Diana nie lubiła odbierać obcych numerów, a mimo to, tym razem postanowiła to zrobić. Nie lubiła też byłej narzeczonej Eddie'ego, a jednak zadzwoniła do niej, aby poinformować ją, że Brock ma poważne kłopoty. Komisariat nigdy nie wzbudzał w niej pozytywnych odczuć, a właśnie teraz jechała tam, łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy.
A wystarczyło jedno zdanie Eddie'ego.
Diana, proszę, zadzwoń do Annie i przyjedźcie na komisariat, błagam.
Nienawidziła tego, co robił z nią ten facet, a jednak nadal w to brnęła i nie mogła pozwolić, aby coś mu się stało.
— O co tu chodzi? — zapytała Weying, gdy tylko wysiadły ze swoich samochodów i spotkały się w drodze do wejścia.
— Nie wiem sama — odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Nie miała pojęcia, co się dzieje, ale strasznie się bała. Miała ochotę wykrzyczeć Eddie'emu w twarz, że jest pieprzonym debilem, bo mówiła mu od początku, że spotkanie z Cletusem nie przyniesie nic dobrego. A mimo to, kiedy usiadła na przeciwko niego w pokoju przesłuchań, milczała i czekała na jakiekolwiek wyjaśnienia.
— Niezbyt miły ten kurdupel — oznajmiła Annie, zajmując miejsce obok niej. — O co chodzi, Eddie?
— Dałem ciała — powiedział zmartwionym głosem.
— Nic nowego — burknęła Diana.
— Jak bardzo? — zapytała blondynka.
— Bardziej się chyba nie da.
— Cokolwiek zrobiłeś, powiedz prawdę policji — poleciła Annie, na co Brock zaczął żywo kręcić głową.
— Nie, nie powiem im, że ścigają seryjnego morderce — zakrył usta dłonią i kontynuował szeptem - który ma w sobie kosmitę.
— Venom, proszę cię...
— Nie, nie, ja jestem sam — przerwał jej Eddie.
— Tak, jak ostatnio? Venom, powiedz...
— Nie, tym razem naprawdę jest sam. Venom odszedł — wtrąciła brunetka, zerkając na Weying.
— Jak to?
— To teraz nie jest ważne. — Pokręcił głową i spojrzał na nie błagającym wzrokiem. Mówił dalej szeptem. — Znajdźcie go, proszę. Wtedy ja się wszystkim zajmę.
— Gdzie mamy go szukać? — zapytała Diana, szykując się do wyjścia.
— Nie mam pojęcia, gdzie on może być.
— To my mamy wiedzieć?! — wrzasnęła blondynka. — Eddie, on żył w tobie, nie w nas!
— Pomyślmy... — zastanowiła się Diana, ignorując jej słowa. — On potrzebuje mózgów i czekolady, żeby przeżyć.
— I o ile przestrzega wszystkich zasad — dodał.
— Nie poradził sobie sam, tak sądzę. Może być...
— U pani Chen — dokończył Eddie.
— Jedziemy — powiedziała Brown i wyszła z pokoju przesłuchań, nie słuchając, co jeszcze mówią.
Wybiegły z komisariatu i wsiadły do auta Dana.
— Jedźcie do sklepu pani Chen — poleciła Diana.
— Jak doszło do tego, że ten psychol ma drugiego Venoma? — zapytała blondynka, gdy Dan ruszył.
— Mówiłaś, że nie będzie kosmitów! — wrzasnął jej narzeczony, jednak ta zbyła go machnięxiem dłoni.
CZYTASZ
° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °
Fanfic° I co? On tak po prostu odgryza głowy? ° Diana wiodła spokojne, nudne życie. Jednak, jak wiadomo, taki stan nie mógł trwać wiecznie. Zwłaszcza, że jej najlepszy przyjaciel to Eddie Brock, który lubi wpadać w kłopoty. °°° Opowiadanie na podstawie pi...