Rozdział 2

40 3 0
                                    

Lena leżała na łóżku i wpatrywała się w ścianę nie wiedząc co powinna zrobić. Z jednej strony wiedzila że powinna zgłosić się na policję ale z drugiej strony bardzo kochała Joachima.

- Lenciu chodź na obiad- usłyszała głos jej matki.
Już ide- krzyknęła Lena po czym zeszła na dół
Przy stole siedział jej brat Michał, jej ojciec Ambroży i matka Katarzyna oraz ktoś kto wydał jej się szczególnie znajomy ale nie mogła przypomnieć sobie kim jest ten mężczyzna.
- To twój wujek Marian, dziś rano przyjechał z pielgrzymki do Świebodzina.

Marian był niskim i grubym 55 letnim mężczyzną po którym od razu było widać że nigdy nie zaczynał rozmowy o polityce na trzeźwo.

-Lenina, witaj dziecko, ostatni raz widziałem cie w 2003 jakżeśmy z twoim ojcem na twoim chrzcie o jedną butelkę za dużo wypili i twój ojciec z mostu do rzeki spadł i straż pożarna musiała go wyławiać - powiedział Marian.

-Pamiętam nie musisz za każdym razem mi przypominać jak się widzimy- powiedział Ambroży

-Siadaj i jedz bo schabowe wystygnie-powiedziała Katarzyna

-Słyszałem że w okolicy zamordowano już 2 osoby- zaczął Marian
-Rozmawiałem dzisiaj z sąsiadką podobno to lewacy mordują dobrych i uczciwych ludzi.

-To nie byli dobrzy ludzie- wtrąciła się Lena

- O zmarłych nie można źle mówić-oznajmiła Katarzyna.

-Dlatego Hitler żyje, uciekł do Argentyny po II wojnie światowej.

-Nikogo nie interesują twoje teorie spiskowe- powiedział Ambroży

Reszta obiadu minęła w milczeniu
Po obiedzie Lena wyszła z domu na krótki spacer przechodząc obok galeri zobaczyła plakat był na nim narysowany łysy mężczyzna z siwą brodą, na górze plakatu było napisane "Gardzi lewicą i socjalizmem" a na dole "a w wolnym czasie wróży z magicznej kuli" małym druczkiem widniał napis "w myśl kapitalistycznej zasady Jonasz Koran Mekka przyjmuje odpłatnie za jedynie 420 złotych za wizytę".
Lena pomyślała że to dobry pomysł aby pójść do niego po radę.

Lencia weszła do dużego pomieszczenia w którym na środku  stał stół na którym leżała kapusta, bakłażan, dwie brzoskwinie i kajzerka. Lena podeszła bliżej stołu i krzyknęła:
-jest tu ktoś?

Po chwili usłyszała dźwięk spuszczania wody w kiblu.
Z naprzeciwka otworzyły się drzwi a z za nich wyszedł brodaty mężczyzna w szlafroku

-ty jesteś Jonasz Koran Mekka? - zapytała Lenka

-Tak to ja- potwierdził mędrzec

- Czego chcesz od razu mówię że jeśli nie masz pieniędzy to od razu możesz iść

-Czy to wystarczy-zapytała Emilia podając mu srebny naszyjnik.

-Może być-powiedział Jonasz
- Usiądź na krześle przy stole.

Lena usiadła na krześle i czekała na dalsze instrukcje.
Po chwili Jonasz usiadł po drugiej stronie stołu.

-Muszę ci zadać jedno pytanie a później przejdziemy do drugiej fazy i ty będziesz mogła zapytać o jedną rzecz.

-Na jaką partie głosowałaś w ostatnich wyborach?

-Nie głosowałam

- To dobrze, w tym kraju nie ma dobrej parti. Teraz możesz mi zadać jedno pytanie.

- Czy powinnam podjąć decyzję lepsza dla ogółu społeczeństwa czy lepsza dla siebie?
Jonasz zabrał ze stołu wszystko z wyjątkiem kapusty.

- Wybierz jeden liść na podstawie twojego wyboru odpowiem na Twoje pytanie.

Lena oderwała jeden liść i podała go Jonaszowi, medzrzec zjadł liść
po czym powiedział:

-Liść jest gorzki, tak jak Twoje życie, powinnaś podarzac za białym śladem białego proszku na który na trafisz, ślad kokainy w twoim domu prowadzący do piwnicy tam znajdziesz odpowiedź...

-W piwnicy jest laboratorium mojego dziadka nielegalnie wytwarza tam metaamfetamine i koks jak ma mi to pomóc?

-Nie wiem, ale kapusta przemówiła, a teraz idzi stąd i zostaw mnie w spokoju
Lena postanowiła ze gdy wróci do domu naćpa się koksem dziadka z piwnicy, może to da jej jakąś wskazówkę.

Joachim Straüss- Miłość czy przestępstwo?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz