[27] Return

5.5K 277 5
                                    


-Na reszcie w domu! –Rzuciłam walizki na ziemię w przedpokoju. Allie weszła za mną do pomieszczenia i przeciągnęła się z długim ziewnięciem. Był środek nocy, więc moja mama zaproponowała dziewczynie nocleg, żeby nie budziła rodziców. Obie w powolnych ruchach przedostałyśmy się do mojego pokoju, który przez brak żywej duszy przez cały weekend wydawał się taki chłodny.

-Przynajmniej jutro nie pójdziemy do szkoły...

-Chciałaś powiedzieć dzisiaj. –Poprawiłam ją.

-Mądrala. –Allie zaszydziła ze mnie i zajęła większą połowę łóżka. –Jak ktoś mnie obudzi przed południem to zabije!

Cały dzień przeleżałam w łóżku z Allie. Gadałyśmy o głupotach aż jej mama zadzwoniła z informacją, że czeka na nią pod blokiem. Brunetka obiecała, że spyta się dziś taty czy mogę zacząć u niego pracę. Nie mogłam się doczekać odpowiedzi i co trzydzieści minut pisałam czy już jej tata wrócił do domu.

-Ann poczta! –Pobiegłam do kuchni i chwyciłam do ręki kilka kopert zaadresowanych do mnie. To mogło oznaczać tylko jedno, collage... –I? –Mama przywróciła mnie od rzeczywistości, bo pewnie sama była ciekawa czy się dostałam.

Powoli otworzyłam pierwszą kopertę ze szkołą, którą wybrała mi mama, uczelnię medyczną. Przeczytałam na głos pierwsze linijki tekstu. Wszystkie trzy listy miał podobną treść. Każdy z nich informował o pozytywnym rozpatrzeniu moich podań. Wszystko zależało teraz od wyników ostatnich testów, które miały odbyć się po balu zimowym.

-To cudownie! –Mama mocno mnie uścisnęła i zakręciła w koło własnej osi.

-Cudownie.

Wszystkie trzy szkoły były setki kilometrów od Los Angeles.

~*~

Od: Allie

Masz to!

„No, co ty?!"


Od: Allie

Tak! Tata powiedział, żebyś przyszła jutro po szkole.

„Nie wiem, jak Ci dziękować!!


Od: Allie

Nie zawiedź mnie...

„pff..."


Poinformowałam mamę o tym, że zdobyłam nową pracę i po raz kolejny ucieszyła się z moich planów. Wszystko układało się, tak jak wcześniej zamierzałam. Chociaż teraz te wszystkie plany były nijakie przez, to, co trzymało mnie tutaj. A raczej, kto mnie tutaj trzyma.

Związek na odległość nie ma szans, a mój rozwój tym bardziej, gdybym miała tutaj zostać. Kolejny raz muszę podejmować decyzje, która ma zmienić wszystko. A to wszystko naprawdę wywróci moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Wszystko może być inne, a ja naprawdę nie chce nic zmieniać. Może chce, ale nie sama... Tutaj mam prawdziwych znajomych i w końcu czuję się szczęśliwa... A coś może odebrać mi to szczęście.

~*~

-W końcu wróciłyście! –Ben wziął mnie w ramiona i mocno wyściskał, kiedy na długiej przerwie złapał mnie przy szafce odkładającą książki. –Jak wy bez nas wytrzymałyście?

-Jakoś musiałam. –Wzruszyłam ramionami i ponownie go uścisnęłam.

-All moja mała! –Teraz nogi Allie uniosły się do góry i mogłam usłyszeć jej ciche jęki, kiedy zabrakło jej powietrza.

-Puszczaj mnie debilu!

-Debilu? Tak się odzywasz po tak długiej rozłące?

-A jak mam inaczej? –Chłopak w końcu opuścił Allie i jeszcze przez chwilę wpatrywał się w jej oczy. –Co się stało?

-Co się miało stać?

-Widzę, że coś się stało. –Przenikliwy wzrok Allie śledził każdy szczegół twarzy Ben'a. –Ben? –Powiedziała stanowczo nie odrywając oczu od jego wystraszonego oblicza.

-Zaraz się dowiecie.

Szłam za dwójką przyjaciół, kiedy szybkim krokiem przecinali drogę dzielącą nas od stołówki. Nie mogłam się domyśleć, o co im chodzi, więc postanowiłam tylko przyglądać się całej sytuacji.

W końcu minęliśmy drzwi od sali gimnastycznej i tylko kilka kroków dzieliło nas od stołówki. Ben otworzył przed nami ogromne drzwi i oczekiwałam wielkiego bum od razu na wejściu, ale nic takiego się nie wydarzyło.

-Ben, o co chodzi? –Allie wypowiedziała na głos moje myśli. –Do cholery, nie mam do Ciebie siły!

-Przyjrzyj się. –Ponownie przejrzałam całą stołówkę i nie zobaczyłam nic dziwnego. Kilka stolików, przy których siedzieli uczniowie. Każdy przydzielony do swojego miejsca, nikt się nie wychylał.

-Możecie zejść z przejścia. –Warknęła na nas niska istotka, Prim. Zrobiłam jej miejsce, a ta szybko poszła w przeciwnym kierunku do swojego stolika. Minęła chłopaków, obrzucając Nash'a wywyższonym wzrokiem i usiadła koło dziewczyny otoczonej przez wianuszek facetów.

Gdy tylko Nash napotkał moje spojrzenie, wstał ze swojego miejsca i zaczął iść w moim kierunku.

Wszyscy zachowywali się dość dziwacznie, a ja jak zwykle byłam niedoinformowana.

-Jesteś. –Błękitnooki znalazł się koło mnie i delikatnie ujął mnie za łokieć, popychając w stronę wyjścia.

-Cała i zdrowa. –Nieśmiało się uśmiechnęłam, próbując wymigać się z jego uścisku.

-Możemy stąd iść?

-Dlaczego?

-Po prostu chodźmy. –Nash naparł na mnie ze złością aż zrobiłam krok w tył.

-Ale ja nie chcę! –Obruszyłam się.

-Wyjdźmy stąd. –Był zły na mnie, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Mierzyliśmy się wzrokiem i wtedy od oczu Nash'a oderwało mnie jedno słowo mojej przyjaciółki.

-Tina?

a/n:

rozdział na osłodzenie tygodnia :D staram się dodawać coraz dłuższe rozdziały :D żeby było sporo stron, a mniej dodawanych części ;D bo jeszcze sporo akcji, a nie chce dobić do 100 xd

czytasz? zostaw po sobie ślad :*

do następnego xx (który pojawi się jeszcze w tym tygodniu)

Go away ||Nash GrierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz