6. Pan Nieśmiertelny?

99 15 0
                                    

Głowa nieco bolała mnie od uderzenia w kierownicę, ale kiedy zobaczyłam Coltona jakoś dziwnie oprzytomniałam.

Kroczył w moją stronę z takim wyrazem twarzy, że niestety, ale w środku wywołał we mnie poczucie winy i świadomość, że przesadziłam. Wiedziałam o tym już wcześniej, ale teraz umocnił mnie jeszcze bardziej w tym przeświadczeniu.

Nigdy nie chciałam celowo sprawiać kłopotów rodzicom, ale od dzieciaka byłam nieodpowiedzialna. Kiedy teraz pomyślałam, ile razy w życiu świecili za mnie oczami i to wszystko tylko po to, żebym dalej dawała dupy życiu, bo po prostu byłam kurwa zjebana...

Colton miał rację. Byłam rozpuszczona i wyręczana przez mamę i tatę przez całe osiemnaście lat. Tak naprawdę nie potrafiłam nic zdziałać sama, bo zawsze załatwiali to, co trzeba za mnie. Kupowali mi co tylko chciałam mimo że nigdy nie byliśmy zbyt bogaci, a tata harował na to całe dnie. A ja nigdy w zasadzie im się za to nie odwdzięczyłam.

I jeszcze teraz naciągnęłam na kolejne koszty.

Nie. Po prostu nie. Nie mogłam pozwolić, żeby znowu wzięli na siebie odpowiedzialność za mnie. Dosyć wykorzystywania ich dobroci. Byłam pełnoletnia i czas, abym chwyciła życie tak, jak powinnam. Dorośle.

Wstałam z ziemi, kiedy Colton podszedł bliżej. Musiałam do niego zadzwonić. W końcu właśnie rozpierdoliłam mu samochód, który wcześniej ukradłam. Oczywiście Bradley okazał się idiotą i zostawił mnie z tym teraz samą. Po prostu sobie kurwa uciekł, bo nie chciał mieć przeze mnie problemów. Jebany kaban. Z cholernych facetów nigdy nie było pożytku.

Uniosłam głowę i zlustrowałam Coltona wzrokiem. Rano wyglądał jakoś inaczej...

- Zapłacę ci za te szkody - mruknęłam, chociaż nie to chciałam mu powiedzieć.

Chciałam wyzwać go od idiotów i zarzucić mu jego winę, bo to on doprowadził do tego nieszczęścia. To on zniszczył moją prawie relację z Derekiem i oczernił chłopaka przez telefon chwilę przed tym jak wjechałam jego autem w Lamborghini. Nie mogłam jednak dopuścić do tego, aby powiedział o tym wydarzeniu moim rodzicom.

- Tak? - warknął z ironią - A z czego? Nie pamiętam, abyś kiedykolwiek wyrywała sobie rękaw w pracy, dzięki czemu miałabyś jakieś oszczędności. A kieszonkowe wydajesz szybciej niż ja wychlam flachę wódki z Riley'em.

Zacisnęłam dłonie w pięści.

- Poradzę sobie. Spłacę to w ratach. Amanda załatwi mi pracę w swojej kawiarni.

Colton wybuchnął śmiechem.

- Na pewno zarobisz na moje Porsche i nowe Lamborghini ze swoich kelnerskich napiwków - pokręcił głową - Nie bądź śmieszna.

Wyminął mnie i podszedł do swojego samochodu, oglądając wielkość szkody. Naprawdę nie wyglądało to dobrze. Wiedziałam, że koszty nie ograniczą się w małych liczbach, a z miny Coltona wyczytałam, że było nawet jeszcze gorzej niż początkowo myślałam.

Po chwili chłopak wstał i przeklnął, waląc pięścią w karoserię.

- Kurwa, jakim cudem tak wyrżnęłaś?! - warknął, podchodząc do mnie z furią - Stary w życiu nie pokryje mi kosztów za to w tym miesiącu. Zabrał swoją dziwkę i synka na wakacje do Egiptu.

Zamrugałam. Colton nie miał dobrych kontaktów ze swoim ojcem, który ograniczył po rozwodzie z Gabrielle Dann kontakty z pierworodnym do wysyłania pieniędzy na jego potrzeby i zachcianki.

- Colton, ja naprawdę cię spłacę.

Chłopak spojrzał na mnie z boku i lekko się przygarbił.

- Nie chcę pieniędzy od twoich rodziców. Twój ojciec i tak już ledwo daje radę spłacać kredyt na wasz dom.

Hate And LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz