Rozdział 1

1.3K 72 27
                                    

Pozwolenie od autorki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pozwolenie od autorki

Izuku pov przed spotkaniem all might'a

Kiedy stałem nad balustradą, miałem wyraźny widok na zanieczyszczone niebo pełne smogu i ruchliwe drogi pełne piszczących samochodów z wściekłymi ludźmi. Wszędzie wokół mnie były znaki żałosnej rasy ludzkiej.

Gwałtowna bryza uderzyła w moje oczy, powodując, że zadrżały i wypełniły się łzami, zasłaniając mi widok otaczającego mnie słowa. ''ZATRZYMAJ SIĘ!'' Słyszę z tyłu stary i zdesperowany głos. Obracam się tak, że jestem twarzą do budynku i patrzę w stronę starca kuśtykającego w moim kierunku. ''Zatrzymaj się!'' Krzyczy ponownie zauważając, że jego słowa do mnie dotarły. ''Nie skacz tam, uderzysz w mój samochód!''

Czy możesz zgadnąć, co zrobię? Cóż, wyciągam środkowy palec na tego drania i odchylam się do tyłu z zadowolonym wyrazem twarzy. Potem upadam z gracją, ale niezbyt zgrabnie, szybko mijam drugą historię, och, za szybko i gwałtownie uderzam w samochód, zdecydowanie za gwałtownie.

Wpatruję się w niebo, pozwalając, by chwile mijały, aż upadłem czułem rzekę krwi wylewającą się ze złamanego ciała. To boli. Aby rozwiązać problem, wsuwam kończyny z powrotem na miejsce i patrzę, jak powoli zaczynają się naprawiać, zatrzymując przepływ krwi. To boli. Wyciągam zeszyt, który umieściłem między paskami moich czarnych joggerów, które teraz są pokryte licznymi dziurami i świeżą krwią. Otwieram zeszyt biorąc długopis zwisający z boku i piszę:
Próba 136 :samobójczy skok
Ocena bólu :4
Sukces: Nie
Odczułem ulgę, kiedy upadałem, ale moje plecy wydawały się oderwane, gdy uderzyłem w samochód.
Uwaga dla siebie - jeśli zrobię to ponownie, trzeba wybrać wyższy budynek, w którym mogę cieszyć się widokiem lub udać się na klif

Odklejam się od samochodu, usuwając przy tym potłuczone odłamki szkła z mojego ciała. To naprawdę boli. Stoję na nogach i chwilowo podpieram się samochodu i czekam aż odzyskam pełną kontrolę nad kończynami. Potem odchodzę, jakby nic się nie stało, zerkając za siebie, gdy zobaczyłem samolubnego starca płaczącego obok swojego samochodu. Myślałem, że to właśnie jego wina za to że ineresował się samochodem a nie ludzkim życiem. Potem wracam do domu, bojąc się tego, co mnie czeka.

-Dom Midoriyów-
I zaczynamy od nowa, przechodzę przez drzwi, zdejmuję buty, witam się z rodzicami, a potem... ''Jestem j-'' nagle przerywa mi głośny pisk mojej mamy ''WYJDŹ JUŻ Z TEGO DOMU PIEPSZONY DRANIU'' próbuję szybko wymknąć się do mojego pokoju, ale no cóż, mój popieprzony ojciec mnie usłyszał mnie i żąda, żebym do niego podszedł ''IZUKU! PRZYNIEŚ TU SWOJĄ DUPĘ!''

Cóż, stoję przed ojcem, który krzyczy i narzeka, podczas gdy mama kuli się w kącie. Dosłownie historia mojego życia. W tym momencie naprawdę żałowałem biednych sąsiadów, to znaczy byliśmy w trzypiętrowym bloku, a sąsiedzi dookoła nas nasłuchiwali, więc ich uszy muszą być...
"SŁUCHAJ, KIEDY TATA DO CIEBIE MÓWI!" Uderzył mnie w twarz z całej siły sprawiał, że rzucałem się po pokoju i trzaskałem w półki. To boli. Upadam na podłogę, gdy próbuję wstać z powodu zamroczenia w mojej głowie. Jeśli kiedykolwiek zastanawiał się, czemu jestem bełkotliwym bałaganem, to jego wina.

Ojciec podszedł do mnie i zauważył moją próbę wstania, więc przycisnął mnie do podłogi, jedną z nóg miażdżąc moje ciało, podczas gdy jego ramiona miażdżyły moje delikatne nadgarstki. To boli. Kiedy w końcu przestaję się opierać, sięga po moje delikatne zielone loki i spokojnie wstaje, ciągnąc mnie za sobą. Ze względu na moją gałązkową sylwetkę i typ ciała odzwierciedlający moją siłę, nie mogłem się oprzeć sile mężczyzny o kleistej budowie, którego można opisać jako podobnego do zapaśnika sumo.

Zakręciłem nogami i uderzyłem go w rękę jak wymachujące dziecko, ale każda moja próba jest bezowocna. Podciągnął moją głowę za włosy, powodując, że moje korzenie krzyczały z bólu, gdy wydałem niewielki jęk. Proszę po prostu przestań. Odciągnął moją głowę do tyłu, a następnie gwałtownie uderzył nią w solidną ścianę, przez co pozostaję spokojny, gdy zacisnąłem zęby i przełknąłem swój gniew. Pomocy. Potem znowu cofnął mi głowę ''przeproś!'' Mój ojciec zażądał.

Moja matka biegnie do niego rozpaczliwie, domagając się uwolnienia jej syna, ale on uderza ją w twarz, a ona upada na podłogę jak szlochający bałagan. Ojciec uderza moją głową w ścianę, ale po raz kolejny milczę. Niech przestanie boleć. Powtarza to jeszcze trzy razy, aż krew zaczyna spływać po mojej twarzy. ''P-Przepraszam'' jąkam się monotonnym głosem.

Znowu uderza moją głową w ścianę narzekając, że mnie nie słyszy. „Przepraszam" powtarzam trochę głośniej, ale wciąż monotonnie. To boli! ''MÓW BARDZIEJ EMOCJONALNIE, TY BEZWARTOŚCIOWY ŚMIECIU! '' Znowu uderza mnie w głowę, tym razem świeża krew sączy się do moich otwartych oczu wypełniając białka moich oczu i chwilowo zabarwiając je na czerwono. ''PRZEPRASZAM! '' Odkrzykuję na niego, zanim znowu uderza mnie w głowę. Czemu? Po prostu zatrzymaj to. To trwa jeszcze co najmniej siedem razy, aż się znudził, puszcza mnie i siada na swoim rozkładanym fotelu, włączając telewizor.

W tym momencie kładę się na podłodze i odycham z ulgą, zanim zażądał "idź przynieś mi piwo!" proszę przestań. Szybko się uspokoiłem, żeby wstać i pobiec do drzwi. Wiem aż za dobrze, że jeśli zabierze mi to za długo, zacznie bić mamę, więc biorę tylko kilka chusteczek, wyjątkowo długą niebieską bluzę z kapturem, trochę pieniędzy i buty. Potykając się, wychodzę z domu, próbując założyć buty i zamknąć za sobą drzwi, wciąż w podartych zakrwawionych dresach i z czerwonymi oczami.

W drodze do sklepu (który, jak znalazłem, sprzedaje nieletnim klientom) wycieram czoło z płynącej krwi i z powodu mojego daru moja głowa przestała już wydzielać więcej krwi, myślałem, że całkowite wyleczenie zajmuje trochę czasu (uraz tego kalibru zająłby około 7 godzin). Oczywiście z oczywistych względów nawet nie próbuję wycierać krwi z oczu i decyduję się ją zmyć po powrocie do domu. Kupuję piwo w sklepie i idę swoim zwykłym spokojnym skrótem przez lokalny park, aż widzę sylwetkę dziwnego zakapturzonego mężczyzny wpatrującego się w niebo na ławce w centrum parku.

W duecie z własną nudą i ciekawością podchodzę do mężczyzny, siadam obok niego i pytam "co ty robisz? '' Wpatruję się również w niebo, chociaż oczywiście nie widzę ani jednej gwiazdy z powodu mojego przesiąkniętego krwią wzroku. "Nie mam powodów, by ci powiedzieć" Facet odpowiedział niegrzecznym, kakofonicznym, chrapliwym tonem."Więc dlaczego tu jesteś? '' Zapytałam. Wzioł głęboki oddech i powiedział "bo mogę tu być, dzieciaku. A co powiesz na to, że będziesz zawracać głowę mamusi i tatusiowi w domu.''

Zawsze nienawidziłem, kiedy ludzie nazywali mnie dzieckiem, to znaczy byłem wystarczająco duży, by zrozumieć, że życie jest do bani, byłem wystarczająco stary, by wiedzieć, że moje istnienie było bezsensowne i byłem wystarczająco stary, by mieć śmierć w kółko (136 razy, żeby być dokładnym ), więc odpowiedziałem w najlepszy możliwy sposób. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem "Śmiało zakładasz, że mam rodziców." Mam na myśli to, że mam, ale nadal co, jeśli nie.

Siedzieliśmy w ciszy przez, jak się wydawało, wieczność, dopóki nie przełamałem niewidzialnej bariery dźwięku. "Cóż, mam, ale mój ojciec nie żyje dla mnie, a mama próbuje, ale po prostu nie może." Znowu milczał przez chwilę, dopóki mi nie powiedział "cóż, to dobrze dzieciaku.'' W tonie lekko sarkastycznym. ''Nie jestem dzieckiem. Doświadczyłem planu tej żałosnej rzeczy zwanej życiem i doskonale rozumiem, jak bezsensowne jest to." On spojrzał na mnie i mówi mi "dobra robota" Nie powiedział tego sarkastycznie, ale też nie powiedział tego szczerze, przynajmniej nie nazwał mnie dzieckiem, więc uważam to za wygraną w mojej książce.

Patrzę na niego, próbując dostrzec jego twarz, ale widziałem tylko sylwetkę w tym moim czerwonym świecie. Kończąc to z porażką, wstaję, mówię mężczyźnie ''do zobaczenia.'' i odchodzę do mojego piekielnego domu. Co za dziwny facet pomyślałem, ale przynajmniej na chwilę odwrócił moją uwagę od mojego przygnębiającego życia. Na mojej twarzy pojawia się lekki uśmieszek, ale szybko go odrzucam i ruszam do domu. Proszę uratuj mnie.

1265 słów
Jest to moje pierwsze tłumaczenie jak wystąpią jakieś błędy to proszę mnie poprawić :)

Zniszczony nieśmiertelny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz