– Szatnia, dyżurka pielęgniarek, pokój lekarzy. Po lewej kuchnia a tam jest składzik. Tu świetlica dla dzieci. – Grace prowadziła Madi przez cały korytarz, pokazując kolejne pomieszczenia. – I łazienki. Wyrobię ci identyfikator, żebyś nie miała problemów z wejściem. Wiesz... – Przystanęła. – Zgłosiło się kilka osób. Z dwie starsze panie i jedna chyba w twoim wieku. Jednak jest jeszcze nadzieja w ludzkiej dobroci.
O, tak, ludzkiej dobroci. Madi prawie parsknęła na głos.
– Podzielimy was na sale. Dzieci szybko się przyzwyczają, najlepiej więc jak będą ich odwiedzać stałe towarzyszki. Dostaniesz pokój numer 6. To starsze dzieciaki. Przy młodszych na ogół rodzice są non stop. Ze starszymi jest już trochę gorzej. W końcu ktoś musi chodzić do pracy. Stąd nasz pomysł na ten wolontariat. Wydaje mi się, że masz rękę do dzieci, więc dałam ci największy pokój. Mamy tam aż czwórkę: Logan ma sześć lat, Meg pięć, Emily osiem i Claire szesnaście. Biedna, z braku miejsca, musiała trafić do takich maluchów... – kontynuowała wycieczkę po oddziale. – Nic się nie martw, Madi. To złote dzieciaki, pokochasz je.
Yhmm, nie mogła się wprost doczekać. Tryskała prawie takim samym entuzjazmem co Grace. Prawie...
– Jak miałoby to wyglądać? – zapytała niepewnie.
– Fajnie gdybyś mogła spędzić z nimi godzinę, dwie. Nie mają wielkich oczekiwań. Można im poczytać, porozmawiać z nimi, pooglądać telewizję. Mamy też różne gry. Rodzic nie zawsze może przyjść, a czasem zwyczajnie potrzebuje wytchnienia. Wiesz... dzieciaki spędzają tu wiele dni, tygodni, a czasem miesięcy. Bywają zmęczone i znudzone tym całym miejscem.
Taa, Madi miała jakieś pojęcie o spędzaniu tygodni czy miesięcy wśród ciszy i białych ścian.
– To tutaj. – Grace otworzyła przed nią drzwi i weszły do sporej sali. Na łóżkach leżały lub siedziały cztery istoty różnej wielkości. – Tak jak obiecałam, mam dla was niespodziankę. To wasza nowa koleżanka – powiedziała radośnie.
Dzieciaki popatrzyły na nią z zaciekawieniem. Sama Madi stała jak słup soli. Kompletnie nie wiedziała jak się zachować. Zapewne powinna być miła i uprzejma, ale szczerze mówiąc już zapomniała jak to się robi. Cholera, wywalą ją stąd szybciej niż zamruga. Niezręczna cisza się przedłużała a Madi poczuła, że zaraz zacznie się pocić.
– Hej – wymamrotała niemrawo w przestrzeń.
– Grace! – Nagle zza drzwi wychyliła się inna babka a z jej plakietki Madi mogła odczytać imię „Kathy". – Pomożesz mi przy kąpieli Lilly?
Grace niepewnie spojrzała na nową wolontariuszkę.
– Poradzisz sobie?
– Jasne – odpowiedziała, przełykając ślinę. Wolała już zostać sama, niż być ocenianą przez kogoś z boku. Pielęgniarki wróciły do swoich obowiązków a ona została z dzieciakami.
– Jak masz na imię? – Niezręczną ciszę przerwała ciemnowłosa ośmiolatka.
– Madi – odpowiedziała szybko.
– A ja Emily. To Claire. A to jest Meg i Logan – wyjaśniała rezolutna dziewczynka, jakby była tu co najmniej gospodynią. Meg i Logan siedzieli przy niskim stoliku dziecięcym, rysując coś w zeszytach. Claire leżała na łóżku, trzymając w ręku książkę. Nie wyglądała na specjalnie zachwyconą pojawieniem się nowej osoby.
– Będziesz do nas przychodzić? – odezwał się chłopiec, odrywając od kartki.
– Na to wygląda – westchnęła i weszła głębiej do sali. Rozluźniła się nieco. W końcu, co mogła zrobić jej zgraja bachorów?
![](https://img.wattpad.com/cover/318580122-288-k162868.jpg)
CZYTASZ
Jak trafić do piekła - 19.04.24
Romance[16+]On nie jest władczy, zaborczy i nie ma co tydzień innej kobiety. Za to ma... najwyższy wskaźnik dobroduszności. Ona nie jest przyjazna, miła i empatyczna. Ona nawet nie jest... żywa. Madi przebywa w Czyśćcu. Powinna teraz odpokutowywać za swo...