𝕺𝖋𝖎𝖆𝖗𝖞 𝕭𝖔𝖌𝖆

33 3 4
                                    

♔☾🙜♱🙞 ☽♚

𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 2

𝕲dyby zastanowić się chwilę, szybko dochodzimy do wniosku, że jeżeli jakiś Bóg istnieje, to chyba serio ma gdzieś ludzkie życie, albo szczególnie ich nienawidzi. Oczywiście nie można go za to obwiniać, w końcu to nasz stwórca, a to, że grzesznicy ewoluowali tak a nie inaczej, to już problem tych małp którymi są ludzie. Eh, doprawdy, dziwne jednostki upominające się o więcej niż to na co zasługują. Czasami zastanawiam się, czy to możliwe aby swoimi ambicjami sięgneli samego nieba. Teoretycznie, było już wiele takich przypadków, weźmy na ten przykład te wszystkie bez celowe wojny jakie miały miejsce. Ile szczytnych celów, zakładających poświęcenie milionów, pojawiło się na tym świecie? Zawsze rezultat był jeden - ktoś musiał zapłacić za głupotę, nie zawsze swoją. Owszem, reparacje wojenne są często dużą kwotą, ale ludzkie życie ceny nie posiada, co skutkuje większymi długami niż w kwestii pieniędzy. Czy to oznacza, że ludzie są coś warci? Absolutnie nie, gdyż to te marne kreatury same nadały sobie niewyobrażalne znaczenie. Dlatego też wśród niektórych, przez wielu uznawanych za ludzi gorszych od heretyków, krąży teoria, że lepiej by było zwyczajnie wyginąć. Przyznam, że logiczne, ale gdzie byłaby zabawa gdybym nie mógł narażać tych wszystkich gryzonii na potępienie? Doprawdy zabawnie jest patrzeć na śmiertelników, których ego przebija chmury. Tak samo wyglądała sytuacja z wieżą Labeb.

⑤ 𝕻ewnego burzowego dnia, garstka ludzi siedziała pod palmą i ze sobą rozmawiała. O życiu, o wczorajszym lunchu, o tym których grzybów nie należy jeść. Czemu o grzybach? A bo Malnubis ostatnio skosztował takowego i twierdził, że zobaczył Boga, gdy rzeczywiście wpatrywał się w biedronkę. W pewnym momencie Malnubis ziewnął i odezwał się niskim, szorstkim głosem:
- Gdy tak obserwowałem Boga latającego od liścia do liścia, stwierdziłem, że chciałbym móc patrzeć na świat z góry, tak jak owe bóstwo. Byłoby to niesamowite przeżycie. Drzewa nie są wystarczające, w dodatku jako genialny gatunek, musimy udowodnić innym gatunkom, że jesteśmy lepsi!

- Wyhamuj Malnubis i idź lepiej spać, widzę, że nadal nie czujesz się dobrze po tym czymś co bezmyślnie zjadłeś - Wtrąciła Awe, która zwyczajnie w świecie jadła banana. -

- Ale... pomyśl o tym, gdybyśmy mieli coś sięgającego samej granicy niebieskiej, moglibyśmy lepiej orientować się w terenie i może znaleźlibyśmy też innych naszych braci? - Odparł Malnubis zwany upartym.-

- To nie takie głupie, ale pewnie męczy cię gorączka. A teraz sio, do spania - zakończyła rozmowę pierwsza matka.

I rzeczywiście, następnego dnia wszyscy ruszyli do pracy, przyszły też pobliskie grupy aby pomóc. W trakcie 2 tygodni ich budowa osiągnęła spektakularną wysokość 2 metrów. Coraz więcej ludzi się zbierało, a fakt że nie dzieliła ich bariera językowa znacznie ułatwiała sprawę (Spoiler alert). W ciągu kolejnego miesiąca ich wieża sięgała już wysokości prawie 7 metrów. Bóg widząc, jak z ziemi zaczyna wyrastać wykałaczka wyższa od niektórych gór, postanowił wziąć lupę i się jej przyjrzeć. Co za idioci! Chcą aby Bóg się pokaleczył trzymając tą ich żałosną planetę w dłoni? Dlatego też Bóg niespostrzeżenie pomieszał ludziom ich mowę. Nigdy nie skończyli budowy, a Bóg i tak pod przykrywką czasu zlikwidował całą wieżę Labeb. No cóż, każdemu się czasem zdarza, prawda? Nie winny żarcik, rzec można.

⑥ 𝖅ir leżał zrezygnowany na podłodze, cały upaprany krwią. Niektórzy kłóciliby się, że to co robił nie jest etyczne i że zabijanie ludzi na zlecenie Boga nie ma zbytnio sensu. Właśnie przed chwilą pozbawił życia kobiety wspólnie z samym Boskim Cyrilem. Nie spodziewał się, że ta niewiasta zacznie z nim walczyć, ale jako szatan był gotowy. W końcu siedział w tym odkąd tylko pamiętał, takie było jego zadanie, być maszyną do zabijania. Nigdy tak na prawdę nie narzekał, jednak czasem gdybał nad tym, co by było gdyby postąpił inaczej. Za każdym razem dochodził do tego samego wniosku - zawsze kończyłoby się tak samo. No cóż, bywa, czy coś. Tym razem demon postanowił ciało zmarłej zmienić w ozdobę do ogródka. Znakiem rozpoznawczym Zira było wykrojone serce, które lądowało w rękach ofiar. Tak było i tym razem, z każdym takim czynem nabywał coraz więcej wprawy, aż w końcu osiągnął absolutny ideał, mógł to wykonać nawet z zamkniętymi oczami! Kobieta zmieniona w posąg miała piękne, białe włosy, błękitne oczy i twarz dziecka. Wyglądała prawie niczym duch, który zbłąkany wymknął się z Bydgoszczy, pragnąc żyć dalej. Cóż mu się dziwić!

Wtem o dwumetrowego demona prawie potknął się Bóg. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz można powiedzieć, że był w stanie skrajnej rozpaczy. Demon spojrzał na niego równie przerażony. Nie wierzył własnemu oku, Bóg z kocimi uszkami. Podniósł się aż i starł krew z policzka. Zmieszany patrzył na swego stwórcę, którego słowa zlewały się z płaczem. Znaczy to nie był płacz, a pocenie się oczu. Złapał Cyrila za ramiona i aby nie patrzeć mu na czoło, ciut się zniżył. Bóg cały czas lamentował:
- Zir, czy ty to widzisz?! Jak ja mam się pokazywać wśród ludzi?! Toż to jedno wielkie nie porozumienie! -

- Spokojnie, będzie dobrze, jakżeś ty to zrobił? - Próbował uspokoić go Zir.

- Nie mam pojęcia! Piłem swoją wódkę z kawą oraz innymi chemikaliami a tu nagle wyrosły mi te brodawki! - Odrzekł stworzyciel.

- Nie brodawki tylko kocie uszy - Poprawił diabeł.

- JESZCZE GORZEJ! - Wrzasnął Cyril.

Demon postanowił z czystej ciekawości pogłaskać swego twórcę. Niższy o czoło Boski Aldric, po dosłownie 4 sekundach i 3 milisekundach rzucił się z świeżo wypiłowanymi paznkociami na blondyna o płomiennym oku. Zir bowiem był ślepy na to prawe, a przez nie przeciągała się podłużna blizna. Sługa Boży, zaskoczony gwałtownym atakiem, oberwał w usta i prawy policzek. Tak, będą kolejne cztery blizenki do kolekcji. W porę zatrzymał jednak zburzonego emocjonalnie catboya.

- Proszę się uspokoić, Panie Aldric, albo wymyślę Panu paskudne przezwisko. - Rzekł demon, zaciskając swoje dłonie na jego nadgarstkach.

- Tak?! Niby jakie?! - odpowiedział Cyril, który już zaczął się szarpać.

- Wkurzony mały meow meow.

- Mały meow meow? - Zapytał najwidoczniej zmieszany Naukowiec.

- Tak, wkurzony mały meow meow. Zamiauczysz dla mnie? - Zaczepił złośliwie Szatan.

- Meow kurwa nya! - I z tymi słowami mądrości ponownie zaatakował swoje dzieło.

Finalnie Zir zmuszony był przylepić sobie kilka plasterków na twarz, a Cyril następnego dnia przestał wykazywać skłonności do napadania na innych swoimi czerwonymi, pełnymi sleju paznokciami. Nie da się ukryć, że po kocim incydencie Okruszek Puszek czuł więcej grozy oraz znacznie więcej chęci wrócenia do swojego ukochanego Puszka Okruszka, który gdzieś tam tuptał po ziemi. Ah, przyniesie mu zdechłą mysz, którą rzekomo upolował. To nie tak, że były to myszy trafione nożami Zira. Myszy tych było od cholery, zupełnie jakby były dziećmi tego którego zwą Aien.

Notatki od Autorki
Czy wy na prawdę myśleliście że zapomniałam? Cóż, tak, ale hej, odkryłam swoje możliwości speedrunowania sensownych zdań oraz speedrunowania całkiem przyzwoitych artów. W dodatku przypadkiem odkryłam nowy styl malowania oczu.

Bardzo dziękuję wszystkim którzy przeczytali te moje wypociny, oraz tym którzy słuchają mojego pierdolenia na ten temat. No i najserdeczniejsze pozdrowienia dla ludzi których znam za wytrzymywanie ze mną od 1 do 7 dni w tygodniu, godne podziwu.

Ode mnie to wszystko i stay tuned~

♔☾🙜♱🙞 ☽♚

♔☾🙜♱🙞 ☽♚

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Biblia według Świętego Kiana VanityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz