Było wcześnie rano. Usłyszałam dzwonek od telefonu.
- Halo? - odezwałam się półprzytomna.
- Belly wychodź przed dom. Czekam na ciebie.
- Rafe, czy ty wiesz, która jest godzina? - przetarłam oczy.
- To pilne. Musimy szybko jechać po Barry'ego. Złaź na dół. - powiedział, po czym się rozłączył.
Ubrałam się i wybiegłam przed dom.
- Cześć. - chłopak dał mi buziaka na przywitanie. Zdziwiłam się.
- Hejka. - ubrałam kask i usiadłam tuż za nim, oplatając go rękami.
Ruszyliśmy w stronę domu Barry'ego.
***
- Słaba opcja. Jeśli tam wpadł, leży głęboko w toksycznym gównie, albo tam przy wylocie. - odezwał się kiteczek, patrząc na studzienkę. - Najlepiej to wypłukać, bo ja tam nie wejdę.
Udaliśmy się w kierunku zaworu wody.
- Tylko tak się dowiemy paniczyku. - Barry zdjął kłódkę.
Nagle ze studzienki zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Cała nasza trójka automatycznie spojrzała się w tamtym kierunku.
- Są w kanałach. - powiedział po chwili szatyn.
Podeszłam bliżej i zaczęłam przysłuchiwać się krzykom.
- To ta płotka Kiara. - poznałabym wszędzie ten jej żałosny głosik.
- Wypłuczmy ją. - Cameron powiedział do Barry'ego.
- Jeśli puścimy wodę, ona utonie. - chłopak zadrwił z tego pomysłu.
- Wiem. - niebieskooki odpowiedział mu z pełną powagą.
- Nie potrzebujesz więcej trupów, wiesz jak to się skończy? - ciemnowłosy próbował przemówić mu do rozsądku.
- Wymiękasz? To idź. - powiedział Rafe i podszedł do zaworu.
- Może ty mu coś powiesz? - kitek spojrzał się w moim kierunku.
- Nie zamierzam się bawić w twoje przestępstwa Rafe. Nie powinnam ci w ogóle wybaczać poprzedniego. Ogarnij się i spróbuj odzyskać tą broń bez zabijania. Przysięgam ci, jeszcze jeden wyskok i już mnie więcej nie zobaczysz. - byłam oburzona tym co chciał zrobić.
- Dobra masz rację, wracajmy. Idźcie już, a ja zaraz do was dojdę. Muszę się odlać. - odpowiedział szatyn.
- Pospiesz się. - powiedziałam i wraz z Barry'm odeszłam.
( Perspektywa Rafe'a )
Gdy poszli przekręciłem zawór, tym samym skazując tę płotkę na śmierć. Nie mogłem tak bezczynnie czekać, aż trafię przez nich do paki. Na szczęście Belly niczego nie wiedziała.
***
( Perspektywa Belli )
- Szukaliśmy wszędzie. - chłopak powiedział do ojca.
- Wiem, nie jestem zły. Tylko dlaczego wtajemniczyłeś w to córkę Thornton'ów? Nie za dużo masz kłopotów? - odpowiedział Ward.
- Niczego nie wygada, a bardzo mi pomogła. - spojrzał na mnie czule. - Skoro te płotki mają broń, możemy powiedzieć, że to John B ją ukradł. - zasugerował po chwili.
- A co z wozem? - dopytywał się jego ojciec.
- Zostawiłem na lotnisku.
- Idealnie. - stwierdził mężczyzna. - Dobra robota. Dziękuję. - chciał odejść, ale po chwili się cofnął. - Lecę jutro na Bahamy. Lecisz ze mną? - zapytał.
- Tak jest. - odpowiedział mu zdziwiony propozycją chłopak.
- Dobrze będzie się wyrwać. Potrzebuję wsparcia.
- Jasne.
- Jak długo was nie będzie? - postanowiłam się odezwać.
- Może polecisz z nami? - Rafe spojrzał pytająco na ojca.
- Jeśli niczego nie wygada to może lecieć. - zastanowił się Ward.
- To jak? Lecisz Belly? - zapytał się mnie szczęśliwy Cameron.
- Pogadam o tym z mamą. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Świetnie. - złapał mnie za rękę.
- Czyli wy...? - zaczął jego staruszek.
- Można tak powiedzieć. - szatyn uśmiechnął się.
- No tak. - mężczyzna odwzajemnił uśmiech i odszedł zostawiając nas samych.
- Kocham cię Belly, wiesz? - Rafe przyciągnął mnie do siebie.
- Wiem. - spojrzałam mu w oczy, po czym go pocałowałam.
Zostało mi już tylko pogadać z mamą o Bahamach. Przekonanie jej może być bardzo trudne.
***
Wróciłam do domu. Było już dość późno, ale mama dalej siedziała w kuchni.
- Mamo, mam do ciebie nietypowe pytanie. - zaczęłam.
- Co jest córciu? - spojrzała w moim kierunku.
- Mogę lecieć jutro z Cameron'ami na Bahamy?
- Słucham? To żart, czy mówisz poważnie?
- Poważnie. Zaproponowali mi to, a ja bardzo bym chciała. - usiadłam na krześle.
- Nie ma mowy. Od kiedy ty niby się z nimi trzymasz, co? - zdenerwowała się.
- Od niedawana. Można powiedzieć, że jestem bardzo blisko z synem Ward'a. - postanowiłam jej to wyjawić.
- No proszę. Mimo tego nie możesz lecieć.
- Pozwól jej. - tata wszedł do kuchni. - Naszej rodzinie dobrze by zrobiło, gdyby Belly umawiała się z jego synem. Dzięki temu wyjazdowi możemy polepszyć interesy.
- Ty ciągle tylko o tych pieniądzach? Moje zdanie w tym domu już się w ogóle nie liczy?! - mama wkurzyła się jeszcze bardziej.
- Nie słuchaj matki Bella. Możesz z nimi lecieć. Tylko bądź grzeczna i nie zrób nam wstydu. - powiedział.
- Dziękuję tato, kocham cię. - przytuliłam go mocno i pobiegłam na górę się spakować.
___________
Zaczynamy 2 sezon
Jeżeli wam się podoba, zostawiajcie
gwiazdki, bo to mega motywuje :)Dzięki za przeczytanie
CZYTASZ
ASSHOLE || Rafe Cameron
FanficHistoria Belli Thornton, 16-letniej siostry Topper'a Thornton'a i największego wroga Rafe'a Cameron'a. Nienawiść, miłość, morderstwa. Co się stanie gdy to wszystko połączy się w jedno? Czy da się kochać kogoś, a jednocześnie chcieć wyrwać mu wszystk...