Rozdział 13

35 0 0
                                    

Oczami Lucy.


Pośpiesznie wstałam z jego łóżka i usiadłam na krześle obok. To było dziwne ale my nic nie robiliśmy. Przynajmniej my to wiemy. Bo to mogło wyglądać bardzo dwuznacznie. Poprawiłam swoje włosy. Rumieniec nadal widniał na mojej twarzy. Brzuch i usta bolały od nadmiaru śmiechu. Spojrzałam na Nialla który ze zgrozą patrzył na Barbarę chciało mi się śmiać. On naprawdę jest ślepo zakochany w tej suce. Ciekawe czy wie że jego dziewczyna ani razu nie odwiedziła go w szpitalu. Zdziwiło mnie to że dziewczyna nie zaczęła krzyczeć. Nie była zazdrosna? Co z nią jest nie tak. Obca laska leżała z jej facetem w łóżku i śmiali się w niebo głosy. Czy nie powinna być zazdrosna. Może ona wcale go nie kocha? Podeszła do niego i mocno wpiła się w jego usta.  Odwróciłam wzrok bo nie chciałam na to patrzeć.  Oderwali się od siebie.


-Jak się czujesz kotek. Tak się o ciebie martwiłam. -Przejechała dłonią po jego niewygolonych włosach. Zazdrościłam jej tego. Ona na niego nie zasługuje. Zaśmiałam się na jej słowa. Odwrócili się do mnie łaskawie przypominając sobie o mojej obecności.


-O co ci chodzi.- zapytał Niall


-O nie o nic. Ciekawe tylko dlaczego twoja dziewczyna nie zainteresowała się tobą jak tu leżałeś nieprzytomny.-powiedziałam zła. Jak tak można.



-Nie słuchaj jej kochanie. To. To nie moja wina. Byłam tu codziennie ale ona mnie nie wpuszczała. Wywalała mnie ze szpitala albo wzywała ochronę.- mówiła z wyrzutem. No tego to jeszcze nie grali. Jak można tak kłamać. No kurwa. Niall chyba nie jest aż tak głupi żeby w to uwierzyć.


-Jak mogłaś. Miałem cię za przyjaciółkę.- krzyknął na mnie Niall


-Daj spokój ty jej wierzysz.-zapytałam zdziwiona. Serio był aż tak głupi.


-Chcę żebyś stąd wyszła. Chciałaś zniszczyć mój związek. Nie wracaj tu nie chcę cię widzieć.-nie powiem zabolało. Ze łzami w oczach podeszłam do niego.



-Myślałam że jesteś inny. Ale jesteś zwykłym dupkiem.-po tych słowach pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

Widziałam ból w jego oczach. Odwróciłam się na pięcie i opuściłam jego salę tak jak mi kazał. Chyba jeszcze mnie zawołał ale miałam już to gdzieś.  Idą tak nie zauważyłam że ktoś przede mną stoi. Wpadłam na jak się zaraz okazało Harrego. Tylko nie to. Widziałam jego zmartwioną minę na moje łzy.  Chciałam go minąć ale nie zdążyłam uciec. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.



-Hej Lucy co jest.-zapytał zaniepokojony.


-Nic nie jest.-odpowiedziałam szeptem.


-Przecież widzę. Nie rób ze mnie debila.-parsknął.


-Harry nie wtrącaj się w to. To nie dotyczy ciebie.-powiedziałam nieuprzejmie. Poluzował uścisk. Myślałam że mnie puści jednak tak się nie stało. Przyparł mnie swoim ciałem do ściany a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze. Bałam się go i on na pewno zauważył to w moich oczach. Szybko ode mnie odskoczył.

Miłość umiera ostatnia. // n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz