Szok pokojówki i hobby

46 5 3
                                    

Przeciągnąłem się po przebudzeniu. Czułem się już o wiele lepiej... fizycznie. Wciąż nie mogę uwierzyć ze przejąłem ciało jakiegoś małego chłopca ze średniowiecza. Właściwie wątpię by w tych czasach ludzie chodzili z kolorowymi włosami. Wszystko tu jest jak wyciągnięte z książki fantasy o szlachcicach.

Niedługo po moim przebudzeniu przyszła pokojówka, która wybrała mi strój na dziś.

Poszedłem się więc przebrać za parawan, kiedy ona ścieliła łóżko. Strój składał się z białej koszuli z szerokimi rękawami na to purpurowa kamizelka, tego samego koloru spodenki sięgające do kolan. Białe skarpetki pod kolana i czarne pantofelki. Kolor mi nie przeszkadzał. Mało rzeczy mi przeszkadza w końcu żyłem pod jednym dachem z Liz a ona ma nie zdiagnozowane adhd. Uśmiechnąłem się smutno na wspomnienie siostry.

Wyszedłem ze swojego pokoju. Postanowiłem obejrzeć dom, w którym od teraz będę mieszkać. Wszystko tu jest w tym samym stylu... czyli na pewno nie moim. W moim poprzednim świecie miałem porozwieszanych wiele plakatów zespołów muzycznych. Już raczej nigdy nie posłucham ich piosenek, a sam nigdy nie miałem talentu muzycznego więc raczej nic sobie nie zaśpiewam a tym bardziej nie zagram. Szczerze to oprócz naprawiania wszystkiego co się psuło w domu nie mam pojęcia czy coś umiem.

Nie znoszę rysować, ale być może to przez moją nauczycielkę plastyki w podstawówce. Okropna jędza. Faworyzowała dzieci, które miały talent i w ten sposób dostawałem praktycznie same tróje za swoje rysunki. Głupota. Jak wspomniałem w muzyce nie jestem ekspertem. W czym można mieć jeszcze talent? Taniec? Zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy nie byłem też nieprzeciętnie inteligentny. Za to lubiłem chodzić na siłownie, ale nie byłem himbo. Raczej wątpię, że mają tutaj sprzęt. Zawsze zostaje mi bieganie. Właściwie to czemu by teraz się nie wybrać.

Skoro to coś na wzór średniowiecza to na pewno uczą walki mieczem. A więc muszę mieć coś co przypomina strój do treningów.

Przeszukałem cały, calusieńki pokój, ale stroju ani widu, ani słychu. Chyba nie mam wyjścia. Muszę się kogoś o to zapytać. Zapewne będzie to wyglądało jak z mamą. Sam nie możesz znaleźć, ale jak już twoja rodzicielka szuka to pięć sekund i ma w rękach. Jak one to robią?

Akurat kiedy szedłem korytarzem zauważyłem jedną z pokojówek. Złapałem ją za róg jej sukienki i zapytałem

- Przepraszam, pomogłabyś mi coś znaleźć. - Uznałem, że skoro jestem tu paniczem daruję sobie mówienie do niej per pani. Kobieta złapała się za policzek jakby miała się zaraz rozpłynąć.

- Oczywiście! Czego panicz szuka? - Odpowiedziała

- Nigdzie nie ma mojego stroju do treningów... - Normalnie wryło ją w ziemię. Zacząłem się zastanawiać czy coś źle powiedziałem, ale byłem pewny, że wszystko było w normie.

- ... A... do czego? - Głupio się zapytała. Ugh! O co jej chodzi?!

- Chciałem iść pobiegać. - Odparłem już z irytacją. Pokojówka zaczęłam się wachlować jakby miała zaraz zejść na miejscu.

- Paniczu... proszę się nie denerwować... Nie może pan iść biegać z astmą. - No... to teraz mnie wryło.

*

Wiadomość o mojej chorobie była dla mnie niemałym szokiem. Przez nią nie mogę wykonywać żadnego wysiłku fizycznego. Okazało się, że to ciało jest tak słabe, że aż to jest przykre. Kto mnie zechce, jeśli wyrosnę na chucherko. Podejrzewam, że panuje tu tradycja aranżowanych małżeństw.

Szczerze mówiąc to nawet jeszcze nie wiem jak mam na imię w tym świecie. Moja ostatnia eskapada zakończyła się szybciej niż zaczęła. Po prostu załamałem się na wieść sami wiecie jaką. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak pójść i pozwiedzać jeszcze raz. Może bibliotekę znajdę. Nie jestem fanem czytania, ale co mam lepszego do roboty.

Budynek okazał się nie największy i wcale się nie zgubiłem. Nie miałem okazji wyjść jeszcze na dwór więc jak zobaczyłem wyjście na ogród to od razu pobiegłem... No... udałem się szybkim krokiem. Nie chce ryzykować.

Było ciepło. Bardzo. Dziwię się jakim cudem ten chłopak zachorował w taką pogodę. Chociaż to było ponoć zapalenie spojówek, więc gdzie on się szlajał. Nieważne.

Tak jak się spodziewałem w ogrodzie było pełno kwiatów i krzaków ściętych na różne kształty. Spacerowałem tak jakiś czas aż mi się znudziło. Nie było właściwie co oglądać. Ładnie, ale nie było nic czego bym się nie spodziewam. Na pewno jeszcze tam pójdę, ale osy, które tam latały na pewno mnie do tego nie zachęcały. Nie mam pojęcia czy mam alergię na ich jad i nie chce się tego dowiadywać. Dosłownie czuję się, że wszystko może mnie zabić w tym marnym ciele.

Szybkim krokiem udałem się do budynku, jednak szybko zwolniłem kiedy zauważyłem dwie postacie wychodzące do ogrodu. Byli może z trzy lata starsi ode mnie jeden z nich miał granatowe włosy i takie same oczy jak ja. Ogólnie był bardzo podobny do mnie. Drugi był blondynem o złotych oczach. Przeszło mnie okropne uczucie deja vu. Jakbym ich skądś znał. Serio, wyglądają podobnie do postaci z ulubionej gry mojej siostry... ale... to nie możliwe, prawda?

Złotowłosy mnie zauważył. Choć to nie tak, że próbowałem się jakoś specjalnie ukryć. Stałem z kilka metrów przed nimi. Oboje wyglądali na bardzo zaskoczonych. Tylko, że blondyn uśmiechał się jakby zobaczył nową zabawkę.

- Finrod? - Hm? To było do mnie? Dobrze znać swoje nowe imię po dobrych kilku dniach.

- Emm...

- Nie byłeś chory? Co robisz na zewnątrz? - Powiedział wrogo. Czy zanim trafiłem do tego ciała coś mu zrobiłem? Ciężko mi to sobie wyobrazić. Jak ktoś z taką buźką mógłby zrobić coś złego.

- Ja... - Nie wiedziałem co powiedzieć. W ogóle nie miałem pojęcia kto to jest?

- Feran po co ta wrogość? Przedstawiłbyś nas sobie. Przecież to pierwszy raz kiedy spotkałem twojego brata odkąd się poznaliśmy. - Powiedział podekscytowany blondyn.

Feran? To aż za bardzo pasuje, ale nie uwierzę dopóki nie okaże się ze ten drugi chłopak ma na imie...

- Yvann. - ...

Wróciłem Do Życia w Ulubionej Grze Otome Mojej Siostry [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz