— A więc to nie robota mafii? Mamy do czynienia z kolejnym mordercą? — wzdycha ciężko komisarz, odrzucając od siebie teczkę, którą właśnie przeglądał.
Mingyu wciąż nie potrafi zebrać myśli po odwiedzinach w nocnym klubie. Przed jego oczami cały czas pojawia się scena zbrodni, leżąca na ziemi ofiara oraz jej liczne obrażenia wskazujące na brutalność sprawcy oraz ten zabezpieczony dowód.
Dlaczego ma wrażenie, że już gdzieś widział ten pierścionek?
— Sprawca nie pozostawił żadnego śladu na ciele ofiary jak to miało miejsce w poprzednich przypadkach, które przypisaliśmy do sprawy mafii. Coś mi tu jednak nie gra. Mam dziwne przeczucie — przyznaje zamyślony Mingyu, krzyżując ramiona na piersi.
Tajemniczy ucisk w trzewiach próbuje coś mu podpowiedzieć, ale sam nie wie, co.
— Niewykluczone, że nasza mafia zmieniła sposób działania i że mamy do czynienia z tym samym sprawcą. W poprzednich przypadkach nie pozostawiał żadnych śladów, a teraz mamy naskórek i odciski palców. Jeśli sprawca był wcześniej karany...
Mingyu robi krótką przerwę, myśląc nad tym intensywnie. To wszystko wydaje się być zbyt proste. Tak naprawdę nie muszą zbyt wiele robić i wystarczy, że porównają odciski ze swoją bazą.
— Nie wysilaj się tak, Mingyu — poleca z westchnieniem Jihoon. — Myślenie zachowaj na później. Prawdopodobnie mamy do czynienia ze zwykłym, głupim przestępcą, któremu puściły hamulce. Nie ma się tu nad czym rozdrabniać. Skatowanie ofiary przyniosło mu satysfakcję i wątpię, by nie był wcześniej karany. Po prostu poczekajmy na wyniki.
Detektyw Kim jednak nie potrafi jednak wytłumaczyć w żaden sposób, dlaczego jego serce wali tak dziwnie, a ucisk w brzuchu rośnie. To wcale nie ekscytacja przed schwytaniem tego drania, a raczej obawa. Tylko przed czym?
Mingyu sięga po telefon ukryty głęboko w kieszeni kurtki i odblokowuje go, by jeszcze raz spojrzeć na zdjęcie zrobione zabezpieczonemu dowodowi. To tylko zwykły pierścionek na łańcuszku, ale dlaczego jest taki znajomy? Dlaczego jego widok budzi w nim tajemnicze emocje, których nie potrafi opisać słowami?
Gdzie widział ten pierścionek? Czyżby minął się na ulicy ze sprawcą?
Szuflady wspomnień w jego głowie zostają wyciągnięte i dokładnie przeszukane. Przeskakujące co chwila klatki ukazują mu minione dni. Pracę, zakupy z Sieun, wprowadzenie do nowego mieszkania, zakup kołyski...
Taśma wspomnień zostaje zatrzymana na dniu, w którym po wielu miesiącach spotkał ponownie Seungcheola.
— Wyniki — wydusza z siebie niespodziewanie Mingyu, patrząc na trzęsący się w jego dłoni telefon. — Myślę, że nie musimy już na nie nawet czekać.
— Detektywie Kim...?
Nim Jihoon jest w stanie spytać Mingyu o to, co ma na myśli, detektyw kłania mu się w pośpiechu i wybiega z jego biura, ponieważ przypomniał sobie, gdzie miał okazję widzieć pierścionek będący ich kluczowym dowodem.
— Łańcuszek z pierścionkiem! — woła przez ramię. — Należy do Seungcheola!
***
Mieszkanie Mingyu jest duże. Sieun wydaje się nawet, że za duże. Trzy pokoje, spora łazienka, wszechstronna kuchnia łącząca się z salonem oraz taras. Można by powiedzieć, że to miejsce idealne dla młodego małżeństwa zakładającego rodzinę, ale kobieta tęskni za małą przyczepą. To tam czuła ciepło, tutaj wszystko wydaje się zupełnie obce.
To miejsce idealne do ucieczki. Może zamknąć się w pokoju, nie martwiąc o naruszenie prywatności. Może być sama, kiedy tylko chce, zachowując dystans. W przyczepie nigdy nie mogła postawić muru dystansu. Gdziekolwiek by nie była, pozostawała blisko drugiej osoby i właśnie to było najcudowniejsze.