#3

19 0 0
                                    


Meave's POV


Roztrzęsiona wchodzę zza kurtynę, kończąc występ. Co z tego, że doskonale wiem co mam robić i dobrze mi to wychodzi, skoro za każdym razem tak jest? Trzęsę się jak galareta.

Gdy widzę Ethana, próbuję się jakoś uspokoić. On za to na mój widok uśmiecha się.

-Wszystko w porządku?

Dotyka mojego ramienia, a ja zastygam. Zaciskam usta w wąską linię i skinam energicznie głową na tak.

-Zaszalałaś, powiem ci. Ten koleś, któremu usiadłaś na kolanach, chcę cię dziś tylko dla siebie – oznajmia zupełnie swobodnie.

Pewnie myślicie, jak on tak może, co? Jak tak może pozwalać swojej dziewczynie na takie rzeczy.. Cóż, sam mnie do tego zmusza. A że jestem tylko słabą kobietą, nic nie mogę.

To nie tak, że nie lubię tego robić. Poniekąd jara mnie to, że przez parę chwil jestem pożądana przez tylu mężczyzn.

Wzdycham jedynie, bo nie pozostało mi nic innego niż tylko się zgodzić. Kłótnie z nim i tak nigdy nie wygram.

-Rozumiem.

-Wybierz sobie dowolne miejsce, Mea – puszcza do mnie oczko, a następnie muska moje poliko swoją dłonią. – Jutro masz wolne, pojedziemy gdzieś razem, co ty na to?

Zaskoczona, bo nie przypuszczałam, że Ethan sam z siebie zaproponuje mi dzień wolny, uśmiecham się szeroko.

-Tak! Bardzo chętnie!

Szczerzy się do mnie jak małe dziecko.

-W takim razie znikaj, moja mała tancereczko – śmieje się.

Wymijam go, a on wymierza mi klapsa w tyłek. Odwracam się i wymierzam mu mordercze spojrzenie. Pokazuje mu środkowy palec.

-I tak wiem, że mnie kochasz! – krzyczy i już go nie widzę.

Nie bądź taki do przodu – myślę sobie.

Robi mi się niedobrze na samą myśl, że jakiś obleśny koleś ma mnie znowu dotykać i robić ze mną co tylko chce. W końcu jestem tylko dziwką.


Malcolm's POV


Po jakiś dwóch godzinach, nieźle wstawiony, proszę barmana o kolejne piwo, ale mój przyjaciel łapie mnie za ramię, a ja patrzę na niego.

-Malcolm, przystopuj. Camilla mnie zabije, jak wrócisz w gorszym stanie.

-Pieprzyć to – bełkocze.

Barman podaje mi piwo, a ja upijam spory łyk.

-Dobra, zbieramy się, koniec tego cyrku.

Parskam głośno, chyba aż za głośno, bo parę osób odwraca się w moją stronę.

Sam mnie tu wyciąga, a teraz ciągnie mnie do domu? Co on sobie wyobrażał, że wypijemy jedno piwo i wrócimy do domu?

Wiem doskonale, że w tej chwili rządzi mną alkohol, ale czuję się tak dobrze, że nie chcę wracać do domu.

-Daj spokój, Peter. To tylko jedno piwo.

-Chyba chciałeś powiedzieć czwarte.

Zachowuje się jak moja matka. Ale z niego nudziarz.

-Pamiętasz tą dziewczynę ze sceny?

-Którą? Bo kilka ich było.

Opieram głowę o rękę i wypuszczam głośno powietrze, próbując myśleć jak wytłumaczyć temu cymbałowi, o kogo mi chodzi.

-Ta od tej..Spears, nienawidzę jej.

Blondyn uśmiecha się szeroko i klepie mnie po plecach.

-Co, wpadła ci w oko?

-Nieee..po prostu miała takie dziwnie smutne oczy i chciałbym się dowiedzieć dlaczego.

Peter wybucha głośnym śmiechem.

-Stary, chyba za dużo wypiłeś.

Co w tym złego, że chciałem porozmawiać z tą dziewczyną? Nie zainteresowała mnie fizycznie, jakkolwiek to brzmi, bo przecież mam narzeczoną i za niedługo biorę ślub.

Nie jestem taki, by zdradzić.

-Znajdźmy ją – proponuję.

Peter spogląda na barmana, który ma niezły ubaw z nas i naszej rozmowy.

-Mówicie o Meave. Ona jest zajęta, przez szefa. Więc nie macie żadnych szans – wyjaśnia.

-No i co? Nie chcę się z nią ruchać ani brać ślubu, tylko pogadać – żachnąłem się.

Barman kręci głową i dalej się śmieje.

-Co w tym, kurwa, śmiesznego?

-Wątpię czy Mea zechciałaby z wami gadać, poza tym pewnie ma klienta.

Prycham.

-W porządku. Umów mnie z nią.

Peter wydaje z siebie głośny ryk.

-Nie wierzę!

Wzruszam ramionami i znowu upijam łyk piwa.

Co ja na to poradzę, że ta dziewczyna mnie aż tak zaintrygowała? Nie myślę logicznie, ale pieprzyć to.

-Więc, jak będzie? – patrzę wyczekująco na barmana.

Ten skina głową i odchodzi do nas. Pilnuję go wzrokiem. Podchodzi od drugiej strony baru do jakieś szatynki. Szepcze jej coś do ucha, a ona odwraca się do nas ze śmiechem. Kręci głową i mówiąc coś do niego.

-Malcolm, naprawdę chcesz tą laskę dla siebie?

Marszczę brwi.

-Chcę z nią pogadać, nie rozumiesz, tego kurwa?

Barman zjawia się naprzeciwko mnie. Widać uśmieszek na jego twarzy.

-Dziewczyna, która was zainteresowała, niestety już wyszła.

-Oj jaka szkoda! – komentuje ironicznie Peter.

Wyjmuje swój portfel i grzebie w nim po kieszonkach. Kiedy w końcu znajduję swoją wizytówkę, podaję ją barmanowi, dodając:

-Przekaż jej to.

Potem płacę za alkohol, który wypiłem i wychodzę z klubu, zapominając jakiego wstydu sobie narobiłem.


Help MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz