Chuuya nie przestawał dobijać się do drzwi pokoju. Trwało to tak długo że Osamu zdążył się przyzwyczaić już do tego dźwięku. Ale nagle wszystko ucichło, drzwi zostały wyważone jednym kopnięciem. Dazai wciąż siedział skulony, nawet się nie wzdrygnął kiedy rozwalone kawałki drewna spadały obok niego.Usłyszał zdenerwowane mruknięcie starszego, po czym łóżko obok niego lekko się zapadło. Osamu odwrócił się i zobaczył tam Nakaharę ,, Kupujesz nam nowe drzwi."
Żadne z nich się nie odzywało a brunet wrócił to patrzenia się z pustką w oczach na drzwi od szafy, zdążył już przyzwyczaić oczy do ciemności kiedy nagle przez sobą zobaczył znajomą rękę próbującą zwrócić jego uwagę.
,,Osamu"
Dopiero po tym brązowo oki wydawał się obudzić z transu. Kapelusznik nigdy nie mówił do niego po imieniu.
,,Proszę, powiedz cokolwiek"
Może to przez to że kapelusznik użył jego prawdziwego imienia, czy może przez słyszalną w jego głosie desperację, poczuł lekkie ukłucie w sercu. Była to pierwsza rzecz jaką poczuł od swojego powrotu, nie licząc oczywiście jeszcze ciepłej krwi na jego rękach. Po chwili odezwał się w końcu.
,,To krew Ody..."
"...Co?" Ledwo Powiedział Chuuya, "Gdzie on je-"
"Nie żyje"
Po tych dwóch słowach w pomieszczeniu zapanowała znów martwa cisza a Dazai ponownie odwrócił wzrok
Chuuya usiadł bliżej bruneta, i odwrócił się tak że ich nogi stykały się kolanami. Uczucie nogi starszego na swojej powodowało kontrast z tym jak zimne było wszystko inne. Ale Dazai nie mógł się przesunąć
"Dazai... Spójrz na mnie"
Chłopak wykonał polecenie. Chuuya spojrzał się na niego szukając odpowiedzi na jego twarzy. "Powiedz mi proszę co tam się dokładnie stało."
Dazai spojrzał się w jego zmęczone oczy i wyszeptał "Oda poszedł walczyć z Mimic."
Czuuya schylił się w stronę Dazaia, na jego twarzy widać było szok i zmieszanie. "Czemu...? Myślałem że on nie zabijał"
"Zabili sieroty którymi się zajmował." Mruknął Dazai. "Porwali je, po czym na jego oczach wysadzili."
Dazai poczuł lekkie spięcie ryżego na te słowa. "...To były tylko dzieci."
"Wiem," Odpowiedział cicho Dazai. "Ale dla nich nie miało to najmniejszego znaczenia." Potrząsnął głową czując złość. "To przez Moriego Mimic widziało o tych dzieciach."
"... Szef to zrobił?" Chuuya spytał z niedowierzaniem
Im więcej Dazai myślał o tym wszystkim tym szybciej czuł złość płynąca w jego żyłach, z każdym wspomnieniem coraz szybciej. "Podpisał umowę ze specjalnym oddziałem dla uzdolnionych. Oni chcieli aby Mimic przestało istnieć, a Mori chciał pozwolenia na wykonanie jakiejś operacji." Wstał, a na jego twarzy było widać wkurwienie. "Oda był jedynym sposobem na to"
"Oda... Sam wyeliminować całe Mimic?" Spytał Chuuya również wstając.
"Wymordował ich co do jednego." Szepnął Dazai "A jako konsekwencja za to, spotkała go śmierć."
"Szef... On to wszystko zaplanował?" Spytał Chuuya z lekko trzęsącym się głosem.
"Mori..." Dazaj zgrzytnął zębami. Cała złość jaka w nim była zaczęła się wydostawać przepełniając go coraj bardziej nienawiścią. "Mori go użył. Całą rzecz sobie zaplanował. Dobrze wiedział że Oda zrobiłby wszystko gdyby jego dzieciom coś się stało. Dla niego było to bardzo wygodne." Wypluł z siebie młodszy.
Mówił coraz głośniej, prawie krzycząc, i zaczął wbijać paznokcie w swoie nadgarstki. Był na skraju wybuchnięcia i wyrzucania z siebie tego wszystkiego. ,, A to wszystko było dla jakiegoś pieprzonego pozwolenia. Transakcja która odbyła się kosztem życia Odasaku, a ja tak po prostu- A ja tak po prostu pozwoliłem aby to się sta-"
"-To nie twoja wina-"
"Ale powinienem był pójść za nim wcześniej."
"-Jesteś tylko człowiekiem, skąd mogłeś widzieć że-"
"-Mogłem wiedzieć... A Mori po prostu..." Dazai cały się już trząsł. "Pozwolił mu zdechnąć jak jakiemuś pierdolonemu kundlowi"
"Dazai, jestem pewien że szef miał swój powód, zawsze stara się przecież najlepiej dla nas..."
"Jaki cholerny powód może usprawiedliwić to że tak po prostu zabił Odę"
"Dazai proszę... Uspokój się" Chuuya zaczął prosić kładąc rękę na ramieniu wyższego.
"KURWA zrozum że się nie uspokoję bo go straciłem..!" Krzyknął Dazai, uderzył rudego w rękę, był przepełniony chęcią zemsty, złością, nienawiścią. Mało brakowało a zaczął by rzucać wszystkim w zasięgu wzroku tylko aby się na czymś wyżyć-. Ale spojrzał na twarz Chuuyi.
Wtedy wszystko się zatrzymało. Pierwszy raz widział swojego partnera z takim przerażeniem w oczach.
Stał patrząc się na niebieskie oczy partnera. Dzwoniący dźwięk w jego uszach odszedł, słyszał już tylko swój oddech a złość zaczęła zamieniać się w żal i tęsknotę.
CZYTASZ
Putting the dog to sleep Soukoku
Fanfictionksiążka jest tłumaczeniem na polski książki Mellow_Mango putting the dog to sleep