Smroder

10 1 4
                                    

Pov. Draco

Następnego dnia udałem się do skrzydła szpitalnego z zamiarem kontynuowania mojego diabelskiego planu. Schowałem się za zasłoną która o dziwo została na nowo zawieszona.

- Synu! Powróciłem! - zawołałem.

- A to znowu ty - wystraszył się.

- Gdybym wiedział że mój syn wyrośnie na takiego boi dupę. Zabezpieczył bym się. -

- Cokolwiek. Możesz mi powiedzieć jak mam na imię? - zapytał.

- Nazywasz się Ha....- W tym momencie wpadłem na jeszcze lepszy pomysł. - Smroder.

- Trochę dziwne ale ok. Gdzie jestem? -

- W szpitalu psychiatrycznym. - zaśmiałem się w duchu.

- Co ja tu robię? -

- Zamknęli cię tu po waszej imprezie. Uznali że tylko tutaj się nadajesz. -

- Rozumiem, a co takiego zrobiłem? -

- O lepiej nie opowiadać. -

- Skoro tak uznali. - Rzucił. - Naprawdę jesteś moim ojcem? -

- No jestem. Raczej bym cię nie wkręcał nie? -

- Chyba tak. A co z moją matką? -

- A jej duch pewnie sobie gdzieś tu lata. - zmyśliłem.

- Przyjdzie do mnie? -

- Twoja matka w tym momencie wstydzi się za ciebie. I nie chce cię widzieć. -

- Dlaczego? Co zrobiłem? - zapytał lekko przerażony.

- Oj lepiej ci nie mówić chłopie ale no dom to już ruina. -

- Prze ze mnie? -

- Dokładnie tak a myślisz że czemu ja i matka nie żyjemy? - powstrzymywałem się od śmiechu.

- Ja was zabiłem? - przeraził się jeszcze bardziej.

- Dokładnie tak, wysadziłeś dom z nami w środku. -

- Przepraszam nie chciałem - zaczął płakać.

- Nie no ja nie spłodziłem beksy. Było minęło. To nie twoja wina znaczy twoja ale no wiesz nie chciałeś. -

- Z tego co mi powiedziałeś to wstydzę się być twoim synem. -

- Taa kiedyś ci przejdzie. -

- No nie wiem czy mi przejdzie. Przepraszam cię. - popłakał się jeszcze bardziej.

- Kiedyś się z tym pogodzisz. Też przez to przechodziłem..znaczy....eeee no nie becz już -

- Przechodziłeś to? - momentalnie przestał płakać.

- Nic takiego nie powiedziałem. -

- Powiedziałeś. -

- Nie przypominam sobie - broniłem się.

- Ale tak powiedziałeś. -

- Tak? A masz dowody? -

- No nie mam -

- A no właśnie, więc widzisz wydawało ci się. -

- Zaczynam wariować - powiedział.

- A ty nie zaczynasz. Już zwariowałeś. -

- Aha. To chyba dobrze prawda? -

- Że zwariowałeś? - zapytałem.

- Tak -

- Ty mój synu zawsze byłeś jednak mądry inaczej. -

- Dziękuję tato. -

- Yyy tak nie dziękuj. Wypij syropek i idź spać. - udałem się do wyjścia z myślą że Potterowi już do reszty odwaliło.

Ojciec z zaswiatów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz