- Co wam obojgu jest?! - popycham mężczyznę na łóżko w mojej sypialni. - Ojciec wygląda jakby miał Cię zabić!
- Bo tak jest - blondyn prycha. - Pokłóciliśmy się na różne tematy podczas lotu, a teraz atmosfera jest napięta. - furczy z wściekłości jak stara lokomotywa.
Nie odrywam wzroku od poruszającej się w ekspresyjnym tępie klatki piersiowej Matta, która wygląda jakby serce miało z niej za chwilę wyskoczyć.
Vilmoce podnosi na mnie swoje niebieskie tęczówki, próbując wywrzeć na mnie presję. Blondyn w końcu wstaje i podchodzi do barku w rogu sypialni - nie zawracając sobie głowy wzięciem szklanki. Po prostu pije prosto z karafki dwunastoletnią whiskey.
- Nie chcę spiny z tym facetem - cedzi przez zęby.
- Boisz się go?
Okrąża mnie i staje za moimi plecami na tyle blisko, że czuję jego wyrzeźbiony tors.
- A powinienem? - zaczyna muskać ustami moje nagie ramię. - Sądząc po tym jak ludzie o nim mówią, to zdecydowanie powinienem, no nie?
Jeden nie żyje, drugi też może.
- Powinieneś - robię krok w przód na zachowanie jakiekolwiek dystansu między nami - Pójdę pogadać z tatkiem, zostań tu.
Nie mogę przebywać z nim za długo w jednym pomieszczeniu. Mam wrażenie, że robi się coraz ciaśniej i ciaśniej. Nasza więź zacieśnia się - a przynajmniej ze strony Matteo.
Nie mogę pozwolić by cierpiał
- Arabello...
- Nie. Muszę iść pogadać z Christianem, inaczej możesz nie dożyć rana. - Matteo kręci tylko głową i prycha. - Mówię serio. Uwierz mi, Matt.
Ruszam do drzwi.
Już prawie trzymam dłoń na zimnej klamce, gdy męskie ramię oplata mnie w tali i ciągnie w tył.
- Muszę iść, puść mnie.
Nadal odwrócona tyłem do mężczyzny rozplanowuję plan ucieczki z tego miejsca. Nie mogę tu teraz zostać. Nie mogę dawać mu nadzieji, wysyłać sprzecznych sygnałów!
W jego ramionach czuję dziwny spokój, ale tak nie może być. Odrywam jego ręce od siebie i odchodzę na bezpieczną odległość.
- Chcę tylko, abyś coś usłyszała, diabełku. - Nawet nie wiem, kiedy mężczyzna jest już znów przy mnie i wbija swoje palce w moje biodra.
- Ojciec zaraz rozpierdoli całą chatę! Jeżeli jutro ma się tutaj odbyć ślub, posiadłość musi być w jednym kawałku. Ty chyba nie chciałbyś brać ślubu w zniszczonym domu?
- Skoro się spieszysz... pierdolić to... - Wsuwa rękę pod materiał mojej nowej sukienki, którą dopiero co założyłam i szarpie koronkowy materiał, aż piecze mnie skóra na tyłku. - Nigdy więcej tego nie zakładaj.
- Bo co? - Zerkam na niego przez ramię w rozbawieniu.
Matteo niespodziewanie łapie mnie za włosy, po czym odciąga mi głowę, aż zmuszona jestem wtulić plecy w jego rozgrzane ciało z niskim jękiem.
- Bo zabierają za wiele twojego cennego czasu? - jęczę czując palec między pośladkami.
- Bo to nie była prośba, Pani Licallo - szepcze mi do ucha, przygryzając delikatnie jego płatek.
- Chcesz mieć możliwość na pieprzenie mnie w każdym możliwym miejscu - streszczam.
- To teraz nieistotne...
CZYTASZ
Queen of the mafia // Druga część dylogii: Rodzina Licallo
RomanceArabella od zawsze chciała być jak matka, pewna siebie i silna. Z czasem stała się jak ona i potrafiła robić gorsze rzeczy niż sam diabeł. Z czasem, przyszło jej się zmierzyć z przeznaczeniem. Arabella Licallo od teraz jest capo di tutti capi. Drug...