KRES NICOŚCI

20 1 1
                                    

Ava Wilson od dziecka przygotowywana była, by osiągnąć sukces. Ciągłe wyrzeczenia, trudy wykonywanej pracy. Niecały rok temu, zdiagnozowano u niej depresje. Zalecono, by zakończyła karierę. Ava była na to gotowa, jej matka nie. Mówiono dziewczynie, że wymyśla. Kolejne fanaberie. Ava, w głębi serca czuła, że już nie daje rady. Wiedziała jednak, że jak się podda, to zrani matkę. Ojca nie ma. Zmarł, jak miała dwanaście lat. Ava bardzo przeżyła jego śmierć. Jako jedyny nie pchał jej w stronę sławy. Mówił, żeby robiła to, na co ma ochotę. W przeciwieństwie do jej matki. Uwzięła się na córce. Codzienne, wielogodzinne treningi na najlepszych olimpijskich basenach, pod okiem najlepszych trenerów. Ciągłe wyrzeczenia, nowe diety, doprowadzały Ave do szału. Nie mogła znieść myśli, że tak będzie zawsze. Jej matka, natomiast nie odpuszczała. Odmowa? Sprzeciw? Nie wchodzi w grę. Zawsze to powtarzała. Nie wchodzi w grę. Kiedy tylko Ava chciała się przeciwstawić, jej matkę dopadał szał. Zawsze wtedy, sięgała po alkohol. Czerwone wino. Dozwolone jedynie dla niej. Ava, oczywiście musiała trzymać odpowiednią sylwetkę. Jeśli zjadła coś więcej, niż było w planie, następnego dnia, matka katowała ją głodówką i treningami. Dziewczyna wiedziała, że jest to zachowanie toksyczne, jednak to jej matka. Własnej matce się takich rzeczy nie robi. Ava, więc trwała w tej przedziwnej relacji.

Któregoś razu, dziewczyna nie wytrzymała. Jeszcze przed świtem udała się na basen. Ten sam, gdzie codziennie, przez wiele godzin trenowała. Ubrana w kostium dwuczęściowy, niedozwolony podczas konkursów, zabroniony przez jej matkę, weszła do chłodnej wody. Jej ciało doznało szoku, tak bardzo jej znanego. Ava zanurkowała.

Jedna,
druga,
trzecia,
czwarta minuta.

Nie mogła dużej wytrzymać. Jeszcze nie teraz.

Ponownie zanurkowała. Tym razem ciało pozwoliło na więcej.

Jedna,
druga,
trzecia,
czwarta,
piąta,
szósta,
siódma...

Ciało dziewczyny zostało wyłowione w godzinach porannych. Było sine i całe zimne. Oczy były puste, bez wyrazu. Nie dało się jej uratować. Matka nie płakała. Bo po co? Jej córka nawet nie osiągnęła zadowalającego wyniku, takiego, którym można by się pochwalić, przed rodziną, znajomymi.

Teraz nie ma już nawet córki.

Kres nicościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz