I 1 I Przejażdżka Asi

36 5 28
                                    

Joannina zamaszyście zamknęła arkusz maturalny i ze świadomością że już nie musi wracać do tego pierdolnika zwanego szkołą uniosła rękę. Jeden z nauczycieli z komisji natychmiast zerwał się i popędził w jej stronę. Szybki był skubany. Już po chwili Asia opuszczała salę z poczuciem że dała z siebie wszystko. Będzie git, myślała sobie, musi być! Dawno już nie czuła się tak lekko. Napisała maturę, niedługo znajdzie fajną pracę, czekają ją fajowe wakacje...

Gdyby tylko ktoś odpowiedział na twoje CV, zgasiła sama siebie Asia. Taka niestety była prawda - minęło już 48h odkąd umieściła swoje CV na OLXie a do tej pory nikt jej nie odpowiedział. Celowała w lodziarnie - Asia bowiem uwielbiała lody i kontakt z ludźmi, pomyślała więc że taka praca będzie dla niej idealna. Ale czym więcej czasu mijało tym coraz bardziej Asia martwiła się czy może coś jest nie tak? Może na zdjęciu wygląda zbyt ponuro, albo coś im nie odpowiada w jej zainteresowaniach i doświadczeniu?

Po drodze na przystanek wstąpiła na loda do Babci Mróz, jednego z miejsc w których miała nadzieje dostać pracę. Kupiła sobie dwie gałki jedną pistacjową a drugą słony karmel. To były jej ulubione smaki. 

Ruszyła w dalszą drogę na przystanek. Zgromadziło się tam już kilkoro innych maturzystów. Asia kojarzyła kilkoro, ale nie chciała zaczynać rozmowy, dlatego stanęła z boku delektując sie w ciszy lodem.

Słony karmel smakował wyśmienicie jak zawsze, był idealnym słodko-słonym połączeniem, które Asia uwielbiała. Jednak pistacja nie ustępowała mu miejsca - równie smaczna i kremowa rozpływała się na języku Asi pieszcząc jej kubki smakowe.

Asia zawsze gdy miała iść na lody szła do Babci Mróz - nie bez powodu - ich lody były bezsprzecznie najlepsze w okolicy.

Gdy przyjechał autobus Asia kończyła właśnie wafelek. Również on był wyjątkowo wyśmienity - idealnie wypieczony i odpowiednio słodki.

Pół godziny później Asia znalazła sie pod swoim domem. Westchnęła ciężko - nie chciała widzieć swoich rodziców, bo wiedziała ze znowu sie z nimi pokłóci. Prędko przemknęła do swojego pokoju tylnym wejściem.

W jej pokoju, pomalowanym na różowo czekał na nią Wiewiór, jej kot, jak nazwa wskazuje cały rudy. Ugniatał poduszkę przednimi łapkami, jakby od tego zależało jego życie.

Asia runęła koło niego na lóżko i chwyciła za swój telefon. Chciała koniecznie podzielić sie wrażeniami z matury ze swoimi przyjaciółmi z Internetu. Tak sie złożyło, że aż dwóch z nich pisało w tym roku maturę.

Wspólnie pisali przez pół godziny śmiejąc sie z dzisiejszych zadań maturalnych.

Asia sprawdziła ostatni raz OLX, czy może ktoś jej odpisał i zawiedziona odłożyła telefon, gdy okazało się że nie. Tak jak przewidziała. Zeszła na dół. Postanowiła ze to dobry moment żeby sie trochę odstresować i przejechać swoim motocyklem. W końcu zaczął sie sezon. Asia cała zimę siedziała oglądając powtórki motoGP na ytubie i ubolewając że jest poza sezonem. Teraz w końcu zrobiło sie ciepło i Asia postanowiła te okazje wykorzystać.

– Gdzie się wybierasz? – spytała mamita Asi.

– Nie twoja sprawa – odwarknęła jej Asia, ponieważ była bad girl.

– Aha, jeszcze będziesz czegoś potrzebować.

W garażu Asia prędko zaczęła ubierać się w swoją kurtkę motocyklową, która swoją drogą kosztowała ją fortunę, ale wolała być bezpieczna na drodze. Na spodnie nie było ją już stać, ale nadal miała buty, równie sztywne co kurtka, wysokie do kolan. Wsunęła je ze stęknięciem, a następnie wciągnęła na głowę kominiarkę. Założyła rękawice, a ostatnim elementem układanki pozostawał różowy kask, który także prędko znalazł się na głowie Asi.

Asia uwielbiała kolor różowy.

Nie minęła chwila nim Asia wyjechała na swojej maszynie za granice miasta. Uwielbiała czuć tą adrenalinę i ten pęd gdy przekraczała prędkość o 100 km/h. Krew pulsowała jej w żyłach jakoś żwawiej niż zwykle i po raz pierwszy od dawna czuła że naprawdę żyje. Jechała już około godziny gdy postanowiła zatrzymać się przy pobliskim jeziorze i pokontemplować trochę życie. Dzika plaża na której się zatrzymała była, co ciekawe, zupełnie opustoszała.

Asia przysiadła na piasku wpatrując się w drugi brzeg jeziora. W tym momencie ciszę przerwał dobrze jej znany iphonowski dzwonek telefonu. Blondynka oklepała się po kieszeniach w celu znalezienia telefonu. Już po chwili odebrała go zniecierpliwiona. Numer był nieznany.

– Halo? – zapytała niepewnie.

– Dzień dobry czy rozmawiam z Joanniną? –po drugiej stronie odezwał się mężczyzna o anielskim głosie, który na pewno zwaliłby Asię z nóg, gdyby już nie siedziała. Czuła że się rumieni.

– T-tak to ja – powiedziała nieco roztrzęsiona.

– Dobrze. Dzwonię z lodziarni Babcia Mróz. Uważnie przyjrzałem się pani CV i chciałabym zaprosić panią na dzień próbny – powiedział mężczyzna.

– Rozumiem, kiedy mam się pojawić? – zapytała Asia, ze wszystkich sił starając się odzyskać spokój ducha.

– Najlepiej jutro. Wyślę pani adres. Może być?

– Tak, pasuje mi.

Po skończonych formalnościach Asia rozłączyła się. Nie mogła uwierzyć! Udało się! Być może dostanie tą prace! I jeszcze ten szef, jak mniemała. Asia już po jego ciepłym, niskim głosie miała wrażenie że musi być bardzo sympatyczny. Nie mogła się doczekać aż go spotka!

Rozmyślania przerwał jej dźwięk SMS-a. Okazało się że to adres pod który jutro ma się stawić. Ucieszyła się gdy okazało się że to dobrze jej znana budka z lodami.

Żałowała jedynie że nie spytała się tamtego mężczyzny o imię. Teraz mogłaby go poszukać na Facebooku. Albo na twitterze i odpisać mu na wszystkie posty "Ta?". Machnęła jednak na to ręką, przekonana że i tak pozna go jutro, po czym odjechała do domu.

***

PS to że ten twór powstał to wina Maniksa i Asi (no dobra moja też lol)

Lodziarniana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz