Spinka

17 1 1
                                    

Vidia wodziła wzrokiem po tłumie elfów stojącym na dziedzińcu. Przy rodzicach, rozmawiających ze sobą i wymieniających się różnymi infirmacjami na temat tego tajemniczego miejsca stali jej rówieśnicy, mający lada chwila rozpocząć swój pobyt w jednym z ośrodków Pełni, gdzie przez lata opiekunowie i nauczyciele będą wpajać im do młodych głów elfickie prawa i tradycje oraz uczyć wszystkich cennych dla przykładnego elfa wartości.

A przynajmniej tak powtarzali jej rodzice, tym częściej, im mniej czasu zostało do przybycia tutaj. Te słowa zdążyły już dawno odcisnąć piętno w jej głowie i za każdym razem gdy je słyszała, jej ciało jakby zastygało, a mózg powtarzał je po cichu nawet się na tym nie skupiając.

— Kiedy mama i tata wrócą? — zapytał Riam stojący obok siostry i kurczowo trzymający się jej rękawa, nie chcąc się zgubić. Chłopiec na ogół lubił towarzystwo, ale taki tłum oraz potwornie wysoki mur ośrodka pod którym stali przytłaczał go, więc nie chciał ani na chwilę tracić Vidii z oczu.

— Niedługo — uspokoiła go siostra, kierując te słowa również do siebie, bo ich rodzice nie wracali dosyć długo. — Poszli coś omówić.

Między rodzeństwem zapanowała chwila ciszy, rozpraszana przez rozmowy otaczającej ich masy elfów.

Riam westchnął smutno.

— Musisz tutaj zostać? — zapytał, przyciskając policzek do ramienia siostry. Vidia tylko skinęła głową, a jej oczy nagle posmutniały.

— Dlaczego? — w głosie Riam'a dało się wyczuć nutkę złości. — Wiesz, że będę tęsknić?

— Wiem — Vidia pogłaskała młodszego brata po włosach. — Ja też będę, i to bardzo — ugięła kolana, żeby zrównać się z nim wzrostem i wysiliła się na pokrzepiający uśmiech. — Ale to wcale nie tak długo. Jak będziesz miał dwanaście lat, też tu przyjedziesz. I wtedy się zobaczymy.

Riam policzył coś na palcach.

— Czyli za trzy lata? To przecież strasznie długo! Vidia, nie zostawaj tutaj! — Riam mocno objął siostrę, a jego głos lekko się załamał. Vidia odwzajemniła uścisk i poczuła ogromną gulę w gardle.

— Nie chcę — dziewczyna odsunęła się od brata i ukradkiem otarła łzę. — Ale tak trzeba, muszę i już.

— Dlaczego? — Riam nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. Tupnął nogą i skrzyżował ręce. Obrażony na Pełnię i na całą resztę świata wpatrywał się w ziemię.

I znowu nastała chwila milczenia.

— Czekaj — Vidia sięgnęła do kieszeni tuniki i wyjęła z niej jakiś mały przedmiot, który teraz trzymała w zaciśniętej pięści. — Mam coś dla ciebie.

Riam podniósł oczy, a jego brwi uniosły się z ciekawości. Gdy Vidia wysunęła przed niego pięść z upominkiem, wyciągnął dłoń, w której sekundę później coś błysnęło.

— Spinka? — Riam przyglądał się złotej spince w kształcie kwiatu, w której odbijały się promienie lipcowego słońca.

— Moja ulubiona — Vidia skinęła głową i znowu się uśmiechnęła. — Teraz już twoja.

— Dziękuję... ale po co mi ona? Nie przyda mi się — Riam pogładził się po włosach, które nie były nawet na tyle długie, by przykryć uszy, chcąc jasno dać znać, że nie będzie jak ich spinać.

U Podnóży Lasu • one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz