1

140 3 3
                                    

Przebywaliśmy w Polsce dobre trzy lata. Znów uczęszczaliśmy do liceum. Tak zawsze było. Zawsze to samo. No prawie. Pierwsza odmiana to było gdy Edward poznał Belle, druga nastąpiła tuż przed przeprowadzką. Alice w końcu zrezygnowała ze mnie. Ja zresztą też zmieniałem się. Przestałem czuć już od dawna tą miłość jaka była na początku. W końcu oboje podjęliśmy decyzję by się rozstać. Tak było dla nas najlepiej. Od tamtej pory minęły trzy lata, a ja zaczynam żałować tej decyzji przeciwieństwie do Alice. Ona jak zawsze szczęśliwa i bez uczuć co do mojej osoby. Jedynie co pozostało to miłość brata do siostry tyle było tych uczuć. Zacząłem też mniej przebywać w domu. Opuszczałem najbliższe otoczenie izolowałem się od innych. Czułem samotność. Potwora, ludzka dziewczyna nie pokocha, a wampirzyce często były zajęte. I tak pozostało mi tylko dobre filmy przy, których mogłem trochę sobie osłodzić to nudne i smutne życie. 

Tak jak co dzień, Bella wychodziła do szkoły. Jako jedyna z Nas poszła do innego liceum by jako to określiła " prowadzić normalne życie ucznia". No tak, zawsze gdy jesteśmy razem pełno ludzi się patrzy i jesteśmy traktowani inaczej niż resztą uczniów. Tym razem nie wybrała się do szkoły jak to było w jej zwyczaju. Spotkanie z dziewczyną, która znała jej prawdziwe oblicze było mniej ważne niż polowanie. Musiała iść jeść tylko szkoda, że musiała się spotkać z tą dziewczyną. Pech chciał,  bo na zastępstwo za siebie wybrała mnie.
" W końcu ktoś musi ją odebrać ze szkoły, bo musi nas poznać lepiej. A u ciebie to będzie podwójnie korzystnie, bo popracujesz nad kontrolą". Szkoda tylko, że powiedziała to dwie minuty przed swoim wyjście i już tą dziewczynę poinformowała. Nie mogłem odmówić i z ciężkim sercem będę musiał jechać po tą smarkulę. Co też ten czas robi ze mną? Chłopca na posyłki z wrednym charakterem. Zawsze byłem miły i dobry dla kobiet, ale rozstanie zmieniło moje podejście do nich.
Rana została i nic jej nie zagoi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam poznać dziś bliżej rodzinę u której miałam spędzić minimum dwa lata. Nim jednak skończyłam lekcję dostałam sms:
" Sorry, nie będzie mnie obecnie pod szkołą Jasper Cię odbierze. Główne wyjście.To do zobaczenia!"
I tak nagle zaczęłam się lekko denerwować. Bella dokładnie dosyć opisała mi rodzinę. Choć mogła pokazać jak wyglądają to jednak wolała zrobić mi niespodziankę. Tak też cierpliwie czekać będę musiała pod szkołą na mojego przyszłego " brata".
Gdy zadzwonił ostatni dzwonek udałam się w stronę głównego wyjścia. Tam miałam się spotkać z nim. Cieszyłam się, że choć trochę wiem z opisu jak wygląda. Wyszłam ze szkoły i pożałowałam tego od razu. Przed budynkiem stała grupa z mojej klasy gdzie dosyć często można by powiedzieć docieramy się na wzajem. Gdy za bardzo byli nie uprzejmi do innych osób z klasy to czasami nie wytrzymywałam i po prostu rzuciłam w ich stronę nie zbyt cenzuralnych słów przez co się wkurzyli. I od tamtej pory ciągle się czepiają.
- O kogo ja widzę!? Mała szmata idzie! A gdzie się wybierasz morderczyni? Znów kogoś upolować i zabić?- pchnął mnie na pobliską ścianę budynku. No świetnie. A była dziś malowana. Pięknie, bluza będzie żółta od farby.
- Nie twój zasrany interes. A teraz spadaj nie mam na ciebie i resztę tej bandy czasu.
- Chyba zapominasz do kogo to mówisz, suko!?
Wyrwali mi plecak i wyrzucili z niego książki. Jeden dureń z szerokim uśmiechem na twarzy podpalił mi książkę od religii. Super! Teraz to mnie wkurzył, lecz niestety musiałam ukrywać to co potrafię, bo pewnie by mnie ktoś zabił jak czarownicę.
- I co? Nadal masz sapy?Czy już będzie dziewczynka grzeczna!?
- Walcie się! Mam was dosyć!
W końcu najbardziej rozgadany gnój uderzył mnie w żebra. Musiał sprawić bym zapamiętała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jechałem po dziewczynę pod szkołę. Gdy dotarłem na miejscem zobaczyłem jak jakaś grupka stoi, a w środku w niej znajdowała się młoda przyjaciółka Belli i jakiś koleś co ją bije. Nie wytrzymałem. Co jak co. Zmieniłem się. Nie ufam kobietą aż tak, ale nadal nienawidzę jak ktoś krzywdzi bezbronne kobiety.
Wszedłem z samochodu. Nawet nie zareagowali na mnie. Cieszyli się jak debile z tego co ich kolega robi dziewczynie.
Ruszyłem w ich kierunku. Trzeba nauczyć ich szacunku do innych./
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej! Ocena w komentarzu się przyda (  miły komentarz to tym bardziej ;). )I zapraszam na kolejny rozdział co będzie niebawem! Pa!

Wieczna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz