I'm a life.
Hejka i miłego czytania!❤️Kal~❤️
*******************
Harry siedział spokojnie przy biurku pracując, szeroko się uśmiechał. Minęło dwa dni od ostatniego spotkania z Draco, ten pisał do niego codziennie i dzisiaj umówili się na kolacje. Nagle podeszła do niego brązowowłosa kobieta, usmiechnela się ciepło do niego. Była do jedna z szefowych w ich biurowcu, szefowa wydziału gazety modowej.— Ty to pewnie Harry Potter. Przyszłam pogratulować. Słyszałam o tobie dużo dobrego.
— Oh.. ja-
— Mówiłem ci Lis. I potrafi czytac. — zaśmiał się jego szef.
— Cześć Jack.
— Co szefowa Eychard tutaj robi? — zapytał miło blondyn i upił kawy.
Harry poczuł się niekomfortowo podsłuchując rozmowę wyżej postawionych dlatego wrócił do pracy i odpisywał dalej na maile skierowane do Jacka. Delikatnie stukał nogą ziemię i co jakiś czas spoglądał na telefon, czy aby napewno Draco nie odpisał, po chwili już całkowicie wyłączył się z rozmowy.
— Czyli jak zwykle dzisiaj na drinka. — Jack spojrzal na bruneta. — Harry może pójdziesz z nami do Lori?
— Słucham? — spojrzal na niego nie zrozumiale. — Kto to jest Lori?
Jack zaśmiał sie i spojrzal na niego błyszczącymi oczami.
— Bar. Jest tuż a rogiem. Chodzimy tam co piątek. Może przejdziesz się z nami?
Lis pokiwali tylko głową i posłała mu ciepły uśmiech, polubiła chłopaka nawet oo tak krótkiej wymianie zdań.
— Bardzo mi przykro ale mam już planu.
Odparł i poczul jak się rumieni na myśl o swoich planach na ten wieczór, napewno by tego nie przełożył, za bardzo mu zależało. Nie uszło to uwadze Jacka.
— Więc niech ten twój „plan" przyjdzie z tobą. – dopił kawę i po chwili wycofał się do biura odbierając telefon.
Harry siedzial jeszcze kilka minut zmieszany i patrzył na zamknięte drzwi od biura szefa. Nie wiedział co o tym myśleć.
~
Potter wyszedł z biura i spojrzal na wyświetlacz telefonu w tamtym momencie ktoś dotknal jego ramienia, wzdrygnął się widząc długowłosą dziewczynę w obdartych ciuchach, widział kim byli tacy ludzie. Tej dziewczynie napewno odebrano magię, tylko dlaczego i co ona robiła tutaj?
— Harry. — szepnęła kobieta i spojrzala na niego smutnymi oczami.
Spojrzal na nią w szoku, wiele osób go znało, a on nie znał ich wcale, to zdarzało się bardzo często ale to co poczuł patrząc na obdarte łachy i ciemne oczy było jak lodowaty sopel wbijający sie w serce.
— Kim jesteś? Czy ja cię znam?
Kobieta otworzyla usta jednak kiedy chciała coś powiedzieć do Harryego potrzedł szef i pokazał mu w stronę w którą zmierzali, ruszył z nim co jakiś czas odwracając się chcąc doszukać się dziewczyny w tłumie przechodniów.
~
Siedzial przy barze myśląc o dziewczynie, czy jej nie zna i czy kiedyś już jej nie widział, uśmiechnął się do Jacka i podziękował mu cicho za przyniesione piwo.
— Gdzie reszta ludzi? Mówiłeś, że większość się tutaj spotyka.
— No wiesz jeszcze jest wcześnie. — odchrząknął i upił piwa. — Miałeś ciekawe przemyślenia o Foxie. Trudno mi to przyznać, bo niw lubię uwag ale były słuszne.
— Tak. Miał doskonale analogie do tamtego ale-
— Tyle wystarczy. Przekonałeś mnie. Zdecydowanie. Zacząłem poprawiać.
Do Pubu wszedl Draco który przyglądał im się zaborczo z odległości ale po chwili podszedł do nich, a cwaniacka mina Jacka na jego widok widok nagle zrzedla.
— Hej. – uśmiechnął się do młodszego, a potem do pobladłego mężczyzny. Wszyscy go znali.
— Cześć. — Harry rozpromienił się. — Poznajcie się. Draco to Jack Haid.
— Jestem jego chłopakiem. — Malfoy podał blondynki dlon.
— A ja... szefem. — ścisnął dlon niechętnie. — Napijesz się czegoś?
— Nie tym razem. Chodź już Harry. — spojrzal na loczka zaborczo i splótł ich palce.
— Tak. Do zobaczenia Jack.
Odszedl szybko od niedopitego piwa i złapał sie kurczowo reki partnera, czuł sie przy nim bezpiecznie, czego uczucie przesiadywania obok szefa było zupełnym przeciwieństwem.
CZYTASZ
Ciemniejsza Strona Dracon'a Malfoy'a
Fanfiction2 część, z Trylogii, Strony Dracon'a Malfoy'a. Zapraszam! 😘 ****** "~Znowu to samo~ - Dziękuję. - uśmiechnął się i odebrał różę od mężczyzny." "- Nie, to może zaczekać. - przysiadł tuż obok niego, patrząc na niego badawczo i zbliżając się niebezpie...