Ronul nie mógł spać. Nie było to nic nowego – jako nastolatek często cierpiał na bezsenność i niejednokrotnie dało się go dostrzec spacerującego po ogrodzie w świetle księżyca. Czasem, ledwo świtało, rozmawiał z niektórymi kapłanami Jalii lub pomniejszych bóstw, którzy wstali już i byli na tyle łaskawi, by udzielić mu swej uwagi, zamiast zignorować, jak wielu miało w zwyczaju.
Z czasem przestał to robić, bo i sen przychodził mu łatwiej. Szczególnie nie miał z nim problemów w podróży, gdy to często wręcz padał wykończony na swoje posłanie i spał tak długo, aż ktoś z drużyny nie obudził go na wartę. Teraz jednak, gdy w końcu dostali możliwość porządnego odpoczynku i uzupełnienia sił przed dalszą podróżą, nieoczekiwanie sen nie chciał do Ronula przybyć.
Początkowo przewracał się z boku na bok i poprawiał pościel z nadzieją, że może w końcu ogarnie go zmęczenie. W pewnym momencie posunął się nawet o tego, by liczyć owce, jak zawsze radził mu ojciec. Potem za to zaczął recytować w myślach najnudniejsze znane sobie fragmenty różnych ksiąg, których kazano mu uczyć się w szkole. Znudziły go niemiłosiernie, ale czy jakkolwiek skłoniły do snu? Wręcz przeciwnie.
W końcu młodzieniec ze zirytowanym jękiem zerwał się z łóżka. Podszedł do okna i odsunął ciężką, ciemnopomarańczową zasłonę, by odsłonić kryjący się za nią widok. Z góry spoglądał na niego wszystkowidzący księżyc, zimny i odległy. Jego cienki sierp bezlitośnie rozrywał obłoki, które odważyły się podpłynąć zbyt blisko. Nad pogrążonym w śnie miastem błyszczały gwiazdy pulsujące miarowo, jakby w rytm bicia serc. I choć Ronul niewiele wiedział o konstelacjach, które wyznaczyli oraz nazwali wielcy uczeni, dostrzegał, jak srebrzyste punkty łączą się w niezwykłe, abstrakcyjne kształty.
Gdzieś w oddali, w pobliżu wzgórza świątynnego spomiędzy chmur wyglądała Wielka Przewodniczka, najjaśniejsza ze wszystkich gwiazd na niebie, prowadząca podróżnych ku bezpieczeństwu. Krasnoludy zwały ją w swym języku Gaer na’daar, dla Dzieci Nocy od setek lat niezmiennie pozostawała Elberią, a elfy z szacunkiem mówiły o wyznaczającej drogę Lajaretne Ariae. I choć dla każdego ludu jej nazwa brzmiała inaczej, każdy nawet podświadomie wiedział, że to ta gwiazda kieruje zbłąkanych wśród mrocznych wód żeglarzy ku bezpiecznym portom, a zagubionym w nocy wędrowcom pomaga wyznaczyć kierunek podróży. Nawet teraz wydawała się szeptać, by ruszyć za jej światłem w nieznane, ku odległym górom północy, gdzie kryły się niezgłębione przez nikogo tajemnice.
Poniżej za to panowała niemal zupełna ciemność. Jedynie słaby blask księżyca i kilka słabych świateł ognia oświetlało spowite w śnie miasto. Wznoszący się nad innymi budynkami kompleks świątyń, których kopuły mieniły się słabo chłodnym złotem. Setki domów, karczm, sklepów i najróżniejszych innych budowli niemal całkowicie ginęły w mroku.
Ronul z pewną tęsknotą spojrzał w kierunku, gdzie, jak mu się wydawało, stał jego dom. Zastanawiał się nawet już wcześniej, czy nie zajść tam i nie odwiedzić ojca, nie dać mu znać, że wszystko jest w porządku. Bał się jednak, że gdy tylko usiądzie przy stole w ich niewielkim domu i napije się jedynej w swoim rodzaju ziołowej herbaty, nieopatrznie zdradzi zbyt wiele o czekających go niebezpieczeństwach. Nie chciał martwić ojca jeszcze bardziej, niż zrobił to samym wyjazdem. W ten sposób mężczyzna był przynajmniej dumny z syna, pewien, że ten wykonuje ważne, ale niezbyt groźne zadanie i zostanie bohaterem. Ronul nie chciał wyprowadzać go z błędu, jeszcze nie teraz. Może później, gdy będą szykować się do wyjazdu, odwiedzi ojca w kuźni, by móc po prostu powiedzieć mu, że go kocha i zrobi wszystko, by niedługo wrócić do domu. Ale wolał nie pozostawać zbyt długo. W końcu i tak nie mógł zrezygnować z wyprawy, a jego ojciec nie należał już do najmłodszych i denerwowanie go czymś, czego nie dało się zmienić, nie miało sensu.
CZYTASZ
Zniszczyć Kusiciela || Dzieci mroku i światła tom II wolno pisane
Fantasy*Wolno pisane* Gdy Dzieci Nocy łączą siły z jasnymi ludami, nastają zaprawdę niezwykłe czasy. Przed setkami lat boginie Stworzycielki uwięziły Obrzydliwość poza granicami świata. Jednak po wiekach spokoju udało mu się powrócić dzięki pomocy pragnąc...