Prolog

50 3 0
                                    

Straciłam nadzieję... Ona opuszcza mnie zawsze, gdy jej najbardziej potrzebuję. Szukam samej siebie, swojego ja... Kim właściwie jestem? Co znaczę dla tego świata?

Mam na imię Ewelina, pięć miesięcy temu skończyłam 27 lat. Patrzę na siebie w lustrze i nie rozumiem. Co to za osoba się w nim znajduje? Czyżby to ja? Wrak człowieka, beznadziejny przypadek, wyrzutek ludzkości. W takich momentach zawsze płaczę, tak mi przykro, gdy oceniają mnie inni po zasłyszeniu plotek... Boję się zrobić kolejny krok, bo co on da? Stałam się osobą niepożądaną. Spuszczam głowę, nie mogę tego słuchać! Czym sobie zasłużyłam, aby mnie tak traktować. Wiem, że jestem gruba, pracuję nad tym, przy wzroście 1,60 ważę 60 kilogramów... Wyglądam okropnie, nie mogę na siebie patrzeć, nie mam piersi, ale za to wielki nos geny mi dały. Dramat i to wielki...

Noszę okulary od dwóch lat, nienawidzę ich, dodają mi tylko lat, ale prawda jest taka że bez nich prawie nic nie widzę. Mój wzrost stał się dla mnie przekleństwem, przez niego muszę szukać butów w rozmiarze 41.

Na twarzy mam pełno pryszczy i wągrów, a czarny wąs nad górną wargą ust powoduje śmiech z mojej osoby w towarzystwie męskim... Od kiedy pamiętam katuję się dietami oraz wielogodzinnymi ćwiczeniami na siłowni, nie mogę przytyć, bo wtedy to już całkowicie by mnie społeczeństwo wyśmiało.

Nie jestem atrakcyjną kobietą, od dzieciństwa zapuszczałam włosy, które aktualnie dosięgają połowy pleców. Zgadza się jako 15 latka zaczęłam siwieć, dramat totalny... Ludzie zachwycają się moimi włosami, czyli ich długością oraz grubością, a ja widzę tylko jedno siano! Rok później zaczęłam mieć problemy z przełykaniem pokarmów, czułam jakby kawałki jedzenia tkwiły mi cały czas w gardle, udałam się do lekarza endokrynologa, który wykrył 10 guzków w tarczycy, z czego dwa podejrzane, czyli prawdopodobnie złośliwe. Jakie to było dla mnie zaskoczenie, choć z drugiej strony i tak chciałam ze sobą skończyć, ludzie mówili mi przykre rzeczy, a ja co raz bardziej w to wierzę, przecież od kilku miesięcy napotkane przeze mnie osoby tak twierdzą.

Biegam aby odprężyć głowę i rozluźnić ciało, ale nie umiem, jestem za słaba na otaczający mnie świat, każda kolejna porażka boli mnie jeszcze bardziej niż poprzednia. Nie rozumiem co robię źle?! Nie przeklinam, nie obrażam innych... Smutek to nieodzowna część mojego serca, który nie chce się od niego oderwać.

Im niżej upadam, tym mocniej się wściekam i odreagowuję na siłowni , ćwicząć do momentu aż przejdzie mi złość, a to jest bardzo trudne i wyczerpujące!

Jestem perfekcjonistką, zero kurzu, zawsze musi być porządek, a rozmiary ubrań ułożone od największego do najmniejszego, spodnie, swetry oraz koszulki równo ułożone w kostkę i położone w szafie...

Zresztą zodiakalne panny, czyli tak jak ja uwielbiają porządek, kartony muszą być równo ułożone, dokumenty trzy razy sprawdzone, wszystkie sprawy przejrzane przynajmniej z dwa razy. Czy znam inną zodiakalną perfekcyjną pannę?
Tak, to Daria, wszystko zapięte na ostatni guzik, ja mam dokładnie tak samo, dlatego tak dobrze się rozumiemy pod względem obowiązków w pracy. Pomagamy sobie, tylko jedna super Daria w pracy nie pomoże. W tym miesiącu, czyli październiku złożyłam wypowiedzenie, koniec z wykorzystywaniem mojej osoby. Czuję się okropnie, tylko dlaczego? Przecież złożenie wypowiedzenia to nic takiego, a jednak ciąży mi to na sercu...

Cała Ja  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz