nie zwracając na nic uwagi zamknęłam moją szafkę i spokojnie odeszłam.
Klasy są cztery. Serio? Wiem, że to nieduża szkoła, ale bez przesady. Z tego co widziałam swój plan lekcji, to większość lekcji mam w sali A. To ta najbliżej wyjścia, fajnie. Oprócz klas jest jeszcze pokój nauczycielski, pokój gospodarzy, ogród, hala gimnastyczna, piwnica i strych. Te dwa ostatnie nieużywane i zamknięte na klucz. No to wiem gdzie będę się chować.
Powoli kierowałam się do szafki, by zostawić tak kilka rzeczy, gdy usłyszałam na korytarzu.
-Hej, ty! Ta z niebieskimi włosami! - Zawołał jakiś chłopak. Chyba chodzi o mnie. Odwróciłam się. Zgadłam, że słyszałam chłopaka, który wyglądał na czwartą klasę i szedł prosto do mnie.
-To turkusowy. - Poprawiła go dziewczyna, która podążała za nim.
-Załapała, że o nią chodzi, więc to nie ważne. - Zbył ją chłopak. Wreszcie stanął przede mną z uśmiechem. - Cześć, jestem Matt. - Złapał mnie za rękę i nią potrząsnął. - A to jest Julie. - Wskazał na dziewczynę obok niego, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. - Widzieliśmy jak załatwiłaś Kastiela. Wiesz tego czerwonowłosego chłopaka. - Ah, klaun ma na imię Kastiel.
-Tak, to było zabawne. - Zgodziła się Julie. - Wiesz, Kastiel jest dość straszny.
-Aha, nawet część chłopaków ze starszych klas woli go unikać. - Pokiwał głową Matt.
-Bez przesady, to tylko bezczelny nastolatek, co w nim strasznego? - Zapytałam. Tak, Kastiel jest w moim wieku, ale jest pewnie ze trzy lata młodszy od moich rozmówców. W jaki sposób mogą się go bać?
-Niby tak, ale potrafi być dość brutalny i zadaje się z nieprzyjemnymi ludźmi. - Wzruszył ramionami Matt. - W każdym razie, wydajesz się fajna, wychodzimy z kilkorgiem znajomych do kawiarni, chcesz iść z nami? - Zaproponował wesoło. Co kurwa?
-Ty kumasz, że jestem w pierwszej klasie? - Odpowiedziałam pytaniem.
-Co to ma do rzeczy? - Zmarszczył brwi. Julie tylko obserwowała naszą rozmowę.
-Nic, po prostu zwykle starsze klasy nie zadają się z młodszymi. - Stwierdziłam.
-To to zmieńmy! - Zawołał entuzjastycznie, a Julia zachichotała z jego reakcji. - Pójdziesz z nami?
-Spoko. - Chyba po raz pierwszy od wejścia do szkoły uśmiechnęłam się. - Ale idę jeszcze do szafki.
-Poczekamy na ciebie na dziedzińcu. - Odeszli do wyjścia.
Poszłam do swojej szafki, ale zanim ją otworzyłam usłyszałam jakiś irytujący głos. Z ciekawości poszłam w tamtym kierunku. Na korytarzu na piętrze stały jakieś trzy dziewczyny i ten chłopak, stalker Su, jak on miał? A, Ken. Blondynka stojąca na przędzie tej trójki dziewczyn żądała kasy od chłoptasia. Nie chciał jej tego oddać, więc go przewróciły i tu właśnie znudziłam się obserwowaniem tego.
Wyszłam zza ściany i stanęłam między Kenem a idiotkami.
-Co, jesteście tak biedne, że musicie kraść? - Zapytałam dziewczyn, szybko zmieniając ich zdziwienie w złość.
-Dla twojej wiadomość jesteśmy bogate! - Zawołała skrzywiona blondyna. - Ale ten idiota aż się prosi, by zabrać mu kasę!
-Daj mu spokój. - Najwyraźniej ta z przodu jest główną głową hydry.
-Niby czemu?! - Krzyknęła coraz bardziej wściekła. Zbliżyłam się do niej, złapałam za bluzkę i pociągnęłam do siebie.
-Bo wpakuję ten twój pusty łeb go kibla. - Warknęłam piorunując ją wzrokiem, co dało jeszcze lepszy efekt biorąc pod uwagę, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
Puściłam ją, a ona natychmiast odskoczyła.
-Jeszcze tego pożałujesz. - Powiedziała z czystą złością. - Li, Charlott, idziemy! - Odeszły, a ja się odwróciłam do Kena, po drodze rejestrując, że na schodach stoi kilku uczniów, których najwyraźniej ściągnęły krzyki blondi. Ken patrzył na mnie w szoku.
-Wstawaj. - Powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę. Szybko ją złapał i pomogłam mu się podnieść.
Odeszłam, a uczniowie rozeszli się, żeby zrobić mi przejście. Nie ruszyło mnie to, w poprzednich szkołach zwykle tak było. A właściwie zawsze.
Wrzuciłam do szafki rzeczy, których nie chciało mi się targać do domu i wyszłam ze szkoły. Na dziedzińcu od razu zauważyłam Matta, który najwyraźniej też mnie zobaczył, bo machał do mnie radośnie. Stał z Julie i czterema innymi dziewczynami i trzema chłopakami w takim samym wieku jak oni.
Podeszłam.
-Cześć! - Zawołał Matt, gdy byłam już blisko. Towarzystwo odwróciło się do mnie.
-Ej, to ty przed chwilą pokłóciłaś się z Amber! - Powiedziała jedna z dziewczyn.
-Masz na myśli tą blondynę? - Zapytałam dla pewności, a ona entuzjastycznie pokiwała głową.
-Będę chciał o tym usłyszeć! - Ogłosił Matt. - Ale najpierw, to są Eve, Helene, Blanche i Edith. - Wskazywał po kolei dziewczyny. Okazało się, że dziewczyna, która wiedziała o kłótni miała na imię Eve. - Casar, Francis i Thaddee.
-Hej. - Przywitałam się.
-A to jest... Jak ty właściwie masz na imię? - Zapytał Matt orientując się, że jeszcze się nie przedstawiłam. U jego znajomych wywołało to uśmiechy i w niektórych przypadkach kręcenie głowami.
-Sorry za niego. - Odezwał się Casar. - Nigdy nie skupia się na tym co ważne.
Uśmiechnęłam się rozbawiona.
-Jestem Yua, ale możecie mi mówić Ai. - Dopiero po chwili ogarnęłam co powiedziałam. Czemu ja to, kurwa, powiedziałam?!
-Ai? Ładnie brzmi. - Powiedział Francis i uśmiechnął się, za co oberwał po głowie od Blanche.
-Nie wstyd ci?! Jest młodsza o jakieś dwa lata! - Prychnęła piorunując go wzrokiem.
-A właściwie w której jesteś klasie? - Zapytała Julie.
-Pierwszej. - Odpowiedziałam.
-Czyli trzy, jeszcze lepiej. - Stwierdziła Blanche.
-Oj, nie przesadzaj, to tylko trzy lata. - Przewrócił oczami Francis.
-Cicho być! Ja chcę się dowiedzieć o co chodzi z kłótnią między Amber, a nasza Ai. - Odezwał się Matt.
-Może podczas rozmowy pójdziemy do kafejki? Od rana nic nie jadłam! Jestem głodna. - Powiedziała Edith, a wszyscy się zgodzili.
-No to opowiedz nam o co chodziło z Amber. - Zwrócił się do mnie Matt. Wzruszyłam ramionami.
-Nic specjalnego, po prostu usłyszałam ją, poszłam sprawdzić o co chodzi, okazało się, że chce kogoś okraść, więc jej się sprzeciwiłam, a ona z jakiegoś powodu sobie poszła. - Skróciłam.
-Pewnie była w szoku, że ktoś jej się przeciwstawił. - Stwierdził Thaddee.
-No i zagroziłaś jej, że wepchniesz jej głowę do kibla. - Zauważyła Eve. Towarzystwo zaśmiało się słysząc to, a ja uśmiechnęłam się lekko. - A właściwie znasz tego chłopaka na którego naskoczyła Amber?
-Nie do końca, wymieniliśmy kilka słów i wiem jak się nazywa, ale to tyle. - Odpowiedziałam.
Spędziłam z nimi ponad dwie godziny i świetnie się bawiłam. Chyba jeszcze nigdy nie bawiłam się tak dobrze z dopiero co poznanymi osobami. I nigdy przy pierwszym spotkaniu nie mówiłam o moim przezwisku.
Ten dzień był raczej udany.
Dochodziła dziewiętnasta, gdy rozstawałam się z nowymi znajomymi, nie chciało mi się wracać na piechotę, więc zadzwoniłam po brata. Był po kilku minutach.
-Jak pierwszy dzień w szkole? Kończysz zakład? - Zapytał, gdy wsiadłam do auta.
-Chybaś oszalał, Taku, ja nigdy nie kończę zakładów. - Prychnęłam.
-Jeszcze zobaczymy. - Stwierdził. - To jak było?
-Spotkałam dziewczynę, która mnie wszędzie ciągała i też jest nowa, pobiłam jednego kolesia, pokłóciłam się ze szkolną divą, a w kafejce byłam z paczką z czwartej klasy. - Opowiedziałam. - Dzień jak codzień, gdy mnie nie pilnujecie. - Taku w odpowiedzi wystawił mi język.
-Nie wmówisz mi, że ci nas nie brakowało, Ai. - Powiedział z powrotem skupiając się na drodze.
-Nawet nie próbuję. - Zapatrzyłam się w okno
CZYTASZ
Słodki Flirt i ja
FanficFanfick do Słodkiego Flirtu. Z masą OC. Rozdziały na pewno nie będą dodawane systamatycznie I za cholerę nie wiem jak odmieniać ich imiona Sorry za wszystkie błędy (Rysunki na okładce z Google'a)