— Wierzyć się nie chce — wydusił Mir, podążający prędko korytarzem obok Arwara. Dochodziła już dziesiąta i godzinę wcześniej wszyscy członkowie rodziny królewskiej skończyli śniadanie, a teraz niektórzy z nich kierowali się ku gabinetowi króla. — Co za drań… — Młodzieniec pokręcił głową wyraźnie zaniepokojony. Najwyraźniej wieści o mającym miejsce poprzedniego dnia ataku już się rozniosły. Nikogo to nie dziwiło, w zamku zawsze huczało od plotek, a coś takiego nigdy nie przeszłoby bez echa.
— Całe szczęście skurwiel nie żyje — wycedził książę i zacisnął dłonie w pięści, wbijając paznokcie w skórę.
Cieszył się, że w drodze do ojca natrafił na zwierzołaka, najwyraźniej również zmierzającego do jadalni. Zdążył już za nim nieco zatęsknić, a spotkanie z rodziną wyraźnie poprawiło humor jego kuzyna. Podobno młodszy brat młodzieńca, Soren, nareszcie zmienił drewniany miecz podczas ćwiczeń na prawdziwy, stalowy. Chociaż Mir ponad walkę cenił książki i dobrą zabawę, promieniał dumą, gdy wspomniał o postępach nastolatka.
Kuzyn Arwara najwyraźniej wziął sobie za cel utrzymanie myśli księcia jak najdłużej z dala od ataku i opowiadał mu wszystko, co zdołał usłyszeć oraz zaobserwować, dodając do tego pełno własnych uwag. Jego monolog rzeczywiście skupił uwagę księcia, który cierpliwie słuchał i czasem wtrącił zdanie czy dwa, głównie jednak pozwalając zwierzołakowi mówić. Potok słów działał w pewien sposób kojąco.
Niestety jednak wkrótce zabrakło już dworskich plotek i rozmowa nieubłaganie musiała zejść na temat zamachu. Mir, który dowiedział się o nim najpewniej od służby, wydawał się naprawdę zmartwiony tym wszystkim i wściekły, że nie mógł w żaden sposób zareagować. Przyznał, że w części zamku, w której mieszkała jego rodzina, nie było słychać niczego niepokojącego; inaczej zarówno on, jak i jego ojciec nie wahaliby się przybiec z próbą pomocy.
Arwar postanowił powstrzymać się od słusznego zauważenia, że zwierzołak niewiele mógłby uczynić, by uwolnić księżniczkę. Zamiast tego uśmiechnął się słabo i podziękował kuzynowi za jego deklarację oraz okazany niepokój. Cieszył się, że mógł na niego liczyć niezależnie od tego, jak często ostatnio się nie dogadywali.
— Szkoda tylko, że nie zdołaliśmy go przesłuchać — westchnął zwierzołak, jak zwykle myślący wyjątkowo trzeźwo, kierujący się logiką mimo emocji. Nie dało się ukryć, że brak możliwości przesłuchania martwego zamachowca utrudniał znalezienie potencjalnego winnego, ale Arwar wciąż miał przed oczami tamte chwile i zachowanie napastnika. To nie był człowiek, który udzieliłby im odpowiedzi. Prędzej sam zakończyłby życie, niż zdradził, co nim kierowało. Istniała też możliwość, że to tylko jakiś szaleniec, który miał do rodziny królewskiej osobistą urazę. Niestety takie sytuacje kiedyś się zdarzały. Kiedyś trzeci syn króla, Irin, prawie stracił życie podczas przejażdżki po lesie, gdy sam padł ofiarą zamachu. Na szczęście strzała kuszy ugodziła go w ramię, nie w serce, a młody książę zdołał umknąć i wezwać pomoc.
Wszyscy starali się za wszelką cenę unikać niebezpiecznych sytuacji i narażania dzieci, jednak czasem się to zdarzało niezależnie od tego, jak rodzina królewska chroniła swoich potomków. A chociaż uderzenie w najmłodszych, niezdolnych do obrony członków rodu króla było bestialskie, to zarazem najskuteczniejsze, by zadać władcy ból. Dlatego nie dało się wykluczyć możliwości, że ktokolwiek zaatakował Grianę, zrobił to z przyczyn osobistych, kierowany prywatną zemstą lub innymi trudnymi do zrozumienia pobudkami.
— Wątpię, by cokolwiek powiedział — stwierdził Arwar ponuro. — Poza tym nie było innego wyjścia — dodał dość ostro, wyraźnie obronnym tonem. Wiedział, że gdyby nie szybka, bezwzględna reakcja Firmila, najpewniej doszłoby do tragedii. Po raz kolejny dziękował bogom, że Syn Nocy stoi po jego stronie.
![](https://img.wattpad.com/cover/236996722-288-k49893.jpg)
CZYTASZ
Zniszczyć Kusiciela || Dzieci mroku i światła tom II wolno pisane
Fantasía*Wolno pisane* Gdy Dzieci Nocy łączą siły z jasnymi ludami, nastają zaprawdę niezwykłe czasy. Przed setkami lat boginie Stworzycielki uwięziły Obrzydliwość poza granicami świata. Jednak po wiekach spokoju udało mu się powrócić dzięki pomocy pragnąc...