5. Crystal: Zniszczona.

377 35 6
                                    



#trylogiainsomnia

— Wyglądasz trochę tak, jakby dwukrotnie potrąciła cię koparka. Bardzo mocno.

Kiedy tylko niski, znajomy głos rozbrzmiał w murach budynku, momentalnie podskoczyłam. Nie ze strachu, jako że wiedziałam, iż osoba ta nie stanowiła jakiegokolwiek potencjalnego zagrożenia, a przynajmniej nie fizycznego. Reakcję nazwałabym czystym zaskoczeniem, gdyż wyłącznie jeden człowiek poinformowany został o miejscu mojego pobytu. Dzień ten należał do grona tych, w których niechętnie podejmowałam się interakcji społecznych. Wyglądało jednak na to, że ktoś postanowił złamać moją zasadę. Szczerze mówiąc, gdy na szybko to przeanalizowałam, uznałam, iż nawet mnie to nie dziwi. Kto inny mógł się tam zjawić? Każdy, kto dobrze mnie znał, doskonale wiedział, aby nie wtrącać się w czas, który przeznaczam dla samej siebie. On również miał tego świadomość. Był po prostu zbyt wścibski. Stał sobie z swobodnie przy ostatnim rzędzie czerwonych foteli, lecz miażdżył mnie przy tym swoim intensywnym wzrokiem.

— Powiedział ci?

Pytanie to nie wybiło go z rytmu. Spokojnie pokiwał głową, chowając dłonie do kieszeni ciemnych jeansów.

— Szczerze mówiąc, nie byłem zdziwiony — przyznał, ostrożnie zbliżając się moją stronę. — Tylko ty byłabyś w stanie wynająć na trzy godziny teatr, aby pośpiewać.

Niekontrolowane parsknięcie wydostało się z mych ust. Cóż, miał rację. Kiedy tylko Laurent usłyszał z jaką prośbą wyszłam, aż złapał się za głowę. Najwyraźniej mój stan nie należał jednak do obiecujących, ponieważ po długiej bitwie na spojrzenia, przystał na ten pomysł i tym samym zgodził się wykonać odpowiednie telefony. Tym oto sposobem, skończyłam na pustej sali teatru, próbując wykrzesać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Zalewająca moje ciało frustracja powodowała jednak niezadowolenie z efektów.

— I jak ci idzie? — spytał z wyraźnym zaciekawieniem. Westchnęłam, wzruszając ramionami. — Tak myślałem.

— Blokada jest do dupy — burknęłam, zasiadając na chłodnych deskach sceny koncertowej.

Elliot sprawiał wrażenie, jakby całkowicie to rozumiał. Ostrożnie wskoczył na górę, lecz nie przysunął się bliżej. Siedział w odległości dobrych dwóch metrów, bawiąc się przy tym nerwowo rogiem swojej czarnej koszulki.

— Chyba nie zdarzają ci się one zbyt często.

Pokiwałam głową, choć było to kłamstwo. Mało kto wiedział, jak często dopadało mnie otępienie. Nie raz i nie dwa potrafiłam gapić się w okno, próbując wykrzesać z siebie jakiekolwiek słowa. Bywały dni, gdzie brak weny musiałam po prostu przetrwać. Zdarzały się i takie, w których pomagała muzyka bądź dobry sen. Niestety, pojawiały się również dni, gdzie choćby się waliło i paliło, niewidzialne kajdanki na mym nadgarstku nie pozwalały na przelanie emocji na kartkę. Nie było na to reguły. Działo się tak, gdy w moim życiu nie miało miejsca nic złego, jak i wtedy, gdy wszystko się psuło.

— Chciałabym powiedzieć, że brakuje mi w życiu nowych doświadczeń, o których mogłabym pisać, ale w ostatnim czasie wydarzyło się chyba nawet zbyt wiele. — Prychnęłam, kręcąc jednocześnie z niedowierzaniem głową. — Mam materiał na przynajmniej kilkanaście piosenek, a nie potrafię tego wykorzystać.

— Dlaczego?

Przez chwilę obserwowałam jego zaciekawioną twarz. Wiedziałam, że nie będzie oceniał, a mimo to poczułam pewnego rodzaju speszenie, dzieląc się swoimi obawami. Nigdy tego nie robiłam. Nie tak otwarcie. Zazwyczaj trzymałam wszystko w sobie bądź spisywałam na papier. Niektóre utwory okazywały się zbyt trudne. Nakładałam wtedy maskę i za każdym razem, gdy wchodziłam na scenę, wmawiałam sobie, że wkraczam w nową rolę, że mam opowiedzieć historię kogoś innego.

Dreaming Of You  - WOLNO PISANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz