Telefon zadzwonił w momencie, w którym właśnie wyjechałam z ulicy, na której mieszkałam. Gia przymknęła powieki i teraz leżała na wpół śpiąco, oparta o zagłówek siedzenia.
- Jeżeli nie wrócisz moim samochodem w przeciągu pięciu minut, zrobię wszystko, żeby cała szkoła myślała, że naprawdę jesteśmy razem.
Wybuchnęłam śmiechem. To był chyba jego najgłupszy plan, jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Przeprosisz mnie, opiszesz na fejsie, jakim jesteś debilem, odkręcisz sprawę z Derekiem, to może przemyślę cofnięcie się.
Tak naprawdę w ogóle nie brałam tego pod uwagę, ale Colton nie musiał o tym wiedzieć.
- Nigdy - warknął - Wracaj tu albo naprawdę będziesz mieć przejebane.
- Pierdol się, Colton. Jesteś nudny i ciągle tylko grozisz, a gówno potrafisz sam zrobić.
- Jestem cierpliwy, ale teraz przepierdoliłaś właśnie cały limit mojej cierpliwości.
Połączenie zakończono, a ja zmarszczyłam brwi, wpatrując się w czarny ekran.
- Jest bardzo źle? - Gia zacisnęła wargi, patrząc na mnie z nutą poczucia winy - Może lepiej się cofnijmy.
- Pojebało cię? Jak zwykle mu odpierdala - skręciłam w lewo - Lepiej pomyśl o tym, jak wreszcie położysz łapska na Alanie, a nie myślisz o tym starym zadzie jebanym pewnie przez resztę kryptogejów z drużyny piłkarzyków roku.
Oczy Gii zaświeciły się, ale blondynka pokręciła głową.
- Przegięłyśmy, Serafina. Jego samochód...
Gia umilkła, kiedy oberwała od mnie w ten głupi łeb. Po prostu nie mogłam słuchać, że ktoś naprawdę z własnej woli litował się nad tym szajbusem i jeszcze namwiał do tego mnie.
Nie. Colton miał mnie popamiętać i odpierdolić się ode mnie. Koniec z wytrzymywaniem tych jego durnych żartów i żałosnym podejściem do życia. Tej łajzie już wystarczająco długo wszystko uchodziło na sucho.
Spojrzałam na telefon, kiedy zawibrował. Przyszedł do mnie SMS od tego kretyna z kolejnym durnym pierdoleniem. Oczywiście go zignorowałam.
Hahaha, lamus.
Gia przez cały czas siedziała obrażona na mnie, ale kiedy zatrzymałam samochód, a do środka wsiedli Bradley z Alanem, od razu zapomniała o naszej wcześniejszej rozmowie.
– Hej – przywitała się z blondynem i zatrzepotała rzęsami.
– Hej – uśmiechnął się Alan.
Ja za to poczułam za sobą oddech Bradley'a.
– Co to za nagła zmiana zdania?
Wzruszyłam ramionami, wyjeżdżając na drogę.
– Stwierdziłam, że może nie jesteś dupkiem większym niż Colton.
– Nie będzie chciał mi dać w pysk?
– A boisz się go?
– Nie – zaśmiał się – Ale nie chcę z nim spiny.
– Nie będzie spiny – skłamałam.
Tak naprawdę prawdopodobieństwo, że Colton wybije mu chociaż jednego zęba wynosiło sto procent, ale w sumie powiniem być tego świadomy, dobrowolnie wsiadając do jego Porsche.
Ewentualnie, gdyby ten debil miał dobry dzień mogłoby się to zakończyć tylko na złamanej ręce, ale cóż. Wątpiłam w to.Wjechałam na parking naszej ulubionej kawiarni i wysiedliśmy. Gia szła za rękę z Alanem jakieś dwa metry przede mną i Bradley'em, który nagle położył mi dłoń na talii.
CZYTASZ
Hate And Love
Teen FictionSerafina nienawidzi Coltona od dzieciaka. To jej wróg numer jeden od zawsze i na zawsze. Błędów nawet z dzieciństwa się nie wybacza, a jeśli chłopak dalej zachowuje się jak dupek, już w ogóle nie ma mowy o pojednaniu. Relacja między tą dwójką jest n...