Meave's POV
Po paru chwilach wstaję w końcu z łóżka i idę do kuchni. Gdy wstawiam wodę na kawę, przypominam sobie, że mam dzisiaj przecież wolny dzień!
Idę do sypialni po telefon i od razu wybieram numer do Cheryl.
-Jezu, jest dopiero 8!Oszalałaś?! – słyszę jej wściekły głos po czwartym sygnale.
Chichoczę i idę do kuchni.
-Nie, po prostu mam dla ciebie świetne wieści.
Opieram się biodrem o blat kuchenny i uśmiecham szeroko.
-Hmm..rzuciłaś tego dupka i jego jebany interes?
Przewracam oczami.
-Ani jedno ani drugie, Cher. Zgaduj dalej. To bardziej przyziemna sprawa.
Nie odpowiada, bo zapewne intensywnie myśli.
-No nie wiem, awans dostałaś – prycha.
-Nie, matko, ale ty jesteś głupia. Mam dzisiaj wolne i robimy sobie babski dzień, debilko!
Przetrawienie jej tego zajęło chwilę, po czym słyszę głośny okrzyk radości.
-W końcu ten szmaciarz dał ci dzień wolności, no nie wierzę! Będę za godzinę!
Rozłącza się.
Kocham Cheryl. Znam ją od liceum. Ona to czysta wariatka, nie to co ja. Za czasów szkoły to ona była liderką cheerleaderek, to ona była tą „złą" dziewczyną ze szkoły. Wszyscy jej się bali. Zazwyczaj jest tak u chłopaków, ale proszę moja Cheryl, zamieniła się rolami.
Słyszę gwizd czajnika, więc wyłączam gaz i zalewam moje paliwo, które sprawia, że chce mi się wstać rano i walczyć z kolejnym dniem.
Biorę telefon do ręki i zamierzając przejrzeć facebooka, dostaję smsa od Ethana.
Ethan: Jak planujesz dzień?
Cała się spinam, ponieważ wiem co knuje. Chcę mnie tylko dla siebie, wiadomo do czego.
Ja: Umówiłam się z Cheryl.
Ethan: Aha, ok.
Zagryzam wargę i moje dobre serce wygrywa, wysyłam smsa z pytaniem czy chciał coś ważnego ode mnie.
Ethan: Chciałem spędzić ten dzień z tobą i wynagrodzić tak efektowną pracę
Świetnie. Jestem w pułapce. Jak wykiwam Cheryl, zabije mnie, obrazi na śmierć, bo naprawdę rzadko się spotykamy, ale zaś jak odmówię Ethanowi, mogę mieć przechlapane w pracy..
Ja: Od tygodni planowałam z nią taki wypad, brakuje mi jej, zrozum.
Ethan: Rozumiem, przecież nie jesteś moją niewolnicą ;)
Ja: Przyjdę do ciebie o 17.
Ethan: Będę czekać
Nie mogę mu odmówić, bo wtedy miałabym jeszcze gorzej w pracy niż mam teraz, no i plus pewnie by mnie zwyzywał od najgorszych przy wszystkich pracownikach. Wolę spędzić krócej czas z Cheryl, niż ryzykować i pozwolić dać Ethanowi mnie zeszmacić już do końca.
Siadam na kanapie patrzę na widok z okna, miasto budzi się do życia. Ulice Nowego Orleanu powoli zapełniają się coraz większą ilością samochodów.
Czuję wibracje telefonu, patrzę na ekran i zauważam ikonę smsa. Wchodzę w nią i niemal zanoszę się płaczem widząc wiadomość od Bianci.
Biancia: tesknie za tobom bardzo, mama dobrze sie czuje i pyta o ciebie kiedy przyjedziesz?
Chowam twarz w dłoniach, próbując nie płakać. Każdego dnia powtarzam sobie, że muszę być silna dla nich. Nie dla mnie.
Dla nich.
Malcolm's POV
Otwieram powieki, ale okazuje się to błędem, bo moja głowa dosłownie pęka z bólu. Zaraz umrę.
-O, książę się obudził – słyszę moją narzeczoną gdzieś daleko.
Marszczę brwi i łapie się za głowę. W ustach mam suszę, gorszą niż w Afryce. Powoli siadam na łóżku i rozglądam się. Obok szafy, natrafiam na wściekły wzrok Camilii.
-Wiem, przepraszam. Nie chciałem, żebyś widziała mnie w takim stanie. Przesadziłem trochę – tłumaczę.
-Trochę?! – syczy jadowicie. – Byłeś kompletnie nawalony, Mal. Musiałam cię rozbierać, przebrać w piżamę i doprowadzić do łazienki, bo zachciało ci się wymotować. Mało tego, cały czas gadałeś o jakiejś małej dziwce.
Patrzę jej w oczy.
-Co?
Biorę z szafki nocnej szklankę z wodą i jednym chaustem wypijam ją.
-Gówno, Malcolm. Kto to był?
-Nie wiem, nie pamiętam.
Camilla śmieje się szyderczo.
-Nie pamiętasz?! Ciekawe.
Wychodzi z sypialni i trzaska głośno drzwiami, a mój ból głowy wzrósł jeszcze bardzej.
-Cholera jasna, zabiję Petera – mamroczę wściekły.
Wychodzę z pomieszczenia w poszukiwaniu ukochanej i zastaję ją w kuchni, pijącą wino.
-Kochanie..nie pij – podchodzę do niej.
-Milcz! – znów syczy. – Kto to był?
Patrzy w moje oczy, a ja wzdycham. Naprawdę mało co pamiętam, mój film urwał się..zaraz zaraz.
-Jakaś tancerka, nie znam jej.
Pamiętam, że chciałem jej numer telefonu, chciałem porozmawiać. Peter mnie wyśmiał..
-Robiłeś z nią coś? – widzę pioruny w jej brązowych oczach.
-Nie! Przecież wiesz, że tylko ty się liczysz – dotykam jej ramienia, a ona cała się spina.
Bierze łyk wina, a potem wypuszcza ze świstem powietrze.
-Myślałam, że wydoroślałeś z takich pijackich wyjść. Zawiodłeś mnie, Mal – przemawia smutnym głosem. – Myślałam, że będziesz rozważniejszy, ale jednak Peter ma na ciebie zbyt duży wpływ i widać jak to się skończyło.
Przytulam ją do swojego torsu i głaszczę po włosach. W momencie się do mnie wtula, a ja uśmiecham się pod nosem.
-Kochanie, wiem, że zawiodłem, przepraszam. To się więcej nie powtórzy. Tej dziewczyny nie znam, byłem pijany i mówiłem pewnie jakieś głupoty.
-Owszem, mamrotałeś, żeby nie bała się ciebie, nie zrobisz jej krzywdy i że chcesz jej pomóc.
Wzdycham i śmieje się. Moja Camilla zadziera głowę, by na mnie spojrzeć.
-Przepraszam jeszcze raz. Kocham cię.
-Wiem, idioto. Nigdy więcej takich akcji – dźga mnie w brzuch. – A teraz idź się wykąp, bo śmierdzisz alkoholem.
CZYTASZ
Help Me
FanfictionMeave zarabia u swojego chłopaka w klubie ze striptizem, lecz nie z wyboru. Z przymusu. Coraz częściej myśli o porzuceniu swojego dotychczasowego życia, ale w głowie pozostają jej jeszcze dwie osoby, które szczególnie na tym ucierpią, a dziewczyna t...