20. Arabella

2.1K 79 1
                                    

- Co wam obojgu jest?! - popycham mężczyznę na łóżko w mojej sypialni. - Ojciec wygląda jakby miał Cię zabić!

- Bo tak jest - blondyn prycha. - Pokłóciliśmy się na różne tematy podczas lotu, a teraz atmosfera jest napięta. - furczy z wściekłości jak stara lokomotywa.

Nie odrywam wzroku od poruszającej się w ekspresyjnym tępie klatki piersiowej Matta, która wygląda jakby serce miało z niej za chwilę wyskoczyć.

Vilmoce podnosi na mnie swoje niebieskie tęczówki, próbując wywrzeć na mnie presję. Blondyn w końcu wstaje i podchodzi do barku w rogu sypialni - nie zawracając sobie głowy wzięciem szklanki. Po prostu pije prosto z karafki dwunastoletnią whiskey.

- Nie chcę spiny z tym facetem - cedzi przez zęby.

- Boisz się go?

Okrąża mnie i staje za moimi plecami na tyle blisko, że czuję jego wyrzeźbiony tors.

- A powinienem? - zaczyna muskać ustami moje nagie ramię. - Sądząc po tym jak ludzie o nim mówią, to zdecydowanie powinienem, no nie?

Jeden nie żyje, drugi też może.

- Powinieneś - robię krok w przód na zachowanie jakiekolwiek dystansu między nami - Pójdę pogadać z tatkiem, zostań tu.

Nie mogę przebywać z nim za długo w jednym pomieszczeniu. Mam wrażenie, że robi się coraz ciaśniej i ciaśniej. Nasza więź zacieśnia się - a przynajmniej ze strony Matteo.

Nie mogę pozwolić by cierpiał

- Arabello...

- Nie. Muszę iść pogadać z Christianem, inaczej możesz nie dożyć rana. - Matteo kręci tylko głową i prycha. - Mówię serio. Uwierz mi, Matt.

Ruszam do drzwi.

Już prawie trzymam dłoń na zimnej klamce, gdy męskie ramię oplata mnie w tali i ciągnie w tył.

- Muszę iść, puść mnie.

Nadal odwrócona tyłem do mężczyzny rozplanowuję plan ucieczki z tego miejsca. Nie mogę tu teraz zostać. Nie mogę dawać mu nadzieji, wysyłać sprzecznych sygnałów!

W jego ramionach czuję dziwny spokój, ale tak nie może być. Odrywam jego ręce od siebie i odchodzę na bezpieczną odległość.

- Chcę tylko, abyś coś usłyszała, diabełku. - Nawet nie wiem, kiedy mężczyzna jest już znów przy mnie i wbija swoje palce w moje biodra.

- Ojciec zaraz rozpierdoli całą chatę! Jeżeli jutro ma się tutaj odbyć ślub, posiadłość musi być w jednym kawałku. Ty chyba nie chciałbyś brać ślubu w zniszczonym domu?

- Skoro się spieszysz... pierdolić to... - Wsuwa rękę pod materiał mojej nowej sukienki, którą dopiero co założyłam i szarpie koronkowy materiał, aż piecze mnie skóra na tyłku. - Nigdy więcej tego nie zakładaj.

- Bo co? - Zerkam na niego przez ramię w rozbawieniu.

Matteo niespodziewanie łapie mnie za włosy, po czym odciąga mi głowę, aż zmuszona jestem wtulić plecy w jego rozgrzane ciało z niskim jękiem.

- Bo zabierają za wiele twojego cennego czasu? - jęczę czując palec między pośladkami.

- Bo to nie była prośba, Pani Licallo - szepcze mi do ucha, przygryzając delikatnie jego płatek.

- Chcesz mieć możliwość na pieprzenie mnie w każdym możliwym miejscu - streszczam.

- To teraz nieistotne...

Queen of the mafia // Druga część dylogii: Rodzina LicalloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz