° ² 3 °

116 16 17
                                    

   Diana nie lubiła odbierać obcych numerów, a mimo to, tym razem postanowiła to zrobić. Nie lubiła też byłej narzeczonej Eddie'ego, a jednak zadzwoniła do niej, aby poinformować ją, że Brock ma poważne kłopoty. Komisariat nigdy nie wzbudzał w niej pozytywnych odczuć, a właśnie teraz jechała tam, łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy.

   A wystarczyło jedno zdanie Eddie'ego.

   Diana, proszę, zadzwoń do Annie i przyjedźcie na komisariat, błagam.

   Nienawidziła tego, co robił z nią ten facet, a jednak nadal w to brnęła i nie mogła pozwolić, aby coś mu się stało.

   — O co tu chodzi? — zapytała Weying, gdy tylko wysiadły ze swoich samochodów i spotkały się w drodze do wejścia.

   — Nie wiem sama — odpowiedziała zgodnie z prawdą.

   Nie miała pojęcia, co się dzieje, ale strasznie się bała. Miała ochotę wykrzyczeć Eddie'emu w twarz, że jest pieprzonym debilem, bo mówiła mu od początku, że spotkanie z Cletusem nie przyniesie nic dobrego. A mimo to, kiedy usiadła na przeciwko niego w pokoju przesłuchań, milczała i czekała na jakiekolwiek wyjaśnienia.

   — Niezbyt miły ten kurdupel — oznajmiła Annie, zajmując miejsce obok niej. — O co chodzi, Eddie?

   — Dałem ciała — powiedział zmartwionym głosem.

   — Nic nowego — burknęła Diana.

   — Jak bardzo? — zapytała blondynka.

   — Bardziej się chyba nie da.

  — Cokolwiek zrobiłeś, powiedz prawdę policji — poleciła Annie, na co Brock zaczął żywo kręcić głową.

   — Nie, nie powiem im, że ścigają seryjnego morderce — zakrył usta dłonią i kontynuował szeptem - który ma w sobie kosmitę.

   — Venom, proszę cię...

   — Nie, nie, ja jestem sam — przerwał jej Eddie.

   — Tak, jak ostatnio? Venom, powiedz...

   — Nie, tym razem naprawdę jest sam. Venom odszedł — wtrąciła brunetka, zerkając na Weying.

    — Jak to?

   — To teraz nie jest ważne. — Pokręcił głową i spojrzał na nie błagającym wzrokiem. Mówił dalej szeptem. — Znajdźcie go, proszę. Wtedy ja się wszystkim zajmę.

   — Gdzie mamy go szukać? — zapytała Diana, szykując się do wyjścia.

   — Nie mam pojęcia, gdzie on może być.

   — To my mamy wiedzieć?! — wrzasnęła blondynka. — Eddie, on żył w tobie, nie w nas!

   — Pomyślmy... — zastanowiła się Diana, ignorując jej słowa. — On potrzebuje mózgów i czekolady, żeby przeżyć.

   — I o ile przestrzega wszystkich zasad — dodał.

   — Nie poradził sobie sam, tak sądzę. Może być...

   — U pani Chen — dokończył Eddie.

   — Jedziemy — powiedziała Brown i wyszła z pokoju przesłuchań, nie słuchając, co jeszcze mówią.

   Wybiegły z komisariatu i wsiadły do auta Dana.

   — Jedźcie do sklepu pani Chen — poleciła Diana.

   — Jak doszło do tego, że ten psychol ma drugiego Venoma? — zapytała blondynka, gdy Dan ruszył.

   — Mówiłaś, że nie będzie kosmitów! — wrzasnął jej narzeczony, jednak ta zbyła go machnięxiem dłoni.

° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz