7. Puchaty dywan.

346 30 3
                                    

Głosy przytłaczały mnie swoim dźwiękiem, odbijając się od ścian, brzmiąc jakby dopiero co wynurzały się z wody. Były zniekształcone, zupełnie jak kształty pod powiekami. Raz jasne, za chwilę ciemne, zupełnie jakby dzień i noc zlewały się w jedno. Ból docierał do mnie w kawałkach, fragmentach cierpienia powoli odbierającymi mi zdolność ponownego oddalenia się w nicość. Świat mnie wołał, jednak nie chciałem odpowiadać, wolałem pozostać w nicości, bez bólu. Najwyraźniej nie było takiej możliwości, powieki same zaczęły się otwierać, ciekawe świata w jakim tym razem się obudzę.

Myślałem, że zostanę oślepiony światłem, jak zazwyczaj człowiek zostaje, budząc się gdzieś, w nowym, nieznanym świecie. Zamiast tego mój wzrok zatopił się w ciemności, czarnej posoce, która wręcz zabierała mi powietrze samym wyglądem, przerażała mimo, że była nicością. Nic nie znaczącym elementem pomieszczenia, poziomem jasności. Jednak wspomnienie, które od razu wbijało się w moją czaszkę, skutecznie zmuszało mnie do nadinterpretowania, wszędzie mogły kryć się Cienie, wszędzie była śmierć, moja śmierć odtwarzająca się w pętli w mojej głowie. Tam powinna pozostać, wiedziałem to, jednak osłabienie organizmu nie pozwalało mi na większą kontrolę swoich myśli. Czułem się jak podczas paraliżu sennego, kiedy wszystko jest zbyt realne żeby pozostało zignorowane, przeżywasz strach, który jest tylko w Twojej głowie, wiesz o tym, a jednak...

Drzwi skrzypnęły, odwracając tym samym moją uwagę, strach pozostał na miejscu, jednak adrenalina buzowała w moich żyłach, tłumiąc logiczne odruchy. Podniosłem się do siadu, ignorując skutecznie każdy ból jaki w tamtym momencie poczułem. Światło wlewało się powoli do pomieszczenia, coraz szybciej i bardziej wraz z otwierającymi się drzwiami.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w szybkim tempie, skanując oświetloną część w poszukiwaniu jakiejkolwiek broni. Mój wzrok padł na szafkę nocną, zupełnie zwyczajną, całkowicie nie pasującą do piekła i jego morderczej natury. Była drewniana, z szufladami, lekkim zdobieniem. Jednak przedmiot będący na niej, w pełni zyskał moją uwagę. Ze szczęścia prawie pisnąłem, na chwilę zapominając, że powinienem skupić się na życiu albo chociaż przetrwaniu. Chwyciłem przedmiot, była to lampka nocna. Chwilę się zastanowiłem nad logiką tego przedmiotu w zaświatach ale musiało to poczekać.

Wstałem z łóżka, odbijając się od jego boku, wciąż trzymając lampkę w ręce jako moją najlepszą broń. Ruszyłem na intruza, jego sylwetka ukazała się zza drzwi, przez co wyglądał zupełnie jak Cień, kiedy tak światło kończyło się za nim, wyglądał jak wycięty ze światła mrok. Tym razem wiedziałem lepiej, w każdym razie próbowałem sobie wmówić, że mam rację. Rzuciłem w niego przedmiotem, nawet nie próbując trafić w jakikolwiek wrażliwy punkt, wystarczył mi tylko element zaskoczenia, którego raczej nikt by się nie spodziewał. Wyminąłem chłopaka, bo teraz byłem już pewny, że jest człowiekiem...albo znając tutejszych "ludzi", czymś na wzór człowieka. Jego jasne kosmyki kontrastowały z praktycznie czarnymi oczami, które zobaczyłem w momencie w którym odwrócił głowę do światła, patrząc na mnie w lekkim szoku. Nie traciłem czasu na więcej, biegłem dalej.

Nie patrzyłem pod nogi, za siebie ani nawet przed siebie. Wzrok miałem zamazany, oślepiony nagłym światłem pomieszczenia do którego wbiegłem. Adrenalina powoli uciekała z mojego ciała, wprowadzając tym samym wszechogarniającą panikę. Jednak to dopiero był początek, w momencie w którym poczułem opór, sprawiający, że mój nieprzerwany bieg został, wręcz ironicznie, przerwany. Dostałem zawału.

Poczułem szarpnięcie sprawiające, że całe ciało zostało zmuszone do nagłego zrywu w tył. Odbiłem się boleśnie od czegoś twardego i prawie upadłem na ziemię. Jednak ręka, która uparcie trzymała tył mojej koszulki, nie pozwoliła mi na to.

- Ale Ty jesteś szybki - usłyszałem za sobą i odwróciłem się spanikowany. Każde uczucie strachu jakie kiedykolwiek czułem w swoim życiu, skumulowane w jedno i pomnożone razy dwa, nie byłaby w stanie oddać uczucia jakie teraz utknęło mi w gardle i na całym ciele, każda komórka była nim wypełniona.

ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz