2.

96 10 1
                                    

Osuwam się na podłogę oszołomiona. Zostałam porwana. Ten chłopak nie może być dużo starszy ode mnie, ale co jak chce mnie zgwałcić albo zabić? Albo oba na raz? Spoglądam za okno. Na tle szarego nieba widnieje las. Jak mam spróbować stąd uciec, skoro nie wiem nawet, gdzie jestem? Jedyny las, który znajduje się w pobliżu naszego miasta jest duży. Za cholerę nie odnalazłabym w nim drogi do domu. Rozglądam się po pokoju. Naprzeciwko drzwi znajduje się duże okno, zasłonięte szarymi zasłonami, pod nim stoi czarne biurko. Po lewej stronie ustawione są spore szafy z ciemnego drewna, po prawej zaś znajduje się łóżko z szarą pościelą. Ściany mają miętowy kolor i wisi na nich sztuczny bluszcz. Mój porywacz chociaż gust ma całkiem dobry. Wzdycham i podchodzę do drzwi. Zamknięte. Na chwilę siadam, opierając się plecami o ścianę, by trochę się uspokoić. W końcu zrezygnowana zaczynam chodzić bez celu po pomieszczeniu. Około wieczora kładę się, bardziej z nudów, niż ze zmęczenia, jednak do rana nie mogę zasnąć.

Zwlekam się z łóżka około dziesiątej, przynajmniej tak mi się wydaje, bo słońce jest już dość wysoko. Po namyśle podchodzę do jednej z szaf i otwieram ją. Przeglądam ubrania, które tam się znajdują i ze zdziwieniem stwierdzam, że należą do mnie. Zakładam czarny top z długim rękawem, czarną spódnicę w stylu gotyckim, siatkowe rajstopy i platformy. W szufladzie pod biurkiem także znajduję moje rzeczy. Boże, ten facet serio jest nienormalny, skoro nawet przytargał tu moje rzeczy. Czeszę włosy i robię makijaż.

Gdy jestem już gotowa, kieruję się w stronę drzwi. Są otwarte. Dziwne. Wydawało mi się, że jeszcze wczoraj były zamknięte. Znajduję się w małym korytarzu. Obok mojego tymczasowego pokoju jest łazienka. Naprzeciwko znajduje się dwoje drzwi, zapewne do jego pokoju i może drugiej łazienki. Na końcu korytarza mieści się przestronna kuchnia. Wchodzę do niej powoli rozglądając się wokoło. Na środku pomieszczenia usytuowana jest czarna wyspa. Na ścianie po lewej wisi rząd szafek w tym samym kolorze. Pod nią ustawione są długie granitowe blaty, także w ciemnych barwach, zaś naprzeciwko wejścia stoją: lodówka, kuchenka z piekarnikiem i zmywarka. Po prawej stronie mieszczą się obszerne przeszklone drzwi wychodzące na ganek. Z zamyślenia wyrywa mnie hałas, dochodzący z korytarza. Odwracam się na pięcie i spostrzegam idącego w moją stronę okazałego czarnego kota. Spogląda na mnie, jakby z lekceważeniem i podchodzi do swoich misek, leżących na podłodze w rogu pomieszczenia. Wzruszam ramionami, chwytam zielone jabłko z patery leżącej na blacie i wychodzę z pomieszczenia. Wchodzę do salonu po przeciwległej stronie. Pod ścianą po lewej stoi czarna skórzana sofa, na której ułożono szare poduszki. Po prawej wisi duży telewizor, pod nim stoi komoda. Podłogę pokrywa szary dywan. Ściany mają ten sam kolor, jak reszta domu. Pod dużym oknem stoi nie kto inny, jak mój porywacz. Z założonymi rękoma stoję oparta o framugę. Czarne loki swobodnie opadają mu na kark. Chłopak odwraca się w moją stronę.

Będziesz tak stać? pyta z sarkazmem. Ma zachrypnięty, niski głos.

A żebyś wiedział. odpowiadam, gryząc owoc.

Po co żeś się tu przywlokła? odzywa się po chwili ciszy.

Nie no, serio? Porywasz mnie i przetrzymujesz, a potem pytasz się, co robię w twoim salonie? Dowiem się, chociaż, po co ja ci jestem?

Lubię zabijać. odpowiada obojętnie.

Chcesz mnie zabić, huh? Więc dlaczego nie zrobiłeś tego od razu? pytam zirytowana.

Mam swoje powody. mruczy pod nosem.

Prycham, wychodząc. Kieruję się do kuchni a następnie wychodzę na ganek. Siadam pod najbliższym drzewem. Zaczynam żałować, że nie poczekałam na Becky. Poszłybyśmy do jej domu i nie zostałabym porwana przez psychopatę. Kątem oka zauważam tego idiotę stojącego na ganku i wpatrującego się w przestrzeń. Unoszę brwi i zamykam oczy, wsłuchując się w odgłosy lasu.

Połączyły nas bliznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz