Obudziłam się z rana. Wstałam z łóżka i zaczęłam wybierać ciuchy. Ubrałam się dość zwyczajnie, bo cały dzisiejszy dzień miałam spędzić w domu. Spięłam włosy w wysokiego kucyka i wyjęłam z przodu dwa pasemka.
Wyszłam z pokoju, a naprzeciw mnie stanął mój brat.
- Belly, czy mogę cię o coś prosić? - zapytał łagodnie.
- Co się stało?
- Mama dowiedziała się, że zrobiliśmy imprezę. Właściwie myśli, że tylko ja, bo w ciebie jest cholernie zapatrzona i uważa, że nie byłabyś do tego zdolna. Tak czy siak nie wydałem cię i karę mam tylko ja. Nie mogę wyjść z domu.
- No dobrze, ale czego ode mnie oczekujesz? - powiedziałam znudzona.
- Wczoraj pokłóciliśmy się z Sarah. Napisałem jej list przeprosinowy i poprosiłem tatę, żeby kupił kwiaty. Zaniosła byś jej to i przekazała, że to ode mnie? - miał wielką nadzieję, że od razu się zgodzę.
- A nie możesz jej napisać SMS-a czy coś? - nie chciało mi się dzisiaj nigdzie iść. Zwłaszcza na posesję Cameron'ów.
- Nie, bo list jest od serca.
- Dobra Romeo, dawaj te kwiaty to pójdę je zanieść. Tylko szybko, bo nie mam czasu. - powiedziałam zniechęcona.
- Dzięki siostra. Zaczekaj tu. - pobiegł do swojego pokoju po list i kwiaty, po czym wręczył mi je do ręki. Wyszłam na ulicę i udałam się w kierunku domu Sarah.
***
Po wejściu na ich podwórko nikogo na nim nie zobaczyłam. Złapałam za klamkę od drzwi i weszłam do środka. Oczywiście od razu usłyszałam docinkę.
- Widzę, że wchodzisz tu już jak do siebie. - parsknął chłopak. - A te kwiatki to co? Dla mnie? - zaśmiał się.
Nic mu nie odpowiedziałam. Nagle z pokoju obok wyszła dziewczyna i czule przytuliła mnie na przywitanie.
- Do czego ci te kwiaty? - zapytała rozbawiona.
- To od Topper'a dla ciebie. Jest jeszcze list. - podałam jej obydwa prezenty.
- Czyli teraz jesteś posłannikiem brata? - uśmiechnął się szyderczo chłopak. Znów nic mu nie odpowiedziałam, czym bardzo się zdziwił.
- Muszę już iść. Do zobaczenia. - powiedziałam do blondynki i wyszłam przed dom.
***
Po powrocie do domu dowiedziałam się od Topper'a, że dzisiaj będzie puszczany film, który wszyscy będą mogli przyjść obejrzeć. Samej nie opłacało by mi się na niego iść, dlatego wybłagałam mamę, żeby puściła mojego brata.
Jednak nie wszystko wyszło tak jak chciałam. Okazało się, że pójdą z nami Rafe i Kelce. Tak, dokładnie oni. Kelce'owi przez akcję na imprezie nie będę już potrafiła nawet spojrzeć w oczy.
***
Stałam przy barze i chciałam zamówić piwo. Gdy przyszedł moment zapłaty podszedł do mnie Rafe.
- Ile płacę? - zapytał się barmana, po czym podał mu plik banknotów. Wzięłam swoje piwo i chciałam odejść kiedy chłopak zapytał - Co jest z tobą dzisiaj? Jeszcze ani razu mnie nie obraziłaś.
- Uznałam, że nie będę więcej marnować na ciebie czasu Rafe. - oznajmiłam, a uśmieszek chłopaka zniknął.
- No proszę. - potarł językiem policzek od wewnątrz.
- Nienawidzę cię Cameron. - odeszłam od chłopaka. Jego twarz zbladła.
Usiadłam na leżaku, a chłopacy stali tuż za mną. W pewnym momencie Topper powiedział mi, że muszą coś załatwić, i żebym tu na nich zaczekała. Po kilku minutach udałam się w kierunku, w którym wczesniej poszli. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam.
Rafe, Kelce i mój brat okładali się z Pope'em i JJ'em. Nagle przybiegła Kie i zaczęła uderzać Kelce'a plecakiem.
- Co tu się do cholery dzieje?! - krzyknęłam. Chłopaki spojrzeli się na mnie tylko na chwilę, nie przestając się nawalać.
Kiedy Kelce zaczął sprzedawać ciosy JJ'owi podeszłam ich od tyłu i z całej siły kopnęłam chłopaka w jaja.
- Co ty odwalasz?! - czarnoskóry zaczął zwijać się z bólu. - Po czyjej stronie jesteś?! - wstał i popchnął mnie tak, że upadłam.
W tamtym momencie Rafe oderwał się od bicia Maybank'a po brzuchu i krzyknął na chłopaka.
- Powaliło cię Kelce?! - sprzedał mu pięść w podbródek przez co chłopak znów upadł.
Pope podbiegł Cameron'a od tyłu i zaczął go okładać najmocniej jak mógł. Wszędzie tryskała krew. Wstałam szybko z ziemi i złapałam pierwszą lepszą gałąź, która leżała na trawie. Przywaliłam Pope'owi w plecy, przez co ten zsunął się na ziemię.
Nagle poczułam uderzenie ciepła. Ekran, na którym wyświetlany był film płonął. Brat złapał mnie za rękę.
- Idziemy. Zaraz będzie tu policja. - pociągnął mnie w stronę samochodu.
- A co z nim? - wskazałam palcem na Rafe'a, który dalej leżał na zimnej trawie.
- Poradzi sobie. - powiedział Topper, a ja wyrwałam się z jego uścisku.
- Ja też, idź be ze mnie. - machnęłam ręką, żeby pokazać mu, że ma odejść. Na początku nie chciał, ale gdy usłyszał nadjeżdżający radiowóz szybko pobiegł w kierunku auta.
Podeszłam do Rafe'a. Z budzi wypływała mu krew. Miał też rozcięty łuk brwiowy. Patrzył się tylko w gwiazdy nad sobą.
- Wszystko dobrze? - uklęknęłam nad chłopakiem. Nic mi nie odpowiedział. Wtedy podeszła do nas Peterkin.
- Wiecie co tu się stało? - zapytała. Cameron spojrzał na mnie niepewnie.
- Ekran zaczął się palić. Chcieliśmy wrócić do domu, ale wtedy ktoś z tłumu uciekających ludzi przywalił mu w twarz. Nie widzieliśmy kto to zrobił, ani kto podpalił materiał. - mówiłam pewnie, pomagając chłopakowi wstać.
- Potrzebujecie pomocy? - zapytała się nas zmartwiona kobieta.
- Jest silny, da radę. - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Gdybyście sobie coś przypomnieli, przyjdźcie złożyć zeznania. - kobieta odeszła.
- Masz coś na twarzy. - zażartowałam i rzuciłam w chłopaka opakowaniem chusteczek.
- Dlaczego zostałaś? - zapytał.
- Dlaczego stanąłeś w mojej obronie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tak poprostu. - odpowiedział chłopak.
- Ja też tak poprostu.
- Przecież miałaś nie marnować na mnie czasu. - przypomniał się.
- Wiem, dlatego uznaj to za spłacenie prze ze mnie długu. - odeszłam, zostawiając chłopaka samego.
_________
Dzięki za przeczytanie :)
Jeśli się podobało zostawiajcie gwiazdki
Dla motywacji ;)
CZYTASZ
ASSHOLE || Rafe Cameron
Fiksi PenggemarHistoria Belli Thornton, 16-letniej siostry Topper'a Thornton'a i największego wroga Rafe'a Cameron'a. Nienawiść, miłość, morderstwa. Co się stanie gdy to wszystko połączy się w jedno? Czy da się kochać kogoś, a jednocześnie chcieć wyrwać mu wszystk...