Rozdział 6

24 3 1
                                    

Meredith biegła korytarzami, aż trafiła pod gabinet lekarski. Uspokoiła oddech i delikatnie otworzyła drzwi.

Jak mogła być tak głupia. Przecież to logiczne, że skoro go nie ma nigdzie indziej to będzie tutaj.

Ruszyła wzdłuż łóżek, aż w końcu trafiła do tego, na którym spoczywał jej rudy przyjaciel. Westchnęła.

Szkoda, że nie była tu wcześniej. Na pewno by coś poradziła na to, pocieszyła go.

Gdyby chciał. - pomyślała.

Właśnie. - zaczęła dalej rozmyślać. - Przecież George mówił, że Ron nie chciał by ona tu była. Tylko dlaczego? Nie chciał jej martwić? A może się na coś obraził? A co jeśli jest na nią zły, ale nigdy nie powie za co? - panika zaczęła wdzierać się w gonitwę myśli. - O nie. Nie! Nie może myśleć w ten sposób.

Usiadła koło chłopaka i spojrzała na niego. Tak słodko wyglądał gdy spał. Mogłaby codziennie patrzeć na niego. Jego delikatne piegi, z słodkim i naraz przystojnym wyrazem twarzy, miękkie włosy o kolorze ognistym. Jedyne co nie pasowało to ten zmartwiony wyraz twarzy, z którym zasnął. Albo zdenerwowany? Trudno określić.

- Gdybym tylko mogła zatrzymać czas. - szepnęła i podniosła się by wstać. Prawie by odeszła gdyby nie poczuła jak ktoś łapie ją za rękę.
- Nie powinnaś tu być. - powiedział chłopak nie patrząc na dziewczynę. - Prosiłem, żeby nikt ci nie mówił, ale widzę, że ktoś zawiódł. - powiedział jakby do siebie.

Dziewczyna się spojrzała niepewnie na przyjaciela.

- Ale dlaczego? Dlaczego tak uważasz? - spytała cicho, a w chłopaku coś zabuzowało.

Nie wie. - pomyślał zdenerwowany - Złamała mu serce. A teraz myśli, że wszystko jest okej.

- Bo ... - zaczął agresywnie, ale się ugryzl w język.

Faktycznie nie było to najlepsze. A na dodatek, jak ma jej wytłumaczyć zachowanie, nie wspominając o tym co czuje?

Urgh, to jest za bardzo skomplikowane. - pomyślał jeszcze.

- Nie wiem. Nie wolałabyś pospieszać czasu ze swoimi przyjaciółmi z Ravenclaw? - spytał, a dziewczyna poczuła się lekko urażona
- Ron wiesz przecież, że jestem moim najlepszym przyjacielem i jedyną osobą, która jest dla mnie ważniejsza, to mój ojciec. - powiedziała dziewczyna starając się nie zarumienić. Miała tylko nadzieje, że to nie brzmiało jak wyznanie.

- Nawet gdybym miała pisać sprawdzian, gdyby coś ci się stało przyszła bym. Tylko muszę wiedzieć, czy coś się dzieje. - rzuciła śmiejąc się, ale chłopak odwrócił głowę. - Ron?
- Co do wczoraj ... - zaczął niepewnie
- Dziękuję ci bardzo za kwiaty. - dziewczyna się uśmiechnęła i wyjęła z włosów niezapominajkę, która już ledwo żyła i podała ją chłopakowi. - Skąd wiedziałeś, że lubię niezapominajki? - spytała, a chłopak się nie odwrócił.

- Nie twoja sprawa. A poza tym to teraz nie ma znaczenia. - mruknął i spróbował zwinąć się w kulkę. - Argh, au! - powiedział zaciskając mocno oczy.
- Co się stało? - spytała dziewczyna wstając i przechodząc na drugą stronę łóżka. - To ta noga? - dopytała, ale chłopak nic nie odpowiedział.

Teraz zauważyła, że chłopak ma też ranę na czole.

- Co się stało? - spytała z troską.
- Umywalka i podłoga. - powiedział bez emocji i odwrócił się w drugą stronę, by nie widzieć zatroskanej twarzy dziewczyny. Meredith spojrzała na Rona, a w jej oczach wzebraly się łzy.
- Ron... - zaczęła cicho i chciała położyć rękę na jego ramieniu. Chłopak się spiął, co spowodowało że ją cofnęła.
- Może już powinnaś iść. Nie każ nowemu chł... Przyjacielowi czekać. - powiedział smutno, a dziewczyna poczuła jak po jego policzkach spływają łzy.

Niezapominajka (HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz