— Babciu, nic się nie dzieje — znużona po raz kolejny zapewniła babcię o imieniu Elizabeth, że wszystko w porządku, a nie odzywała się do niej przez ogrom pracy.
— Musisz dbać o siebie! — wykrzyczała babcia. — Mniej pracować!
Usłyszała dzwonek do drzwi. Z telefonem przy uchu podeszła otworzyć. Jej oczom ukazał się Brock. Wszedł do środka i z szerokim uśmiechem uniósł dwie torby z chińskim jedzeniem. Cudowny zapach rozniósł się po mieszkaniu, a żołądek Diany dał o sobie znać.
— Pewnie ciągle jesz te śmieciowe żarcie!
— Nie, babciu, nie jem śmieciowego żarcia — odpowiedziała, zabierając od przyjaciela swoją porcję. Eddie, słysząc jej słowa, zaśmiał się cicho. — Gotuję sobie obiady, prawie tak dobre, jak te u ciebie.
— No mam nadzieję.
— Muszę kończyć. — Przeszła do salonu. Rozsiadła się na kanapie, a obok niej pojawił się Eddie. — Kocham cię.
— Ja ciebie też i uważaj na siebie!
— Paaa!
Rozłączyła się i od razu zabrała się za jedzenie.
— Jezu, Brock, kocham cię za to jedzenie!
— Tylko za to, tak? — zapytał z udawanym oburzeniem.
— Nie no, za ogromny talent wpadania w kłopoty też — odpowiedziała z pełną buzią. — No i za to, że za każdym razem wplątujesz też mnie w nie.
— No wiesz ty co!? — Teatralnie złapał się za serce. — Ja po prostu dbam, żeby ci się w życiu nie nudziło.
Zaśmiała się, a ten jej zawtórował. Skupili się na jedzeniu, rozmawiając na mało istotne rzeczy. Poruszyli temat pracy Brown, najnowszego filmu, na który planowali się wybrać i tego, że muszą zmienić chińską restaurację, w której się zwykle stołowali, bo jedzenie się zmieniło i nie było już tak dobre.
Umyślnie omijali temat Venoma, Drake'a i tego, co się stało. Jednak wiedziała, że muszą o tym porozmawiać.
Od całego wydarzenia minęło kilka dni. Ona doszła do siebie i nawet wróciła do pracy. Z Eddie'm było gorzej, takie wrażenie odnosiła Diana.
— Jak się trzymasz? — zapytała nieśmiało.
Eddie powoli przełknął to, co miał w buzi i skupił spojrzenie na czarnym ekranie telewizora. Diana obserwowała go, bojąc się jego reakcji na to pytanie. Nie chciała naciskać, żeby Brock poczuł się nieswojo. Bardzo się martwiła o niego i o to, jak poradzi sobie ze wszystkim.
— Dobrze, nawet... Całkiem dobrze — odpowiedział i spojrzał na nią.
Uśmiechnął się, a Brown kamień spadł z serca. Ulżyło jej. Na spokojnie wróciła do jedzenia, jednak Eddie nie miał takiego zamairu.
— Wiesz... Muszę ci coś powiedzieć.
— Mam się bać? — Zerknęła na niego, a jej spokój szybko minął.
Serce zabiło szybciej, podobnie też i oddech przyspieszył.
— Nie, nie. — Pokręcił głową. — To nic takiego.
— To dobrze — odetchnęła głęboko i wstała z kanapy. — Ty mów, a ja pójdę po coś do picia.
— Może jednak usiądziesz? To może być lekki szok dla ciebie...
— Sok pomarańczowy przejdzie? — Zignorowała jego słowa i przeszła do kuchni.
Otworzyła lodówkę i zaczęła przeglądać jej zawartość w poszukiwaniu napoju.
— Możesz się trochę przestraszyć... — zaczął niepewnym tonem. Słychać było, że się denerwuje, jednak Diana za bardzo było skupiona na soku, którego nie mogła znaleźć, żeby tym się przejąć.
— Eddie, razem z kosmitą, który odgryza ludziom głowy, ratowaliśmy świat, a ty... — Znalazła upragniony napój. Wyprostowała się, obróciła w stronę przyjaciela i zmroziło ją. Sok wypadł jej z rąk, a ona sama miała wrażenie, że zaraz zemdleje. — O Boże, on tu jest! Ty wiesz, że on tu jest?!?
Zza pleców Brocka zaglądał Venom, który, podobno, zginął w walce z Riotem. Diana nie wiedziała, czy bardziej jest zdziwiona czy przestraszona, ale wiedziała, że długo nie ustoi. Obcy uśmiechnął się do niej, a ona myślała, że za chwilę zwróci wszystko, co zjadła.
— Diana... — zaczął Eddie, ale Venom przerwał mu.
— Cześć.
° ° °
I tym oto sposobem kończymy część pierwszą. Długo to trwało, ale mi się podobało, nie wiem jak Wam!
Obiecuję, że postaram się, aby kolejne rozdziału pojawiały się częściej!
Dziękuję i do zobaczenia!
CZYTASZ
° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °
Fanfic° I co? On tak po prostu odgryza głowy? ° Diana wiodła spokojne, nudne życie. Jednak, jak wiadomo, taki stan nie mógł trwać wiecznie. Zwłaszcza, że jej najlepszy przyjaciel to Eddie Brock, który lubi wpadać w kłopoty. °°° Opowiadanie na podstawie pi...