Leżałam na łóżku. Przez całą noc spałam może z 2 godziny, bo resztę czasu przepłakałam. Moje oczy były całe napuchnięte i nie miałam nawet siły wstać. W nocy 3 razy wymiotowałam ze stresu. Nigdy nie czułam się tak wykończona.
Chciałam sprawdzić, która godzina, więc wzięłam telefon do ręki. Pierwszym co zobaczyłam była wiadomość od Rafe'a.
Dupek:
Przepraszam...
Rzuciłam telefonem i schowałam głowę w poduszkę. Dlaczego on to zrobił?! Dlaczego ją zabił?! Znów poczułam się gorzej i pobiegłam do łazienki zwrócić wczorajszy posiłek. Nienawidzę cię Cameron.
***
Usłyszałam pukanie do pokoju.
- Proszę! - przetarłam oczy.
- Czyli już słyszałaś? - Topper zauważył, że płakałam.
- O czym? - czy on wiedział o Rafe'ie?
- Sarah i John B... Nie żyją. - ledwo przeszło mu przez usta.
- Żartujesz prawda? - Nie wierzyłam w to co usłyszałam.
- Uciekali przed policją podczas sztormu. Fale ich przykryły i... - nie dokończył. Łzy zaczęły napływać mu do oczu.
Oni zginęli przez Rafe'a. Chłopak nie chciał trafić za niego do więzienia, więc uciekał, a Sarah nie chciała go opuścić. To przez Rafe'a utonęli. Był winny kolejnym śmiercią, w tym własnej siostry. To było okropne.
Przytuliłam brata i siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę. Wspierałam go, bo wiedziałam, że wciąż kochał Sarah.
***
Pogrzeb Peterkin. Ta chwila musiała w końcu nadejść. Ubrałam się na czarno i stałam przy bracie, który obejmował mnie ręką.
Przez całą ceremonię czułam na sobie wzrok Cameron'a, ale nie potrafiłam spojrzeć w jego stronę.
***
( Perspektywa Rafe'a )
- Zamknie sprawę? - podszedłem do ojca.
- Nie wiem.
- Przynajmniej zgarnie ich za wandalizm? - wskazałem ręką w stronę ulicy.
- Nie wiem Rafe! Czego ode mnie chcesz?! - zdenerwował się i zaczął iść w stronę domu.
- Wiesz co powinniśmy zrobić. - kontynuowałem.
- No co? Powiedz. - obrócił się w moim kierunku. - Co to za świetny pomysł?!
- Powinniśmy ich pozabijać. - odszedłem.
Zrobiłem to dla ojca. To dla niego ją zastrzeliłem. Straciłem wszystko pozostałe. Chociażby Belly, a on tego niedocenia.
***
Pisałem do Belli już od dłuższego czasu. Chciałem się z nią spotkać i wszystko wyjaśnić, ale ona nie chciała mnie znać. Straciłem ją. Dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo mi na niej zależało.
Nie mogłem tak bezczynnie czekać, aż może kiedyś mi wybaczy. Postanowiłem pojechać pod jej dom.
***
( Perspektywa Belli )
Siedziałam sobie na ogrodzie. Mój spokój zakłócił warkot silnika. Odwróciłam się i zobaczyłam Cameron'a wchodzącego na moje podwórko.
- Wywalaj stąd! Rozumiesz?! Nie chcę cię tu widzieć! - krzyknęłam.
- Belly, porozmawiajmy. - cały czas szedł w moim kierunku.
- Ostrzegam cię, nie podchodź! - odsunęłam się do tyłu.
- Nie udawaj, że się mnie boisz. - powiedział z zażenowaniem.
- Jak się czujesz z tym, że przez ciebie twoja siostra nie żyje?! - znowu krzyknęłam.
- To nie moja wina. Proszę Belly, daj mi wszystko wyjaśnić.
- Co cię to obchodzi, czy sobie to wyjaśnimy czy nie, co?!
- Bo mi na tobie do jasnej cholery zależy, okej?! - złapał mnie za nadgarstek. Szybko wyrwałam się z jego uścisku.
- Ciekawe od kiedy. - parsknęłam pod nosem. Chłopak odetchnął głęboko.
- Zawsze po sobie jechaliśmy. Pewnego dnia przestałaś odpowiadać na moje docinki i powiedziałaś, że nie będziesz marnować na mnie czasu. Wtedy zrozumiałem, że wcale nie chodzi o wyzywanie się z tobą, tylko o to, że potrzebowałem mieć z tobą jakikolwiek kontakt. Potem jak po bójce nie zostawiłaś mnie tam samego, zrozumiałem, że możemy się jednak dogadywać. Zaczęliśmy spędzać coraz więcej czasu razem, a ja coraz bardziej zaczynałem cię lubić. Potem byłaś przy mnie kiedy cię potrzebowałem i kiedy nie miałem nikogo innego. Martwiłaś się o mnie kiedy nikt inny tego nie robił. Rozumiesz Belly? Ja nie mogę cię stracić. Tylko ty mnie rozumiesz!
- To już przeszłość. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego Rafe. - wydusiłam. Tak naprawdę tego nie chciałam, ale nie mogłam przecież zadawać się z mordercą.
- Proszę...
- Powiedziałam już, że nie. Teraz wracaj do siebie. - chciałam odejść, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Nie odchodź Belly. Proszę nie rób mi tego. Kocham cię. - ostatnie słowo wypowiedział ledwo słyszalnie.
Zatkało mnie. Czy mówił prawdę? Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Teraz to już nie ma znaczenia. - przetarłam twarz rękami.
- Nie mów tak. Nie udawaj, że nigdy nic dla ciebie nie znaczyłem. - przyciągnął mnie do siebie. - Nie kłam Belly. - włożył kosmyk moich włosów za ucho.
- Powinieneś już iść. - chciałam go odepchnąć, ale złapał mnie w tali.
- Nie powstrzymasz tego Thornton. Wiesz o tym. - zaczął gładzić mnie po policzku.
- Jak ty sobie to wyobrażasz, co? - zapytałam wycieńczona.
- Nie wyobrażam, ale to nie ma znaczenia. - zaśmiał się.
Powoli zaczął się do mnie przybliżać. Jego usta znalazły się bardzo blisko moich, aż w końcu się z nimi złączyły.
Z początku nie oddawałam pocałunków, ale później dałam się ponieść chwili.- Widzisz Belly, nie możemy żyć oddzielnie. Jesteśmy sobie przeznaczeni. - powiedział szczęśliwy.
- Czy ja wiem. - zawahałam się.
- Nawet tak nie mów. Wrócę tu do ciebie jutro, bo na razie muszę już iść. Do zobaczenia gówniaro. - odchodząc puścił mi oczko.
- Nara dupku.
____________
Tak zakończył się 1 sezon serialu.
Dajcie znać w komentarzu jak wam się na razie podoba i zostawiajcie gwiazdki :)
Zapraszam też na mojego tt: @outxer.banks
CZYTASZ
ASSHOLE || Rafe Cameron
ФанфикHistoria Belli Thornton, 16-letniej siostry Topper'a Thornton'a i największego wroga Rafe'a Cameron'a. Nienawiść, miłość, morderstwa. Co się stanie gdy to wszystko połączy się w jedno? Czy da się kochać kogoś, a jednocześnie chcieć wyrwać mu wszystk...