Było letnie popołudnie. Renesmee Cullen razem ze swoją matką Bellą siedziała na werandzie.
- mamo. Bardzo stresuję się przed jutrem. To będzie mój pierwszy dzień w liceum. Nigdy nawet nie widziałam tego budynku! - powiedziała dziewczyna, szkicując coś zawzięcie na kartce papieru.
- nie przejmuj się. - odpowiedziała Bella. - ja też tam się uczyłam. Jestem pewna, że szybko znajdziesz przyjaciół.
- ja nie jestem taka pewna. Mam 15 lat a wyglądam na 20.
- nie ma nic w tym złego. Przynajmniej znasz tam już Tonny'ego.
- ehhh, nie lubię go. - powiedziała do Belli Renesmee.
- oj, nie mów tak. To przecież syn Jessici i Toma, a oni są zdecydowanie fajni. - powiedziała Bella. - przepraszam córeczko, ale muszę już lecieć. Idę na coś zapolować.
- mamo?
- tak?
- weźmiesz mnie ze sobą ? Wiesz, jak za starych dobrych czasów..- zapytała z nadzieją Renesmee odrywając wzrok od kartki papieru i patrząc swoimi piwnymi oczami w matkę.
- słonko, dobrze wiesz że nie mogę. Zaraz chyba umrę z głodu.
- no to pa. - powiedziała do matki Renesmee, po czym wyjęła z kieszenie spodni smartfon.
Bella odbiegła z prędkością około 100 km/h. Jej córka nie była zdziwiona, bowiem jej matka była wampirem, a takie wydarzenia jak bieg prędkością wyścigówki zdarzały się dosyć często w ich małej chatce.
Renesmee włączyła Messengera i zauważyła ponad 500 wiadomości.
No cóż, pomyślała, nie logowałam się od ponad tygodnia. Lisa pewnie umarła z ciekawości, co takiego robię. A była tylko u babci w Arizonie!
•następnego dnia•
Oczami Renesmee
Obudziłam się blisko szóstej. Nie mogłam dłużej zasnąć, tak bardzo się stresowałam najbliższym dniem. Szybko ubrałam się. Całe szczęście, dziadek zostawił nam trochę ludzkiego jedzenia, bo mama często zapominała, że ja nie żywię się krwią (xd).
Jedząc śniadanie, przeglądałam telefon, aż nagle do kuchni wpadł Edward, mój tata.
- cześć - powiedziałam do niego - mogę pożyczyć auto? Chce zrobić dobre wrażenie w drodze do szkoły.
- jasne, słonko - uśmiechnął się tata- rozumiem, że chcesz pochwalić się swoimi umiejętnościami motoryzacyjnymi?
- dokładnie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Wreszcie wsiadłam do samochodu i po 10 minutach byłam już na parkingu przed moim nowym liceum.
Nagle, zauważyłam charakterystyczne rude włosy.
- Lisa! - zawołałam do przyjaciółki. - tak dawno się nie widziałyśmy!
- no! Kochana co ty robiłaś przez ostatni tydzień? Wogole nie odpisywałaś na żadne wiadomości!!
- byłam w Arizonie, u babci.
- zaraz, to twoja babcia nie mieszka na Florydzie?
- mieszka, ale kupiła stary dom w którym wychowywała się moja mama i teraz spędza tam emeryturę w sezonie letnim.
- fajnie. Moja całą rodzina mieszka w Seattle. Najnudniejsze miasto na świecie. - powiedziała Lisa.
- no coś ty! Byłam tam rok temu! Jest dużo super miejscówek! - powiedziałam.
Dyskutowaliśmy tak przez kilka minut, aż nagle na parking wjechał jakiś motor. Od razu wszyscy zwrócili na niego uwagę. Natomiast Lisa na osobę siedzącą na nim.
- kto to? - zapytałam.
- to Bill Cinty. Syn przyjaciółki córki przyjaciółki babci wujka. - powiedziała Lisa wpatrzona w niego.
- jest hot. - stwierdziłam - ma dziewczynę?
- właśnie nie. - powiedziała moja przyjaciółka
Bill tymczasem zsiadł z motoru,a gdy nas mijał, mrugnął do mnie łobuzersko
•po lekcjach•
Udałam się na boisko szkolne z nadzieją na zagranie w ręczną lub poznanie jakichś fajnych ludzi. Lisa szybko zmyła się do domu - nie przepadała za sportem.
Boisko znajdowało się prawie całe w lesie. Niedaleko przepływała leniwo rzeczka. Na boisku jedynymi osobami była grupa chłopców na oko w moim wieku.
- siema. Gracie w coś?- zapytałam się ich.
- tak. W nogę. - odpowiedział jeden.
- mogę się dołączyć?
- czemu nie. A właściwie, jestem Dan- odpowiedział chłopak. - a to jest Tony, Bill, Jack, Ryan i Sydney.
- siema Tony - powiedziałam do znajomego kolegi z przedszkola - i siema wszystkim
•po grze•
Udałam się na przystanek autobusowy. Usiadłam na ławce wpatrując się przestrzeń i myśląc o minionej grze. Całkiem nieźle mi poszło. Strzeliłam około 8 goli.
Nagle usłyszałam kroki kogoś. To Bill zmierzał do mnie. Bill Cinty.
- dobrze grasz. - powiedział.
- dzięki. Ty też - odpowiedziałam prędko
- słuchaj, chciałabyś iść może do kina? Jest taki fajny film...
- oczywiście .. znaczy... Czemu nie? - zapytałam, starając się ukryć entuzjazm. Nie ma to jak zostać zaproszonym na randkę już pierwszego dnia liceum.

CZYTASZ
Południe. Nastoletnie życie Renesme Cullen
FanfictionNastoletnia Renesme wiedzie całkiem normalne życie, oczywiście jak na córkę dwójki wampirów. Jednak pójście do liceum zmieniło wszystko.