Krïs i Fredrïck

6 0 0
                                    

— Fredrïck! — w całym domu rozległ się krzyk ośmioletniego chłopca, któremu towarzyczył tupot stóp w biegu uderzających o podłogę.

— Krïs! — od razu zabrzmiał drugi głos, należący do starszego chłopca. Wołania imion na zmianę powtórzyły się jeszcze kilka razy, a chłopięce głosy i odgłos biegu przez korytarz coraz bardziej się przybliżał.

Eva i Ethàn Zynïrowie popijający herbatę w małej, przytulnej kuchni nawet nie zwracali uwagi na krzyki, przez te kilka miesięcy zdążyli się przyzwyczaić. Odkąd Eva powiedziała chłopcom, że niedługo na świat przyjdzie kolejny syn i pozwoliła im wybrać imię, kłótnie stały się codziennością.

Ïvan wpadł do kuchni jak błyskawica, zaraz za nim wbiegł ośmioletni Samuel.

— Tato,  powiedz mu coś! — Ïvan ze zmarszczonymi brwiami wskazał na brata.

— Jemu coś powiedz! — Samuel skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

— Fredrïck to imię dla starego dziada — starszy brat zadarł podbródek. — Mówiłem ci już, będą się z niego śmiać.

— Nieprawda! — Samuel podskoczył, żeby chociaż na moment dorównać Ïvanowi wzrostem.

— Prawda! — Ïvan stanął na palcach, żeby młodszy brat nie mógł go przerosnąć, nawet, jeśli podskoczy. — Równie dobrze mógłby mieć na imię Głupek.

— Ty powinienieś się tak nazywać — Samuel odgarnął kręcone włosy opadające mu na czoło.

— A właśnie że ty — ledwo Ïvan to powiedział, zarobił od brata porządne szturchnięcie w ramię, na co odpowiedział mu tym samym, tyle że mocniej.

— Chłopcy! — Ethàn zauważył, że sprzeczka wymyka się spod kontroli, szybko wstał i wbiegł pomiędzy synów. — Jak tak dalej pójdzie to ja i mama sami wybierzemy imię i te cyrki się skończą.

— Zdecydujcie się szybko — Eva powiedziała jak zawsze spokojnym i melodyjnym głosem, również podchodząc do dzieci i zarzucając do tyłu czarne włosy sięgające jej niemal do kolan. — Wasz braciszek zaczyna się już niecierpliwić — położyła dłoń na nabrzmiałym brzuchu, zwiastującym, że od wydania na świat kolejnego dziecka dzieli ją bardzo niewiele.

— Mamo — Samuel podniósł na nią wzrok wielkich, dwukolorowych oczu. — A skąd ty w ogóle wiesz, że to będzie chłopiec?

— Tak czuję, kochanie — Eva pogładziła syna po policzku. — Gdy nosiłam Ïvana, a potem ciebie, czułam to samo. Ale uzgodnijcie to imię jak najszybciej, bo mały już się nie może doczekać, żeby powitać świat.

— Ja też nie mogę się doczekać, aż się urodzi — Ïvan ugiął kolana i przybliżył twarz do brzucha mamy. — Słyszałeś? Wszyscy nie możemy się doczekać, Krïs.

— Fredrïck — Samuel zmarszczył brwi, a dziesięciolatek odwrócił się do niego zdenerwowany. Chwilę później bracia wybiegli z pokoju z hałasem, na zmianę wykrzykując swoje wybrane imiona i wyzwiska w swoją stronę.

— Czemu ja się w ogóle na to zgodziłem? — Ethàn śledził synów wzrokiem, dopóki nie zniknęli w korytarzu, jednak ich krzyki wciąż były słyszalne.

— Oj tam — Eva delikatnie się zasmiała. — To dobrze, że pozwoliliśmy chłopcom podjąć decyzję we dwójkę.

— Myślisz, że się dogadają zanim mały się urodzi?

U Podnóży Lasu • one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz