𝕯𝖟𝖎𝖊𝖈𝖎 𝕭𝖔𝖌𝖆

41 5 3
                                    

♔☾🙜♱🙞 ☽♚
Gdy świat stanie w płomieniach, nic nam nie zostanie. Wszyscy powstaliśmy z prochu i w proch się obrócimy.

③ 𝕺ch, Ludzie to takie głupie jednostki. Tak bardzo podatne na grzech, tak bardzo podatne na zło. Od tylu lat są wystawieni na działanie czegoś, co nazywają plamami duszy, jednak czy coś z tym robią? Oczywiście że nic! Znaczy, lepiej dla mnie i dla mego rodzeństwa, ale doprawdy, jak można być takimi niezdolnymi do czegokolwiek jednostkami? Tak samo twierdził Bóg.

Bóg siedząc w swej jadalni siedział nad pustym już talerzem, obracając podejrzaną fiolką w dłoni. Jego osobista mieszanka, kwas siarkowy i substancje żrące, była zaskakująco ciekawa i dawała niesamowicie ciekawe efekty. Jednak w jego myślach pojawił się inny obraz. Powstanie tych łamag zwanych ludźmi.

Tak jak już zostało ustalone, nie istniało coś takiego jak raj, nie było zakazanego owocu wyglądającego jak jabłko. Ludzie nigdy nie mieli wyglądać jak Bóg. To że ewoluowali tak a nie inaczej, to wina losu. Albo ich samych? Nie wiadomo. To wszystko przez homo erectus, gdyby ewolucja zatrzymała się tutaj, albo nawet wcześniej, Bóg mógłby zapobiec takiemu spaczeniu ludzkości. Eh, doprawdy, straszne dzieje. Mogło by być lepiej. Ale... Skoro nie było raju, to jak pojawiły się grzechy? Dlaczego w ogóle powstały? Niektórzy stwierdziliby, że grzech to konstrukt społeczny aby straszyć wiernych potępieniem, jeżeli nie będą posłuszni religii. Jakby nie patrzeć, mieliby rację, grzech to konstrukt społeczny. Ale łatwo można podać inną definicję, szczególnie w przypadku siedmiu grzechów głównych! Jeżeli zdefiniować je jako największe wady ludzi, wszystko staje się jaśniejsze i bardziej logiczne. 

Pewnego dnia, w dzikiej dżungli, a może w jakiejś tajdze czy innej makii, przechadzali się niedoszli ludzie, którzy walczyli o przetrwanie oraz przetrawienie tego jakże dziwnego grzyba który znaleźli w lesie. Spojrzeli ku górze i ujrzeli białego węża obok bananów. Wąż zasyczał i zachęcił ludzi do skosztowania złocistego podłużnego owocu. Rzekł bowiem:

- Czy wasz stwórca nie pokazał wam rozkoszy płynących ze zjedzenia tegoż owocu? Dlaczego go nie spożywacie? -

Wtem samiec zwany Mada odpowiedział:

- Bogowie niczego nam nie bronili, poza spożywaniem złocistych niczym słońce owoców.

- Zakazali wam jedzenia ich, bowiem dają rozkosze większe niż składanie ofiar i modły. Nie chcieli abyście znajdowali przyjemności w życiu. Pragnęli uczynić z was posłuszne marionetki. To jest taki... antyslej. - Odparł wąż.

I wtedy pierwszy ojciec zjadł owoc, po czym podał drugi kobiecie. Gdy tylko posmakowali tego boskiego owocu, ich życia odmieniły się na zawsze. Mada nazwał samicę Awe i wtedy stali się istotami rozumnymi. Nie chcieli składać już darów bożkom, chcieli jedynie przetrwać. A jak ich jebnie piorun z jasnego nieba? Powiedzą że taki noslej.

Bóg widząc jak ludzie ewoluują, machnął na to ręką. W końcu to była część jego genialnego planu, w dodatku wtedy było późno wieczór. Był zbyt zajęty tworzeniem demona. Podobno gdzieś na ziemi znajduje się plantacja bananowców o niesamowitych rozmiarach, która należy do tego którego zwą abner - grzechu pierworodnego czyli węża.

Bóg zszedł pewnego dnia do pierworodnego. Wtedy Pan Bóg rzekł do węża:

- Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród ludzi. Będą się ciebie wyrzekać, chrzcić oraz tępić, lecz jako pierwsza zmaza ludzkości bądź nagrodzony w mym sercu i wpadnij do mnie na herbatę z ciastkami bananowymi razem z siódemką swego rodzeństwa. Pychą, chciwością, nieczystością, zazdrością, obżarstwem, gniewem i lenistwem. Oczekuję jednak, że twa siostra obżarstwo przygotuje owe ciastka...-

Biblia według Świętego Kiana VanityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz