Prolog

124 10 0
                                    

Trwała właśnie narada w sprawie stanu wojennego, który narzuciło na kraj państwo zza morza. Nigdy o nim nie słyszeli, ani nie wiedzieli jakim sposobem królestwo się z nimi skontaktowało...

Jednak wróg, to wróg, a wroga trzeba było pokonać.

-Jakim sposobem posłańcy dostali się na nasze ziemię? Nie mogli przepłynąć tak wielkich odległości normalnymi tratwami czy łodziami.

-A nawet gdyby tak, byłyby zbyt małe, aby sprowadzić na nasze ziemię całe wojska.

Między obradującymi nastała chwila ciszy przerywana tylko przez przyspieszone oddechy zdenerwowanych rycerzy i posłańców, którzy przynieśli wiadomość.

-Merlinie? - czarnowłosy chłopak siedzący po lewej stronie monarchy zamyślił się na chwilę, spuszczając wzrok.

Czemu siedział po lewej stronie? Przecież to miejsce, które powinno być zajęte przez królową.

Tego nie wiedział nawet sam siedzący tam chłopak. Pewnego dnia, tuż po koronacji król poprosił go, aby zawsze tam zasiadał, a zapytany dlaczego powiedział, że "tak po prostu".

-Myślę... myślę, że kraj zza morza, mógł jednak skonstruować coś... Coś co pomogło im dostać się do Albionu. Po pokonaniu Morgany ludzie mawiali, że Albion jest słaby i łatwy do pokonania... ja... myślę, że są realnym zagrożeniem, choć chciałbym myśleć inaczej... - chłopak popatrzył poważnie na zebranych, marszcząc lekko brwi.

-Ale co to może dla nas oznaczać? - Lancelot zmarszczył brwi zaciskając palce na wisiorku otrzymanym od Gwen.

Był to srebrny jastrząb, często błyszczał w słońcu, zwracając uwagę Merlina, który czasami łapał się na wpatrywaniu na błyszczący wisiorek.

-To może oznaczać kolejną wojnę.

Inny świat // Merthur // Kiara_Chan [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz